Przypomnijmy, że w połowie lutego pisaliśmy w serwisie Prawo.pl o tym, że minister sprawiedliwości Adam Bodnar podpisał delegację sędzi Anny Kalbarczyk do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga na czas nieokreślony. Sędzia jako pierwsza w Polsce poprosiła o możliwość powrotu do sądu, z którego awansowała na podstawie opinii neo-KRS. W tym samym czasie poprawiano m.in. projekt nowelizacji o KRS (obecnie pracuje nad nim Sejm) dopisując, że neo-sędzia, który zdecyduje się na powrót do poprzedniego sądu, będzie mógł kandydować do nowej Krajowej Rady Sądownictwa, w odróżnieniu od pozostałych neo-sędziów.

Czytaj: Neo-sędzia chce być sędzią - brak systemowych rozwiązań komplikuje sprawę >>

Na razie skończyło się na jednym wniosku

Pojawiały się wówczas głosy, że drogą sędzi Kalbarczyk mogą pójść i inni sędziowie. Zapytaliśmy o to Ministerstwo Sprawiedliwości.

Poinformowano nas, że do 12 marca br. wpłynął "tylko jeden wniosek od neo-sędziego o delegowanie do sądu, w którym orzekał przed awansem".

Z czego może to wynikać? Takie rozwiązanie budzi pewne zastrzeżenia prawne. Dr Marcin Szwed, prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, mówił serwisowi Prawo.pl, że formalnie istnieje możliwość delegowania sędziego za jego zgodą także do sądu niższego szczebla. - Czy taka delegacja rozwiązałaby wszystkie problemy związane z nieprawidłowym powołaniem sędziego? Trudno w tej chwili powiedzieć. Z jednej strony, sędzia nie orzekałby już w sądzie, do którego został awansowany na wniosek neo-KRS. Z drugiej jednak strony, nadal formalnie pozostawałby sędzią tego sądu, jedynie pozostającym na delegacji w innym sądzie. Poza tym, sama procedura delegacji też może budzić wiele zastrzeżeń, co zresztą stwierdził TSUE w wyroku z 2021 r.  - wskazywał.

Sądy apelacyjne widzą nienależyty skład

Sprawa - w jakimś zakresie - zaczyna się jednak rozstrzygać poprzez orzecznictwo sądów. W lutym pisaliśmy o postanowieniu warszawskiego sądu apelacyjnego, który uchylił postanowienia Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, dotyczące tymczasowego aresztowania z powodu nienależytej obsady sądu pierwszej instancji. Chodziło o tzw. neo-sędzię, powołaną na stanowisko na podstawie opinii neo-KRS. SA przywołał przy tym m.in. wyroki TSUE, ETPC i Konwencję o Ochronie Praw Człowieka.

W tym przypadku nie chodziło o sędziego, który awansował na wyższe stanowisko, ale o sędzię, wcześniej prokurator, która uzyskała przy udziale neo-KRS (czyli KRS, do której 15 sędziowskich członków wybrano na podstawie noweli o KRS z 2017 r. czyli przez Sejm, a nie jak wcześniej - przez sędziów) pierwszą nominację sędziowską - właśnie do SO Warszawa-Praga. SA w swoim uzasadnieniu wskazał m.in., że postanowienie prezydenta o powołaniu jej na ten urząd "nie ma mocy konwalidującej wadliwą procedurę awansową przeprowadzoną przez niekonstytucyjnie powołaną Krajową Radę Sądownictwa i nie uzdrawia skażonego procesu nominacyjnego sędziów".  Równocześnie w swoim postanowieniu (sygnatury: V K 53/22, II Akz 387/22), SA uznał "niezbędność tymczasowego aresztowania oskarżonego" (który zaskarżył decyzję sądu I instancji) i zastosował ten środek w ramach postępowania zażaleniowego, "na czas niezbędny do ponownego rozpoznania sprawy".

Kolejna taka sprawa dotarła do Prawo.pl z Sądu Apelacyjnego w Gdańsku (II AKz 131/24). Sąd zdecydował się w tym przypadku zastosować względem podejrzanych tymczasowe aresztowanie na okres 14 dni, ale zaskarżone postanowienie uchylił i sprawę przekazał do ponownego rozpoznania ze względu na nienależyty skład.

Czytaj: Neo-sędzia w sądzie penitencjarnym - sądy umywają ręce od testu niezawisłości >>

- Sąd odwoławczy, dokonując kontroli zaskarżonego orzeczenia jest zobowiązany, niezależnie od granic zaskarżenia i podniesionych zarzutów oraz wpływu uchybienia na treść orzeczenia postanowił uchylić zaskarżone orzeczenie m.in. w wypadku gdy sąd był nienależycie obsadzony - wskazał sąd, powołując się na art. 439 par. 1 pkt. 2 k.p.k. I przywołał uchwałę trzech połączonych izb SN z 23 stycznia 2020 r. - Stwierdzono w tym orzeczeniu, iż nienależyta obsada sądu w rozumieniu art. 439 par. 1 pkt. 2 k.p.k zachodzi także wtedy, gdy w składzie sądu bierze udział osoba powołana na urząd sędziego w sądzie powszechnym albo wojskowym na wniosek KRS ukształtowanej w trybie określonym przepisami ustawy z 2017 r. o zmianie ustawy o KRS i innych ustaw, jeżeli wadliwość procesu powoływania prowadzi, w konkretnych okolicznościach, do naruszenia standardu niezawisłości i bezstronności w rozumieniu art. 45 ust. 1 Konstytucji, art. 47 Karty Praw Podstawowych UE oraz art. 6 ust. 1 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności - zaznaczono.

Sąd wskazał też, że skoro nie można generalnie twierdzić, że każdy sędzia, który uzyskał nominacje w wadliwym procesie przed KRS od 17 stycznia 2018 r. nie spełnia kryterium bycia sądem niezawisłym i bezstronnym, to w każdej sprawie, w której taki problem może występować, należy przeprowadzić analizę indywidualną.  

Sędzia sam startował w konkursie

SA w Gdańsku (wydział II odwoławczy) wskazał m.in., że sędzia, którego sprawa dotyczyła, w momencie gdy uzyskał nominację na stanowisko sędziego Sądu Apelacyjnego w Gdańsku - otrzymał też delegację od ministra sprawiedliwości do orzekania w Sądzie Okręgowym w Elblągu, wykluczającą - jak wskazał, orzekanie w SA w Gdańsku.

W uzasadnieniu postanowienia podniesiono również, że w procedurze nominacyjnej nie było żadnego kontrkandydata, a samo kolegium SA w Gdańsku zaopiniowało tę kandydaturę negatywnie, nad czym KRS "przeszła bez żadnej refleksji". - Konstatując to stwierdzeniem, że w niniejszej procedurze konkursowej poparcie środowiska sędziowskiego nie odzwierciedla w pełni kwalifikacji kandydata - dodano.

Sąd odwoławczy pochylił się też nad dorobkiem sędziego, wskazując w uzasadnieniu, że w okresie od 5 czerwca 2019 r. do 25 czerwca 2020 r. w wyniku kontroli kasacyjnej przez Sąd Najwyższy zostało skasowanych 16 wyroków, co pozwoliło "sędziemu na uzyskanie stabilności orzecznictwa na poziomie 0,333". - Wymienione powyżej sprawy dotyczyły czynów z art. 107 k.k.s. (chodziło o prowadzenie lub urządzenie gier hazardowych wbrew warunkom koncesji lub bez zezwolenia), a 14 z nich odnosiło się do tego samego oskarżonego - dodano.

Co więcej - jak dodano - jako prezes SO w Elblągu, gdy 9 czerwca 2020 roku w całej Polsce odbywały się akcje solidarności z represjonowanym sędzią Igorem Tuleją, wysłał do wszystkich przewodniczących wydziałów pisma, żądające podania informacji, czy jakiekolwiek posiedzenia lub rozprawy w godzinach 8:30 - 10:00 rozpoczęły się niezgodnie z terminem. - Takie zachowanie Prezesa Sądu Okręgowego w Elblągu wśród sędziów tego Sądu wywołało tzw. „efekt mrożący" - zaznaczono w uzasadnieniu.

 

Sędzia popierał reformy - nie jest więc niezawisły

Gdański Sąd Apelacyjny wskazuje, że w kontekście prawa oskarżonego do sądu niezależnego i niezawisłego sądu, ocenie powinna podlegać także postawa sędziego wobec przeprowadzanych w Polsce tzw. reform wymiaru sprawiedliwości, które spowodowały wydanie przez europejskie trybunały szeregu orzeczeń wskazujących na naruszenie europejskich standardów niezależności sądownictwa.

Wskazano, że sędzia  poparł również kandydaturę sędziów Macieja Nawackiego, Jarosława Dudzicza, Łukasza Piebiaka i Joanny Kołodziej-Michałowicz do Krajowej Rady Sądownictwa.

- Tym samym przyjąć można, że aktywne wsparcie przez sędziego tzw. reform sądownictwa, przy pełnej świadomości ich kwestionowania w orzecznictwie europejskim, w połączeniu z przyjmowaniem kolejnych funkcji i awansów uzależnionych od dyskrecjonalnej decyzji przedstawicieli władzy wykonawczej, a także uczestniczenie w ściganiu sędziów stosujących prawa unijne (ze względu na pełnienie funkcji zastępcy rzecznika dyscyplinarnego przy SA w Gdańsku) lub protestujących przeciwko łamaniu prawa powoduje, że jego zasiadanie w składzie SA w Gdańsku, wydającego zaskarżone postanowienie stanowi zaprzeczenie prawa do sądu niezawisłego, niezależnego, ustanowionego ustawą w rozumieniu art. 6 ust. 1 Konwencji o ochronie praw człowieka - dodaje.