Ministerstwo Sprawiedliwości zapewnia, że z pracami nad zmianami nie będzie czekać do wyborów, ale zastrzega, że nie chce iść za przykładem regulacji przyjętych na Zachodzie.  - Mówimy otwarcie - nie jesteśmy za tym, by podobnie jak w części krajów Europy, pod pretekstem walki z mową nienawiści, cenzurować czyjeś poglądy - zaznacza w rozmowie z Prawo.pl wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. 

 

Cena promocyjna: 79.2 zł

|

Cena regularna: 99 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Mowa nienawiści była jednym z głównych tematów II Kongresu Prawników Polskich, gdzie przedstawiono propozycje w tym zakresie. Jak wyjaśnia w rozmowie z serwisem szef Społecznej Komisji Kodyfikacyjnej prof. Wojciech Popiołek, postulowane zmiany zakładają wprowadzenie do każdego możliwego przestępstwa - cechy, że może być ono wywołane uprzedzeniami. To z kolei jest podstawą do zmiany możliwego wymiaru kary - jak zaproponowano - w takiej sytuacji nie mogłaby być niższa od dolnej granicy ustawowego zagrożenia, zwiększonego o połowę.

Piebiak: walka z mową nienawiści - tak, cenzura - nie

O tym, jak trudno znaleźć rozwiązania w zakresie mowy nienawiści świadczy choćby fakt, że - jak przyznawał prof. Popiołek - był to jeden z tematów, który wzbudził najwięcej dyskusji w czasie prac komisji kodyfikacyjnej. Rozważano m.in. rozwiązanie problemu poprzez definicję mowy nienawiści, ale uznano, że to nie wystarczy. 

Czytaj: Bobrowicz: Na mowę nienawiści zmiana przepisów nie wystarczy>>

MS i samorządy za kolejnymi zachętami do mediacji>>

O konieczności znalezienia złotego środka w tym zakresie - mówi nam też wiceminister Piebiak. Odnosząc się do propozycji prawników, wskazuje, że wszelkiego rodzaju fałszywe informacje, obraźliwe ataki słowne - zasługują na potępienie. 

- Dzisiejszy system prawny penalizuje pewne zachowania i przewiduje środki ochronne, ale czy wystarczająco? Pewnie nie. I mogę powiedzieć, że się temu zjawisku przyglądamy. Dostrzegamy niedostatki dzisiejszych regulacji i będziemy się starali znaleźć właściwe, adekwatne do tego rozwiązania. Być może będzie się to wiązało z jakąś interwencją legislacyjną w celu ochrony przed takimi zachowaniami, ale nie za wszelką cenę - mówi Łukasz Piebiak. 

I dodaje, że MS nie chce, by pod pretekstem zwalczania mowy nienawiści, dochodziło do takich sytuacji jak na Zachodzie Europy.  - Na przykład księża czy biskupi katoliccy byli oskarżani o mowę nienawiści, bo z ambony cytowali Pismo Święte. A przecież jest ono bardzo jednoznaczne, np. w kwestii homoseksualizmu. I zdarzało się tak, że było to kwalifikowane jako przestępstwo i kończyło się wyrokami skazującymi. Na takie podejście, czyli ograniczanie swobody wypowiedzi, cenzurowanie poglądów, nie ma naszej zgody. Niemiecka ustawa dotycząca tych zagadnień już jest pokazywana jako narzędzie być może efektywne, ale mogące prowadzić do cenzurowania poglądów, które się komuś nie podobają - mówi. 

 - Mamy w tym zakresie podobne podejście, jak inne państwa środkowej Europy, bo my wszyscy jeszcze pamiętamy czym była za czasów komunizmu cenzura - mówi wiceminister. 

Za uprzedzenia - wyższa kara

Społeczna Komisja Kodyfikacyjna proponuje rozwiązanie takie jak w w przypadku występku o charakterze chuligańskim - czyli zapisanie, że działanie pod wpływem uprzedzeń byłoby okolicznością nadzwyczajnie obostrzającą karę. 

Art. 57b par. 1 miałby brzmieć: Jeżeli przestępstwo będzie motywowane uprzedzeniami związanymi z rasą, kolorem skóry, pochodzeniem lub przynależnością narodową albo etniczną, przynależnością wyznaniową albo bezwyznaniowością, światopoglądem, poglądami politycznymi, płcią, orientacją seksualną, tożsamością płciową, wiekiem, niepełnosprawnością lub inną porównywalną podstawą sąd wymierza karę przewidzianą za przypisane sprawcy przestępstwo w wysokości nie niższej od dolnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę. 

Dodatkowo w takich sytuacjach miałaby być orzekana nawiązka na rzecz organizacji, do której zadań statutowych należy ochrona lub promowanie praw człowieka, ochrona przed dyskryminacją lub nierównym traktowaniem albo ochrona praw osób należących do grupy, uprzedzeniami wobec której przestępstwo było motywowane. Jego ściganie miałoby następować również na wniosek organizacji, do której zadań statutowych należy ochrona przed dyskryminacją lub nierównym traktowaniem lub ochrona praw osób należących do grupy, uprzedzeniami wobec której przestępstwo było motywowane. Z wnioskiem mógłby wystąpić także Rzecznik Praw Obywatelskich.

Zaproponowano też, by za znieważanie innej osoby lub grupy osób za pomocą środków masowego komunikowania, groziła grzywna, ograniczenie wolności albo pozbawienie wolności do roku. 

Przepisy nie wystarczą 

Sami prawnicy i sędziowie nieoficjalnie mówią, że problem jest złożony, głęboko zakorzeniony w społeczeństwie i trudny do rozwiązania.

- Impulsem do dyskusji, szukania rozwiązań, była tragiczna śmierć prezydenta Pawła Adamowicza. Problem w tym, że często dochodzi do paradoksu - osoby, które chcą przeciwdziałać mowie nienawiści, same - być może nieświadomie - ją stosują w debacie publicznej. Podobnie jest z prawnikami, dziennikarzami czy oczywiście politykami wszystkich opcji - mówi jeden z sędziów. 

Dodaje, że sama zmiana przepisów nie wystarczy - kara, jak przypomina,  przede wszystkim musi być nieuchronna. - Wysokie kary - co do zasady - nikogo nie odstraszą, bo popełniając przestępstwo nie myślimy o wysokości kary, ewentualnie o tym jak jej uniknąć - zaznacza. 

 

Prezes Krajowej Rady Radców Prawnych Maciej Bobrowicz podkreśla w rozmowie z Prawo.pl, że największym problemem jest tolerowanie takich zachowań. - Bezkarne używanie języka nienawiści zachęca do łamania innych zasad społecznych, a to z kolei powoduje, że wzrasta tolerancja wobec agresji. Jeśli więc będziemy udawać, że nic się nie dzieje, to doczekamy się kolejnych niepokojących zjawisk społecznych. Wzrostu naruszeń i zasad społecznych, i prawa - mówi. I dodaje, że zmiany potrzebne są w kilku obszarach, a słabym punktem są m.in. szkoły. 

Prezes KRRP przypomina, że istnieją przepisy zabraniające stosowania mowy nienawiści. Aby jednak były skuteczne, muszą być stosowane i tu jest problem. To  jak z przekraczaniem prędkości w terenie zabudowanym - przepisy są. Wszyscy o tym wiedzą, a jednak wielu kierowców jeździ z prędkością wyższą niż 50 km/h, a to zachęca innych do kolejnych wykroczeń.  Do tej pory nie zbudowaliśmy języka tolerancji  w Polsce i to się teraz mści - mówi Maciej Bobrowicz. 

W ocenie prawników bolączką tego typu spraw jest też etap wstępny - np. podejście policjantów. Tu - jak mówią - też potrzebne są szkolenia i w zakresie tego czym jest mowa nienawiści i jak ją wykrywać. 

Czytaj: RPO radzi rządowi, jak walczyć z mową nienawiści>>

Sędziowie i prokuratorzy też powinni się szkolić 

W marcu ruszyła wspólna akcja edukacyjna prawników i psychologów, koordynowana przez Fundację Edukacji Prawnej Iustitia - przeciw mowie nienawiści. Jednym z jej założeń jest też szkolenie sędziów w tym zakresie. 

Jak mówi dr Konrad Maj z Uniwersytetu SWPS, chodzi o uwrażliwienie i pokazanie problemu z kilku perspektyw, także psychologicznej.  - Od strony prawnej problem jest sędziom i prokuratorom znany, wydaje się jednak, że przepisy nie do końca są stosowane.  Wiadomo, że jeżeli ktoś kogoś okradnie czy pobije, to wydaje się to sprawą poważną, wymagającą interwencji organów ścigania. Tymczasem hejt w internecie traktowany jest czasem jak nieszkodliwe wygłupy, tymczasem może spowodować duże problemy – także samobójstwa – zaznacza ekspert. 

Warsztaty, które już ruszyły, prowadzą nie tylko prawnicy, ale też psychologowie, dziennikarze, mediatorzy i adwokaci.