Obywatelski Monitoring Kandydatów na sędziów TK to mająca już kilkuletnią tradycję wspólna inicjatywa Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Instytutu Prawa i Społeczeństwa INPRIS oraz polskiej sekcji Międzynarodowej Komisji Prawników. Jego organizatorzy rozesłali kandydatom ankiety z pytaniami m.in. o kompetencje, specjalizację, dorobek zawodowy, publikacje, przynależność do partii i stowarzyszeń, znajomość języków obcych, a także ewentualne przeciwwskazania zdrowotne, karne czy dyscyplinarne. Później  zaprosili kandydatów na wspólną debatę, w której wzięło udział czterech spośród sześciu kandydatów zgłoszonych przez kluby sejmowe. Organizatorzy monitoringu uczestniczyli też w wysłuchaniu kandydatów przed sejmową komisją sprawiedliwości.
- Chcieliśmy uzyskać jak najwięcej informacji o kandydatach, o ich profesjonalizmie, stosunku do spraw publicznych, także na temat problemów rozstrzyganych w Trybunale - mówi sędzia Teresa Romer, uczestnicząca w monitoringu z ramienia Międzynarodowej Komisji Prawników. Sędzia Romer jest zadowolona z tego, co udało się uzyskać w trakcie akcji, ale narzeka na kalendarz wyborczy. - Za późno zgłoszono kandydatów, co nie pozwoliło na szerokie konsultacje i dyskusje z nimi. Udało nam się zorganizować tylko jedną debatę z kandydatami. - mówi. I dodaje, że tak ważnych dla życia publicznego decyzji nie powinno się podejmować pod taką presją czasu. - Politycy powinni brać ten czynnik pod uwagę - dodaje sędzia Romer.

Także zdaniem Doroty Pudzianowskiej z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która jest koordynatorką monitoringu, ta akcja przyniosła pewne efekty. - Po pierwsze dlatego, że udało się jednak wywołać szerszą dyskusję o kandydatach, niż to miało miejsce przy poprzednich wyborach sędziów TK. Dało się też zebrać trochę informacji o kandydatach, które też trafiły do mediów. Niektóre z nich, jak się okazało, mają już pewien wpływ na przebieg procesu wyboru sędziów.
W tym kontekście Adam Bodnar, sekretarz Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, mówi o przypadku zgłoszonego przez Platformę Obywatelską prof. Bogusława Banaszaka, który na skutek upowszechnienia informacji o dotyczącym go procesie sądowym o plagiat, oraz opinii, że może to być przeszkodą w wypełnianiu funkcji sędziego TK, zrezygnował z kandydowania. Także PO wycofała poparcie dla tej kandydatury.
Organizatorzy monitoringu zwracają też uwagę na kontrowersje, jakie wywołała informacja o pozwie, jaki zamierza skierować do sądu kandydujący do TK adwokat Stanisław Rymar, a dotyczącym krytycznych opinii o nim z artykule opublikowanym w "Gazecie Wyborczej". Zdaniem Adama Bodnara, taki pozew może mieć "mrożące" oddziaływanie na dyskusję o kandydatach. może być też uznany za próbę tłumienia publicznej dyskusji. - To nie jest dobry sygnał w przypadku osoby kandydującej do Trybunału - komentuje Adam Bodnar.

Organizatorzy monitoringu krytycznie oceniają też przesłuchanie kandydatów przed sejmową Komisją Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Zwracają uwagę na to, że nie było podczas jej posiedzenia kworum, co oznacza brak zainteresowania kwalifikacjami kandydatów do TK ze strony ponad połowy członków tej komisji. Podczas głosowania na następnym posiedzeniu kworum już było, ale oznacza to, że za rekomendacją dla kandydatów głosowali też posłowie, którzy nie uczestniczyli w ich wysłuchaniu. Do tego komisja wyraziła swoją opinię o kandydatach blokowo, czyli zarekomendowała wszystkich, bez wnikania w różnice w ich kompetencjach czy poglądach. - Jest to, obok zupełnego zignorowania przez organy Sejmu i partie kandydatur zarekomendowanych przez uniwersyteckie wydziały prawa, przejaw niezbyt poważnego traktowania procesu wyłaniania sędziów Trybunału Konstytucyjnego - uważają organizatorzy Obywatelskiego Monitoringu Kandydatów.

Czytaj także:
Sześcioro kandydatów do TK z pozytywną opinią komisji sprawiedliwości
Kandydat do TK chce wytoczyć proces "Gazecie"
Kandydaci do TK otwarci na zmiany