"Konflikt interesów jest zjawiskiem powszechnym, istnieje w każdej dziedzinie aktywności, również w ochronie zdrowia i wynika z relacji lekarzy z firmami farmaceutycznymi" - mówił wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej Eugeniusz Kozłowski podczas piątkowej konferencji w Naczelnej Izbie Lekarskiej.
Według niego, ujawnianie korzyści i sytuacji, które mogą powodować konflikt interesów powinno być powszechniej stosowane w publikacjach naukowych oraz w obszarze kształcenia lekarzy. Wyjaśnił, że chodzi np. o sytuacje podczas konferencji naukowych lub szkoleń dla lekarzy, gdzie wykładowca powinien ujawnić swe związki z firmami farmaceutycznymi, aby odbiorcy mogli bardziej obiektywnie ocenić przekazane im treści. Dodał, że taka praktyka jest już powszechna w wielu krajach Unii Europejskiej.
Podkreślił, że sam fakt istnienia konfliktu interesów nie może być traktowany jako zarzut i nie może być powodem negatywnych ocen, ponieważ konflikt interesów powstaje też w wyniku całkowicie dozwolonych działań. Kwestie te uregulowane są m.in. przez prawo farmaceutyczne oraz kodeks etyki lekarskiej.
Dodał, że brak zrozumienia tego zjawiska prowadzi do błędnego przekonania, że ujawnienie konfliktu interesów jest przyznaniem się do stronniczości.
Także wiceprezes NRL Konstanty Radziwiłł stwierdził, że "w Polsce jesteśmy w okresie uczenia się tej sprawy i nie mamy tego we krwi, aby ujawniać konflikt interesów". Według niego, kwestie związane z konfliktem interesów reguluje Kodeks Etyki Lekarskiej, który jest podstawą wszelkich działań w tym zakresie.
Kodeks ten zawiera odrębny rozdział o związkach lekarzy z przemysłem. Przewiduje on m.in., że "lekarz nie powinien przyjmować korzyści od przedstawicieli przemysłu medycznego, jeżeli może to ograniczyć obiektywizm jego opinii zawodowych lub podważyć zaufanie do zawodu lekarza", a także, że "lekarz może przyjąć zapłatę od producenta leków lub wyrobów medycznych za wykonaną pracę, prowadzenie szkoleń i badań, które pogłębiają wiedzę medyczną lub zawodową, jeżeli ta zapłata jest współmierna do wkładu pracy lekarza".
Ponadto "lekarzowi mającemu związki finansowe z przemysłem medycznym nie wolno w żaden sposób odstąpić od podejmowania w pełni obiektywnych decyzji klinicznych lub działania w najlepszym interesie pacjentów i osób biorących udział w badaniach". Kodeks przewiduje też, że "lekarz powinien ujawniać słuchaczom wykładów oraz redaktorom publikacji wszelkie związki z firmami lub subwencje z ich strony, oraz inne korzyści mogące być przyczyną konfliktu interesów".
Również przewodniczący ośrodka bioetyki NRL Marek Czarkowski ocenił, że opór przez zgłaszaniem konfliktu interesów może wynikać z obawy, że ujawnienie oznacza potępienie. "Nie rozróżnia się potencjalnego konfliktu interesów od faktycznego" - dodał.
Uczestnicy konferencji postulowali, aby to samorząd lekarski rozpoczął dyscyplinowanie lekarzy w tym zakresie, np. poprzez monitoring czasopism medycznych.
Z kolei prof. Zbigniew Szawarski ocenił, że "gdy firma farmaceutyczna sponsoruje wyjazd lekarza na szkolenie lub konferencję, jednocześnie w jakiś sposób kupuje jego lojalność". Według niego, dobrym rozwiązaniem byłoby stworzenie farmaceutycznego funduszu edukacyjnego, do którego firmy wpłacałyby co roku jakiś procent zysków. Z tego funduszu opłacane byłyby szkolenia dla lekarzy. "Wtedy żaden lekarz nie będzie czuł się zobowiązany wobec żadnej z firm" - dodał.
Organizatorzy konferencji zapowiedzieli, że wnioski z niej przekażą towarzystwom naukowym oraz samorządom lekarskim. Podczas spotkania padła także propozycja powołania zespołu, który przeanalizuje, czy można poprawić rozwiązania prawne w tym zakresie.(PAP)
Izba lekarska: deklaracja konfliktu interesów wśród lekarzy jest zbyt rzadko stosowana
Przedstawiciele Naczelnej Izby Lekarskiej ocenili, że deklaracja konfliktu interesów jest zbyt rzadko stosowana przez lekarzy. Chodzi o informowanie o relacjach lekarzy z firmami farmaceutycznymi m.in. w publikacjach prasowych i podczas szkoleń dla medyków.