– Należało się złych rzeczy spodziewać. Otwarcie szeroko drzwi do adwokatury doprowadziło do obniżenia standardów. Nie da się zastąpić solidnej aplikacji dwoma egzaminami pisemnymi i jednym ustnym. Przez taką selekcję prześlizgują się ludzie, którzy w ogóle nie nadają się do zawodu – mówi mecenas Jakub Jacyna, rzecznik warszawskiej Okręgowej Rady Adwokackiej.
Paradoks polega jednak na tym, że zanim formowani według nowych zasad adwokaci zdążą zaszkodzić wizerunkowi palestry, często w skandalizującym kontekście padają nazwiska znanych mecenasów pochodzących z dynastii prawniczych - pisze Maja Narbutt w reportażu pt."Skaza na todze" opublikowanym na łamach dodatku "Plus Minus" w "Rzeczpospolitej".