Rok temu "Gazeta" ujawniła korupcyjny układ w pomorskim wymiarze sprawiedliwości. Mecenas Piotr Pietras handlował ze znajomymi sędziami i prokuratorami wyrokami w sądzie. Adwokata podsłuchiwało Centralne Biuro Śledcze i dzięki temu udało się zebrać dowody przeciwko skorumpowanym prawnikom - pisze Gazeta Wyborcza.
Śledztwem zajmuje się Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku, która wniosła już o uchylenie immunitetów ośmiu sędziom i prokuratorom. Dwojgu - Magdalenie Płonce i Bogusławowi Jankowskiemu już postawiono zarzuty. Są na wolności, bo zaczęli zeznawać i wpłacili kaucje. Od ujawnienia afery Pietras siedzi w areszcie. Prokuratura wystąpiła do sądu dyscyplinarnego o uchylenie immunitetów trzem kolejnym prawnikom. I tak: Wiesławowi Malinowskiemu, jeszcze do niedawna szefowi prokuratury w Kartuzach, śledczy chcą postawić dwa zarzuty. Chodzi o zatuszowanie sprawy kobiety, która prowadziła auto w stanie nietrzeźwym. Nieoficjalnie dziennikarze "gazety" ustalili, że Malinowski kazał podległemu prokuratorowi złożyć w sądzie w Kartuzach wniosek o warunkowe umorzenie sprawy przeciwko kierującej bez zabierania jej prawa jazdy. Zrobił to na prośbę prokuratora z Pruszcza Gd., z którym później umówił się na wódkę. Drugi zarzut dotyczy namawiania znajomej sędzi do złożenia fałszywych zeznań. Jeszcze przed kilkoma tygodniami Malinowski dotarł do sędzi, która orzekała w sprawie pijanej kierującej. Prosił ją, by nie obciążała go w białostockim śledztwie.
Kolejny prawnik zamieszany w aferę to Marek Wojtala. Obecnie jest sędzią w stanie spoczynku, ale wobec niego też sąd dyscyplinarny musi zezwolić na ewentualne stawianie prokuratorskich zarzutów. Wojtala jeszcze przed kilkoma laty pracował w Sądzie Rejonowym w Gdańsku. W 1995 r. zasłynął tym, że skazał na bezwzględne więzienie syna Lecha Wałęsy, który po pijanemu spowodował wypadek samochodowy. Prokuratorzy chcą zarzucić Wojtali płatną protekcję, bo obiecał załatwić zwolnienie podejrzanego z aresztu i choć z obietnicy się nie wywiązał, wziął za to co najmniej 35 tys. zł. W trakcie śledztwa prokuratorzy znaleźli też dowody na oszustwo, którego miała się dopuścić prokuratorka Ewa Burzyńska-Birn z Prokuratury Rejonowej w Gdańsku. Według śledczych, oskarżycielka wyłudziła ponad 2 tys. zł odszkodowania za lewą stłuczkę. Teraz immunitetami trojga prawników zajmą się sądy dyscyplinarne. Dopiero gdy zostaną prawomocnie uchylone, prokuratura będzie mogła stawiać im zarzuty i pociągać do odpowiedzialności karnej - piszą dziennikarze "gazety".
Przypomnijmy. Sprawa wypłynęła po publikacjach "Gazety Wyborczej". Dotychczas w białostockim śledztwie prokuratura objęła zarzutami dziewiętnaście osób. Większość podejrzanych to ludzie, którzy dawali łapówki za ustawienie sprawy w sądzie.
(Źródło: KW/GW)