Rzecznik finansowy mówiła w poniedziałek w radiu TOK FM m.in. o akcji informacyjnej dla frankowiczów, jaką jej urząd zorganizował wspólnie z Rzecznikiem Praw Obywatelskich. W 2017 roku, w ramach tej akcji, odbyło się 17 spotkań w 14 miastach z około 2,5 tys. osób, które mają walutowe kredyty mieszkaniowe.
Wiktorow ubolewała jednak, że mimo otrzymanych instrukcji, frankowicze "nie umieją dalej tych spraw załatwiać". "Ludzie uważają, że jak mają napisać skargę, muszą używać języka prawniczego" - mówiła. Tymczasem, jak dodała, "to trzeba napisać własnymi słowami", a wówczas "ta instytucja musi odpowiedzieć".
Ten pierwszy krok jest ważny, podkreślała, bo dopiero po odpowiedzi banku i np. udzieleniu odmowy, do akcji może wkroczyć Rzecznik Finansowy i zająć się sprawą od strony prawnej. "Pierwszy krok musi wyjść od klienta" - przekonywała.
Wiktorow przyznała też, że jej urząd namawia senatorów, by zajęli się projektem ustawy, który objąłby klientów tzw. polisolokat. Chodziło by, jak mówiła, o te osoby, które nie doczekały ugód z firmami ubezpieczeniowymi, zawieranymi pod auspicjami UOKiK, a wycofały się z umów dotyczących polisolokat, "bo nie miały innego wyjścia", tracąc tym samym ulokowane środki. "Te osoby poniosły największe straty" - powiedziała Wiktorow. (PAP)