Rozmowa z dr Edytą Bielak-Jomaa, GIODO, przyszłym prezesem Urzędu Ochrony Danych Osobowych.

- Urząd czeka na publikację w Dzienniku Ustaw nowej ustawy o ochronie danych osobowych?
- Niezależnie, czy nowa struktura urzędu powstanie teraz, czy później - realizujemy zadania wynikające z RODO. Istotnie, opóźnienie jest dla nas pewną dolegliwością. W przyszłości będziemy pracować w innych departamentach, ale na razie musimy wykonywać zadania w ramach starych zespołów.

- Kiedy będą uwolnione rezerwy budżetowe na sfinansowanie nowego Urzędu Ochrony Danych Osobowych?
- Rezerwa budżetowa będzie uruchomiona wraz z wejściem w życie ustawy o ochronie danych osobowych, tj. 25 maja br. Już składamy wnioski, aby odblokowano nam rezerwy. Nasz budżet to 48 mln zł. Nie braliśmy w wyliczeniu pod uwagę kosztów zmiany nazwy urzędu.

- Jak ocenia Pani jednoinstancyjne postępowanie zawarte w ustawie o ochronie danych osobowych? 
- To jest dobry pomysł, nie przeszkadza nam, ani nie powinna przeszkadzać obywatelom, gdyż zawsze mogą odwołać się do sądu. Z jednej strony pomaga nam pracować, a z drugiej - decyzje, które zapadały w drugiej instancji były potwierdzeniem decyzji pierwszej instancji. Ale nie z powodu naszej wygody, lecz dlatego, że wnikliwie analizowaliśmy stany faktyczne. Potem uzyskiwaliśmy potwierdzenie w orzecznictwie WSA i NSA. Inną sprawą jest skracanie terminów postępowań kontrolnych w sprawach spornych. Każde skracanie okresów wydawania decyzji czy kontroli nie służy dogłębnej analizie problemów. Nadal będziemy stosować kodeks postępowania administracyjnego.

- Wszyscy najlepsi specjaliści od RODO idą do sektora prywatnego. Czy Pani minister może zaproponować dobrą, konkurencyjną ofertę dla ekspertów?
- Rynek prywatny robi co może, ale ciągle najlepsi eksperci są u Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Nie znam takiej instytucji publicznej, która jest w stanie skutecznie "walczyć" z rynkiem prywatnym i pieniędzmi, które on oferuje. Niech rynek korzysta z najlepszych ludzi, gorzej, jeśli są to średniej klasy eksperci, gdyż oni wprowadzają wiele nie półprawd, mitów i kłamstw. U nas będą najlepsi.

- Czy Pani minister dostanie nominację od premiera na nowy urząd prezesa?
- Nie, dlatego, że przepisy przejściowe w nowej ustawie o ochronie danych osobowych powodują, że moja kadencja jest automatycznie przedłużona do końca tej, na którą zostałam powołana.  Jest też gwarancja powołania urzędu prezesa przez Sejm.

- Cieszy się pani minister z wejścia w życie RODO?
- Tak, dlatego, że przepisy te mają doprowadzić do ujednolicenia regulacji we wszystkich państwach członkowskich. Wierzymy, że obywatele państw Unii Obywatelskiej będą mieli porównywalne prawa. Te porównywalne prawa powodują, że poziom ochrony danych się podnosi. A jednocześnie rozporządzenie ułatwia życie przedsiębiorcom.

- Jakie są mity, które narosły w kwestii RODO?
- Choćby ten, że prawo komplikuje rzeczywistość. Ale proszę sobie wyobrazić, która branża działa tylko w jednym kraju i nie przetwarza danych. Jeśli sposób gromadzenia danych w krajach europejskich jest identyczny i poziom ochrony jest odpowiedni, to stanowi to ułatwienie, nie utrudnienie. PESEL nie wycieka, mamy większe zaufanie do państwa, przedsiębiorcy i organu nadzorczego. Nie musimy jechać do Irlandii, aby "walczyć" z naruszeniami danych na Facebooku, możemy to zrobić w Polsce.

- Na jesieni odbędą się wybory samorządowe w Polsce. Czy grozi nam taki sam skandal jaki spowodowała afera Cambridge Analytica? Czy RODO zapewnia większą ochronę przed takimi manipulacjami?
- Zdecydowanie tak. U podstaw rozporządzenia leżała zasada privacy by design (zasada poszanowania prywatności od samego początku) tj. ocena skutków dla ochrony danych osobowych. Wszyscy zanim zaczną przetwarzać dane muszą oceniać skutki dla prywatności. My mówimy: dlaczego latarka na smartfonie chce mieć dostęp do pani zdjęć lub kontaktów. Ta zasada privacy by design niweluje takie funkcjonalności. Zgodnie z tymi zasadami wszyscy twórcy aplikacji, programów i usług świadczonych drogą elektroniczną będą musieli dokonać minimalizacji danych. Chodzi o likwidację wszystkiego, co jest zbędne do osiągnięcia celu. W związku z tym jest to poukładanie procesów. Jeśli określi się cel, to musimy wiedzieć, jakie dane są niezbędne do jego osiągnięcia. Kasy pancernej nie trzeba kupować.


Rozmawiała: Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska

RODO. Przewodnik ze wzorami

RODO. Przewodnik ze wzorami