W życiu warto kierować się zdrowym rozsądkiem. Ku zaskoczeniu niektórych dodam, że ten postulat dotyczy również sfery stanowienia i stosowania prawa, które wspólnie z moralnością winno stanowić zespół spójnych, mądrych i akceptowanych przez ogół reguł. Zdrowy rozsądek leży u podłoża wielu nakazów i zakazów, którymi musimy się podporządkować (często pod groźbą kary). Dla przykładu – pasy w aucie gniotą garderobę ale godzimy się je zapinać, bo zasadniczo rozumiemy i akceptujemy sens takiego obowiązku. Inny przykład ? Godzimy się z ustawodawcą co do tego, że na wyprzedaży w supermarkecie nie można, ot tak po prostu, nabyć eleganckiego sztucera z paczką naboi. Co więcej – ustawa o broni i amunicji wymaga od amatora strzelania uzyskania stosownego zezwolenia, którego wydanie poprzedza szczegółowa procedura administracyjna. Jej istotnym elementem jest konieczność poddania się szczegółowym badaniom psychiatrycznym a nawet psychologicznym. Prawodawca bowiem, zanim pozwoli miłośnikowi polowań, spacerować z fuzją, chce wiedzieć o nim kilka dość prywatnych rzeczy. Przede wszystkim czy sympatyczny myśliwy posiada dostateczny poziom dojrzałości oraz rozwoju intelektualnego a także czy jego cechy osobowości (z uwzględnieniem funkcjonowania w trudnych sytuacjach), pozwalają mniemać, że delikwent sfrustrowany brakiem zwierzyny w lesie nie zacznie strzelać z okna do gawiedzi. Prawda, że rozsądne ?
Rozsądek idzie zwykle w parze z ostrożnością. Jesteśmy ostrożni, więc używając rozumu konstruujemy system prawny, który w założeniu ma za cel eliminację zdarzeń i zachowań godzących we wspólne bezpieczeństwo. Oczywiście – nie istnieją rozwiązania idealne ale z drugiej strony istnieje akceptowany powszechnie postulat „uszczelniania” systemu. Pozwolę zatem sobie na pewne spostrzeżenie w tym zakresie. Na Prezydenta Rzeczypospolitej może być wybrany obywatel polski, który najpóźniej w dniu wyborów kończy 35 lat i korzysta z pełni praw wyborczych do Sejmu. Aby zgłosić kandydata należy zebrać co najmniej 100.000 podpisów (art. 127 konstytucji RP). Tyle Konstytucja. Poza tym ustawodawca uznał, że istotne jest również to czy potencjalny kandydat miał na koncie współpracę z organami bezpieczeństwa państwowego do 1990 r. Jak wiadomo Prezydent Rzeczypospolitej jest najwyższym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej (Art. 134 Konstytucji RP). W tym miejscu, mimo całej mojej wiedzy na temat demokracji oraz konstytucyjnych uwarunkowań wyboru głowy państwa, chciałbym przyznać się, że toczy mnie wewnętrzna walka dwóch części mojej osobowości. Z jednej strony jako prawnik rozumiem suwerenność aktu wyborczego, na który wpływ mają wyłącznie te czynniki, jakie pod uwagę weźmie wyborca. W szczególności dostrzegam niewłaściwość mnożenia różnego rodzaju „warunków wstępnych”, które musieliby spełniać kandydaci w celu uzyskania tzw. biernego prawa wyborczego. Z drugiej strony zdrowy rozsądek nie pozwala mi pogodzić się z sytuacją, w której posiadacz sztucera zobowiązany jest uzyskać pozytywną opinię lekarza psychiatry oraz psychologa a zwierzchnikiem sił zbrojnych może zostać szaleniec. Ten mój wewnętrzny spór (oby nie o podłożu chorobowym) łagodzi nieco myśl, o którą jako miłośnik przyrody nigdy bym siebie nie podejrzewał. Dobrze, że obecny prezydent jest myśliwym…
Jarosław Ostrowski,
radca prawny i doradca podatkowy w Kancelarii Nowakowski & Wspólnicy
Rozsądek idzie zwykle w parze z ostrożnością. Jesteśmy ostrożni, więc używając rozumu konstruujemy system prawny, który w założeniu ma za cel eliminację zdarzeń i zachowań godzących we wspólne bezpieczeństwo. Oczywiście – nie istnieją rozwiązania idealne ale z drugiej strony istnieje akceptowany powszechnie postulat „uszczelniania” systemu. Pozwolę zatem sobie na pewne spostrzeżenie w tym zakresie. Na Prezydenta Rzeczypospolitej może być wybrany obywatel polski, który najpóźniej w dniu wyborów kończy 35 lat i korzysta z pełni praw wyborczych do Sejmu. Aby zgłosić kandydata należy zebrać co najmniej 100.000 podpisów (art. 127 konstytucji RP). Tyle Konstytucja. Poza tym ustawodawca uznał, że istotne jest również to czy potencjalny kandydat miał na koncie współpracę z organami bezpieczeństwa państwowego do 1990 r. Jak wiadomo Prezydent Rzeczypospolitej jest najwyższym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej (Art. 134 Konstytucji RP). W tym miejscu, mimo całej mojej wiedzy na temat demokracji oraz konstytucyjnych uwarunkowań wyboru głowy państwa, chciałbym przyznać się, że toczy mnie wewnętrzna walka dwóch części mojej osobowości. Z jednej strony jako prawnik rozumiem suwerenność aktu wyborczego, na który wpływ mają wyłącznie te czynniki, jakie pod uwagę weźmie wyborca. W szczególności dostrzegam niewłaściwość mnożenia różnego rodzaju „warunków wstępnych”, które musieliby spełniać kandydaci w celu uzyskania tzw. biernego prawa wyborczego. Z drugiej strony zdrowy rozsądek nie pozwala mi pogodzić się z sytuacją, w której posiadacz sztucera zobowiązany jest uzyskać pozytywną opinię lekarza psychiatry oraz psychologa a zwierzchnikiem sił zbrojnych może zostać szaleniec. Ten mój wewnętrzny spór (oby nie o podłożu chorobowym) łagodzi nieco myśl, o którą jako miłośnik przyrody nigdy bym siebie nie podejrzewał. Dobrze, że obecny prezydent jest myśliwym…
Jarosław Ostrowski,
radca prawny i doradca podatkowy w Kancelarii Nowakowski & Wspólnicy