Wiceminister odpowiedział tak 19 listopada br. w Sejmie na pytanie posłów Lewicy, Jana Kochanowskiego, Stanisława Rydzonia i Stanisławy Prządki, według których fakt, że w tym roku egzamin na aplikacje zdało 11 tysięcy osób powoduje, że "setki z nich poszukują patronów", u których mogliby odbywać praktykę.
Chmielewski stwierdził, że resort nie widzi takiego problemu. Jego zdaniem z 5,5 tys. praktykujących adwokatów każdy może przyjąć dwóch aplikantów, a 16 tys. radców prawnych może przyjmować nawet po cztery osoby na aplikację, można ją też odbywać u notariuszy. - Do ministerstwa nie wpłynęła żadna indywidualna sprawa, ale jeśli się pojawi, jesteśmy w stanie pomóc, we współpracy z samorządami zawodów prawniczych - zapewnił.
W adwokaturze na wspomniane prze ministra 5,5 tys. czynnych adwokatów w całym kraju przypadać będzie 5800 aplikantów, w tym 2350 na pierwszym roku. W liczącym ok. 19 tys. czynnych członków samorządzie radcowskim w aplikacji uczestniczyć będzie (po odejściu kończącego się jesienią czwartego roku) ponad 11 tys. aplikantów. Ale najtrudniejszą sytuację ma notariat. Na niespełna dwa tysiące notariuszy samorząd ten będzie kształcił prawie tyle samo aplikantów, w tym 1073 z tegorocznego naboru.
Największy problem będzie oczywiście w Warszawie, gdzie np. aplikację radcowską na pierwszym roku rozpocznie 2170 osób. Jeśli doda się do tego ok. 2 tys. aplikantów radcowskich już uczestniczących w szkoleniu, to powstaje liczba, której nie powstydziłaby się niejedna wyższa uczelnia. Znacznie mniej nowych aplikantów radcowskich, bo „tylko” 614 będzie w Krakowie, 499 w Poznaniu, 495 we Wrocławiu, 431 w Katowicach, 357 w Gdańsku, 280 w Lublinie. Nie są to wprawdzie tak imponujące liczby jak w stolicy, ale i tak w większości z tych ośrodków będzie to oznaczać co najmniej podwojenie liczby aplikantów. W Lublinie będzie to przyrost aż 150 procentowy. Także mniejsze izby, które kształciły dotychczas po kilkudziesięciu aplikantów, mają teraz do czynienia co najmniej z podwojeniem ich liczby. W takim np. Białymstoku było dotychczas na trzech latach 123 aplikantów, a teraz zacznie naukę 193 nowych. W niektórych z tych izb liczba aplikantów będzie zbliżona do liczby praktykujących radców.
Oczywiście, jeśli przyjmie się założenie wiceministra Chmielewskiego, że każdy adwokat czy radca może wziąć pod opiekę dwóch aplikantów, to problemu nie będzie. Nie jest to jednak założenie bardzo realistyczne, co przyznają przedstawiciele samorządów prawniczych. – Pracujemy nad tym, przekonujemy kolegów żeby przyjmowali aplikantów do swoich kancelarii – mówi Maciej Bobrowicz, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych. Dodaje jednak, że mimo pozytywnego nastawienia większości radców, nie będzie to łatwe, choćby z tego powodu, że nie każdy z nich ma odpowiednie do tego warunki lokalowe.
Chmielewski stwierdził, że resort nie widzi takiego problemu. Jego zdaniem z 5,5 tys. praktykujących adwokatów każdy może przyjąć dwóch aplikantów, a 16 tys. radców prawnych może przyjmować nawet po cztery osoby na aplikację, można ją też odbywać u notariuszy. - Do ministerstwa nie wpłynęła żadna indywidualna sprawa, ale jeśli się pojawi, jesteśmy w stanie pomóc, we współpracy z samorządami zawodów prawniczych - zapewnił.
W adwokaturze na wspomniane prze ministra 5,5 tys. czynnych adwokatów w całym kraju przypadać będzie 5800 aplikantów, w tym 2350 na pierwszym roku. W liczącym ok. 19 tys. czynnych członków samorządzie radcowskim w aplikacji uczestniczyć będzie (po odejściu kończącego się jesienią czwartego roku) ponad 11 tys. aplikantów. Ale najtrudniejszą sytuację ma notariat. Na niespełna dwa tysiące notariuszy samorząd ten będzie kształcił prawie tyle samo aplikantów, w tym 1073 z tegorocznego naboru.
Największy problem będzie oczywiście w Warszawie, gdzie np. aplikację radcowską na pierwszym roku rozpocznie 2170 osób. Jeśli doda się do tego ok. 2 tys. aplikantów radcowskich już uczestniczących w szkoleniu, to powstaje liczba, której nie powstydziłaby się niejedna wyższa uczelnia. Znacznie mniej nowych aplikantów radcowskich, bo „tylko” 614 będzie w Krakowie, 499 w Poznaniu, 495 we Wrocławiu, 431 w Katowicach, 357 w Gdańsku, 280 w Lublinie. Nie są to wprawdzie tak imponujące liczby jak w stolicy, ale i tak w większości z tych ośrodków będzie to oznaczać co najmniej podwojenie liczby aplikantów. W Lublinie będzie to przyrost aż 150 procentowy. Także mniejsze izby, które kształciły dotychczas po kilkudziesięciu aplikantów, mają teraz do czynienia co najmniej z podwojeniem ich liczby. W takim np. Białymstoku było dotychczas na trzech latach 123 aplikantów, a teraz zacznie naukę 193 nowych. W niektórych z tych izb liczba aplikantów będzie zbliżona do liczby praktykujących radców.
Oczywiście, jeśli przyjmie się założenie wiceministra Chmielewskiego, że każdy adwokat czy radca może wziąć pod opiekę dwóch aplikantów, to problemu nie będzie. Nie jest to jednak założenie bardzo realistyczne, co przyznają przedstawiciele samorządów prawniczych. – Pracujemy nad tym, przekonujemy kolegów żeby przyjmowali aplikantów do swoich kancelarii – mówi Maciej Bobrowicz, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych. Dodaje jednak, że mimo pozytywnego nastawienia większości radców, nie będzie to łatwe, choćby z tego powodu, że nie każdy z nich ma odpowiednie do tego warunki lokalowe.