Stowarzyszenie wnioskowało o kalendarze Julii Przyłębskiej i Mariusza Muszyńskiego, pełniących odpowiednio, w momencie zadawania pytania, obowiązki prezesa i wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego. Pytaliśmy o okres od 1 stycznia 2017 do dnia złożenia wniosku – 6 lipca 2017 roku.

W odpowiedzi Stowarzyszenie dowiedziało się, że "terminarz spotkań nie jest dokumentem urzędowym i nie stanowi informacji publicznej w rozumieniu przepisów ustawy z 6 września 2001 r o dostępie do informacji publicznej (DZ.U. 2016 poz. 1764)".

Czy prezesi TK spotykają się z politykami?

Tę odpowiedź Sieć Obywatelska Watchdog Polska zaskarzyła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego argumentując, że odpowiedź ta stanowi naruszenie Art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. - Wiedza o działaniach osób decydujących o posunięciach Trybunału Konstytucyjnego i mających potencjalnie częste kontakty z partią rządzącą mają znaczenie z punktu widzenia kontroli społecznej i zachowania trójpodziału władzy - stwierdzili skarżący. Przekazali też wydruk jednego z doniesień prasowych potwierdzających potencjalnie kontakty władz przekraczające standardy, które powinny obowiązywać w demokratycznym państwie prawa. 

Czytaj także: Wniosek do TK groźnym „wytrychem” do odmowy informacji publicznej>>

- Skarżącemu znane są orzeczenia sądów administracyjnych oraz Naczelnego Sądu Administracyjnego, które, odwołując się do nieznanej Ustawie konstrukcji tzw. „dokumentu wewnętrznego”, uznają, iż kalendarze osób piastujących określone stanowiska w organach władzy publicznej nie stanowią informacji publicznej. Skarżący jednakże konsekwentnie stoi na stanowisku, iż orzeczenia te są błędne. Stanowisko to zyskuje na trafności, zważywszy na niedawne enuncjacje prasowe dotyczące rzekomych spotkań Prezesa TK i Wiceprezesa TK z prezesem rządzącej partii mających mieć miejsce w siedzibie tej partii. W przypadku, gdyby w ślad za przedmiotowymi orzeczeniami sądów administracyjnych uznawać, że kalendarze spotkań stanowią „dokument wewnętrzny” niepodlegający udostępnieniu jako informacja publiczna w rozumieniu UDIP, to konsekwencją takiego stanowiska byłoby uniemożliwienie obywatelom sprawowania społecznej kontroli nad władzami publicznymi, a w tym przypadku nad zachowaniem fundamentalnej zasady trójpodziału władzy - napisano w skardze.

 


WSA: To nie dukument urzędowy

Wojewódzki Sąd Administracyjny nie odniósł się do podniesionych  argumentów i powtórzył wcześniejsze wyroki sądów administracyjnych. - (…) kalendarz spotkań Prezesa TK w zakresie jakim dotyczy wykonywania obowiązków dotyczących Trybunału Konstytucyjnego – od 1 stycznia 2017 r. do dnia wykonania wniosku; oraz kalendarz spotkań M. M. w zakresie jakim dotyczy wykonywania obowiązków dotyczących Trybunału Konstytucyjnego – od 1 stycznia 2017 r. do dnia wykonania wniosku, nie stanowi informacji publicznej. Kalendarz ten nie stanowi dokumentu urzędowego, nie jest oświadczeniem woli, ani oświadczeniem wiedzy, nie jest też kierowany do innego podmiotu bądź składany do akt sprawy - stwierdził WSA.

NSA: To dokumentacja wewnętrzna

Od tego orzeczenia Sieć Obywatelska Watchdog Polska wniosła skargę kasacyjną. Jednak Naczelny Sąd Administracyjny powtórzył swoją wcześniejszą argumentację. - Kwestie te były już bowiem wielokrotnie przedmiotem orzeczeń Naczelnego Sądu Administracyjnego. W swoich licznych wyrokach, kreujących jednolitą linię orzeczniczą, NSA stoi na stanowisku, że zarówno informacja dotycząca kalendarza spotkań, jak i dokumenty ewidencjonujące osoby wchodzące i wychodzące do budynku należy zakwalifikować jako dokumentację wewnętrzną. Żądany kalendarz (terminarz) spotkań osób pełniących określone funkcje w Trybunale nie odnosi się do publicznej formy działania Trybunału i jako taki nie zawiera informacji publicznej. Jest co najwyżej narzędziem biurowym, roboczym, pomocniczym, wspomagającym organizację pracy organu, służącym realizacji zadań publicznych przez organ tylko w sposób pośredni. Umieszczenie w kalendarzu terminu jakiegoś wydarzenia ma czysto techniczny charakter i nie zaświadcza o stanie faktycznym, tj. o tym, czy się ono odbyło lub odbędzie. Nie odnosi się zatem do sfery faktów, gdyż sposób jego prowadzenia nie daje potwierdzenia zawartych w nim informacji - stwierdził Naczelny Sąd Administracyjny. Przypomniał też, że w wyroku z 13 czerwca 2014 r. sygn. akt I OSK 2914/13 stwierdził, że terminarz spotkań należy zakwalifikować jako dokumentację wewnętrzną.

Niech sprawę wyjaśnią sędziowie w Strasburgu

W tej sytuacji, Sieć Obywatelska Watchdog Polska uznała, że zagrożone jest prawo obywateli do rzetelnej wiedzy o tym, jak wygląda sprawowanie władzy, czy jest wolne od ukrytego lobbingu oraz kontaktów wykraczających poza standardy niezależności władz i złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Dodając przy tym, że w kolejnych latach do opinii publicznej docierał szereg nowych sygnałów o spotkaniach Julii Przyłębskiej z obozem rządzącym.

Jak poinformowano podczas poniedziałkowej konferencji prasowej, ETPC zakomunikował właśnie jej przyjęcie. - My o te kalendarze prowadzimy już postępowania sądowe od 2012 r. i z roku na rok były coraz grosze orzeczenia, wskazujące na to, że jako społeczeństwo nie możemy wiedzieć, z kim spotykają się politycy i najwyższe osoby w państwie - mówił prezes stowarzyszenia Szymon Osowski. Jego zdaniem sprawa, która zawisła przed europejskim Trybunałem, będzie fundamentalna w kwestii dotyczącej granic jawności w Polsce. - Mamy nadzieję, ze ETPC zajmie się tym w sposób, który pokaże, na ile społeczeństwo może mieć wiedzę na temat tego, co robią politycy - podkreślił.