Jak pisze "Rzeczpospolita", coraz więcej zalegających z płaceniem grzywny trafia do aresztu zastępczego. Po noweli prawa karnego sędziowie będą mieli jeszcze więcej pracy.
W wymiarze sprawiedliwości jest trend odchodzenia od kar więzienia na rzecz grzywny. Ma ona jednak sporą wadę: skazany musi ją zapłacić albo komornik ściągnąć. Ten zaś zdziała niewiele, jeśli ukarany nie ma dochodów. A wtedy sędziowie mają sporo pracy, bo to oni zamieniają grzywnę na areszt.
Od 1 lipca muszą powiadamiać biura informacji gospodarczej o każdej zmianie zadłużenia skazanego na karę pozbawienia wolności czy aresztu. Może też przybyć spraw, bo nowela zniosła art. 58 § 2 kodeksu karnego, który stanowił, że grzywny nie orzeka się, jeżeli dochody sprawcy i możliwości zarobkowe wskazują, że jej nie uiści i nie da się jej ściągnąć.

Do komorników trafia rocznie ok. 350 tys. wniosków o egzekucję należności sądowych. Są wśród nich także opłaty ze spraw cywilnych, które poprawiają statystykę. W samych karnych skuteczność jest niewielka. – Mniej więcej 1/3 spraw skierowanych do egzekucji z góry skazana jest na niepowodzenie. Są to bowiem sprawy przeciwko dłużnikom przebywającym w zakładach karnych, nieuzyskującym żadnego dochodu bądź takim, przeciwko którym prowadzone są już inne egzekucje, np. alimentacyjne – wskazuje Rafał Fronczek, prezes Krajowej Rady Komorniczej. Więcej>>>


Krzysztof Dąbkiewicz
Kodeks karny wykonawczy. Komentarz [PRZEDSPRZEDAŻ]>>>