Wiele wskazuje na to, że kontrowersyjny artykuł 212 Kodeksu karnego, który pozwala na wymierzenie kary pozbawienia wolności za pomówienie w mediach, zostanie zniesiony. Jeśli opozycyjny PiS i rządząca Platforma Obywatelska deklarują taki zamiar, to przeprowadzenie tego przez parlament jest już tylko formalnością.
To nowa sytuacja, ponieważ Prawo i Sprawiedliwość było dotąd przeciwne takiej zmianie. Wątpliwości wokół tego, czy należy tę sankcję w kodeksie utrzymywać, zgłaszane były od dawna. PiS, który przez ostatnie dwa lata miał pełnię władzy i korzystał z niej dla wielu zmian w prawie karnym, w tym przypadku nie uważał za stosowne wykorzystać swojej mocy. Politycy tej partii nawet wskazywali na pożytki płynące z tego przepisu, np. dla obrony dobrego imienia polityka pomówionego w mediach przez dziennikarza czy jakąś inna osobę.
Przyczyną zmiany stanowiska wobec artykułu 212 było to, co się stało w ostatnich tygodniach w związku z decyzją warszawskiego sądu o zatrzymaniu i doprowadzeniu na salę rozpraw dwójki dziennikarzy „Gazety Polskiej”. Nie pojawili się oni na procesie przeciwko sobie i nie usprawiedliwili swojej nieobecności. Gdy sędzia postanowił zastosować właściwe w takiej sytuacji przepisy, podniosła się medialna i polityczna wrzawa. Że polityczne szykany i zamach na wolność słowa, że ktoś próbuje w Polsce zamykać dziennikarzy za to co piszą. Owszem redaktorzy „Gazety Polskiej” oskarżeni zostali przez TVN o pomówienie i przyczyną tego zarzutu była ich publicystyka. Ale jeśli nawet podstawą ich ewentualnej odpowiedzialności miał być wspomniany artykuł 212, to na razie nie było mowy o ich karaniu, a już szczególnie więzieniem. Oskarżeni mieli tylko stawić się przed sądem, by odpowiedzieć na zarzuty oskarżenia. Czy to za duże wymagania w stosunku do obywatela państwa prawa? Być może oskarżonym udałoby się przekonać sąd, że to oni mieli rację i opuściliby budynek Temidy z tarczą. Teraz to już niemożliwe, ponieważ wystraszony medialnym szumem TVN wycofał oskarżenie i zapowiedział w tej samej sprawie pozew cywilny.
To jednak nie zakończyło politycznej części akcji. Zainteresowani oraz wspierający ich dziennikarze i politycy zorganizowali nawet w Warszawie demonstrację przeciwko zamykaniu dziennikarzy za wypowiedzi. Niestety przy tej okazji nikt nie wspomniał, że do obrony dziennikarzy „Gazety Polskiej” próbowano zaangażować też Rzecznika Praw Obywatelskich i że dr Janusz Kochanowski odmówił, przyznając że sąd postąpił prawidło i zgodnie z prawem. Komunikatu Rzecznika w tej sprawie nie opublikowały media, nie skomentowali go też politycy. Odnieśli się natomiast do manifestacji „w obronie wolności słowa” i to w reakcji na to właśnie wydarzenie politycy zapowiedzieli usunięcie art. 212 z kodeksu. To fakt, taki przepis nie ma już chyba racji bytu w kodeksie karnym rozwiniętego, praworządnego państwa, z w miarę ugruntowaną demokracją. Niech rządząca koalicja i opozycja zrobią to, nawet jednomyślnie. Są powody do takiej decyzji, ale najmniej ten, na który teraz politycy powołują się.