Paweł Królikowski aktor znany z roli Kusego w "Ranczu” został sfotografowany przez reportera „Super Expresu” w restauracji, gdy próbuje sałatkę żony. Tytuł brzmiał: „Królikowski obżera żonę” i dalej: „wyjada obiad z talerza, a takie zachowanie grozi rozwodem”. Publikacja nastąpiła 28 czerwca 2008 roku. W październiku 2008 roku natomiast w kolejnym artykule „ Tak zdradza Królikowski” sfotografowano aktora z blond dziewczyną. W artykule czytamy: „Aktora i tajemniczą, krótko ostrzyżoną blondynkę spotkaliśmy na ulicach Nowego Jorku. W czułych objęciach spacerowali po słynnym mieście”
Następnie ‘SE” zaatakował jeszcze dosadniej „ Bawią się swoimi ciałami”- widniało pod zdjęciami półnagiego aktora i pani w niekompletnej odzieży. Tekst w „SE” brzmiał: „Paweł i jego tajemnicza partnerka nie mogli się pohamować. Na ulicy, w biały dzień, na różne sposoby oglądają swoje gołe ciałka. On, korzystając z okazji, napawa się widokiem krągłości swojej towarzyszki. I w zamian zrewanżował się striptizem na parkingu - odsłaniając zarośnięty brzuszek.” I dalej: „A żona w Polsce tęskni…”
Naruszenie godności
Aktor wystąpił do sądu o opublikowanie przez ‘Super Expres” przeprosin i zadośćuczynienie w wysokości 50 tys. złotych, tytułem naruszenia dóbr osobistych (na podstawie art.23 i 24 kc). Uznał on, ze publikacje wyrządziły jemu i jego rodzinie krzywdę. Jego dzieci spotkały się z nieprzyjemnymi uwagami w szkole. Natomiast ojciec aktora, mieszkający w małym miasteczku był pytany o to, czy syn się rozwodzi.
Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał rację Królikowskiemu i zasądził od wydawcy „SE” Muratora 50 tys. zł oraz zamieszczenie przeprosin. Uznał, że wykonywanie zawodu aktora nie oznacza, że nie ma on życia prywatnego. Wprawdzie w odniesieniu do osoby publicznej jest przesunięta granica ochrony, ale zdjęcia robione w czasie posiłku czy kwestia romansu z inną kobietą należą do sfery prywatnej aktora. Sąd I instancji uznał, iż godność i wizerunek aktora także doznały uszczerbku. Od wyroku wydanego 17 grudnia 2010 r. odwołał się pozwany, czyli wydawnictwo.
Ujawnienie zdrady nie jest miłe
- Aktor doznał krzywdy tylko w minimalnym zakresie – stwierdził na rozprawie przedstawiciel pozwanego wydawnictwa Artur Wdowczyk. – Aktor Paweł Królikowski jest elementem pop kultury i żyje w symbiozie z mediami kolorowymi. W tym środowisku panuje zgoda na tego typu publikacje.
Przedstawiciel powoda mec. Maciej Lach replikował: - Zgoda na zrobienie zdjęcia osobie publicznej musi być wyraźna i jednoznaczna. Co więcej zarzucanie zdrady małżeńskiej dla nikogo, nawet aktora nie jest miłe.
Apelacja dotyczyła głównie artykułu dotyczącego objadania żony. Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł jednak, że artykuły publikowane w „Super Expresie” naruszyły dobra osobiste Pawła Królikowskiego. Zarówno prawo do życia prywatnego, jak i jego dobrego imienia, a także prawa do wizerunku. Nie można w rozważaniach wyłączyć pozostałych dwóch artykułów, z których aktor wywodził swoje roszczenie – zaznaczyła sędzia sprawozdawca.
Aktor przedstawiony w złym świetle
Powód jest aktorem i z uwagi na wykonywany zawód jego twarz jest znana – stwierdził Sad Apelacyjny - W związku z serialem, występami, kolejnymi publikacjami czy też galami można robić i publikować jego zdjęcia. Ale aktor, jak każdy człowiek ma prawo do życia prywatnego, aby nie było ono przedmiotem artykułów w gazetach. Jego dzieci powinny mieć normalne dzieciństwo. Te okoliczności decydują, że musi być – zdaniem Sądu Apelacyjnego – granica pomiędzy tym, co powód robi, jako aktor, a tym, co robi, jako osoba prywatna. Sytuacja, w której powód był z żoną w restauracji jest właśnie fragmentem życia prywatnego. Nie znaczy to, że takie momenty mogą być fotografowane i publikowane w gazecie, którą czyta ponad 500 tys. osób. Prawdą jest, ze Paweł Królikowski z żoną byli w miejscu publicznym, ale godzili się tylko na to, ze zobaczy ich 20 osób obecnych w lokalu, a nie 500 tys. czytelników artykułu o niepochlebnym i wulgarnym wydźwięku. - Aktor został w artykule przedstawiony, jako osoba niegrzeczna wobec żony, łasuch, który nie może się pohamować, jeśli jest głodny – tłumaczyła wyrok sędzia Maria Rodatus. – Publikacja naruszyła godność powoda, a także jego wizerunek. Co do wizerunku, to, jako aktora można go fotografować w pracy, w czasie akcji charytatywnych i promocyjnych. Artykuł nie miał też – według sądu - charakteru satyrycznego. Dlatego, że satyra ma na celu napiętnowanie przywar w ogólnym znaczeniu, a nie konkretnie – niepohamowanego apetytu, sięgającego aż w życie małżeńskie ( „Takie zachowanie prowadzi do rozwodu”).
Sąd Apelacyjny 28 czerwca br utrzymał, więc w mocy wyrok Sądu Okręgowego.
Sygnatura akt I ACa 146/11