Wydawcy, zrzeszeni w Porozumieniu Nowoczesna Edukacja, powołując się na doświadczenia innych państw podkreślają, że wprowadzenie jednego podręcznika twoerzonego przez państwo może przynieść więcej szkody niż korzyści. Tak ich zdaniem stało się w RPA i w Norwegii.
- Z reguły e-rozwiązania, które się sprawdzają, są połączone z rozwiązaniami papierowymi. To trzeba sprowadzać jako pełen kurs do nauczania, a nie jako alternatywę rządową, która mówi, że powstanie e-podręcznik, rozdawany darmowo. Do tego jest potrzebny cały serwis, szkolenia nauczycieli, pomoce dla nauczycieli wymienia Magdalena Duszyńska-Walczak, prezes wydawnictwa Nowa Era. Jej zdaniem do szkół powinno się jednocześnie wprowadzić różne programy pilotażowe: sprzętu, e-podręczników i zestawu uzupełniających podręczników papierowych.
Dodatkowo wydawcy uważają działania resortu edukacji za ograniczające konkurencję, ponieważ e-podręcznik ma dotyczyć ponad 40 proc. rynku podręczników.
- Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie wszyscy mogą o tym wiedzieć, że praktyki, które zostały zastosowane w konkursie nie są zgodne z przepisami prawa antymonopolowego. Chodzi o cel, który jest zapisany w projekcie, że co najmniej 40% uczniów miałoby korzystać z e-podręczników - mówi prezes Nowej Ery. Więcej>>