W kolejnych miesiącach zmian w oświacie ma być dużo - to dobry moment na zastanowienie się, co jeszcze — być może mniej medialnego — warto w Prawie oświatowym znowelizować. Jednym z elementów takiej zmiany zdecydowanie powinien być przepis o uczniowskich obowiązkach, który jest w mojej ocenie niekonstytucyjny. Chodzi o stanowiący podstawę do ustalania katalogu obowiązków wobec uczennic i uczniów szkół publicznych art. 99 ustawy — Prawo oświatowe. Według tego przepisu: obowiązki ucznia określa się w statucie szkoły z uwzględnieniem obowiązków w zakresie: […]”. Po czym następuje pięcioelementowe wyliczenie przykładowych obowiązków, jest więc to katalog otwarty, a miejscem na sprecyzowanie uczniowskich obowiązków jest statut szkoły.

 

Polska szkoła z prawami ucznia mocno na bakier - statuty pełne bezprawnych zapisów>>

 

Korelatywność praw i obowiązków

Ludzkie prawa i obowiązki są korelatywne. Oznacza to, że jeśli ktoś ma do czegoś prawo (albo od czegoś wolność), to wszyscy pozostali (w tym państwo) mają obowiązek zapewnić tej osobie takie warunki, że to prawo czy ta wolność będą mogły być swobodnie egzekwowane. Ale jest też drugi aspekt, bardziej przedmiotowy — każdy obowiązek jest limitacją prawa lub wolności. Dla przykładu zatem, obowiązek szkolny ogranicza swobodę korzystania z prawa do nauki, ponieważ wymaga, by przez, co do zasady, osiem lat uczęszczać do szkoły.

 

Jeśli zatem tak jest, to trzeba wskazać, że każdy obowiązek musi spełniać wymogi określone w art. 31 ust. 3 Konstytucji, a tam wymogów do ograniczenia czyjegoś prawa czy wolności jest kilka:

  •  wyłączność ustawy (tylko w ustawie można ustanowić takie ograniczenia);
  • proporcjonalność;
  • nienaruszanie istoty.

 

Wyłączność ustawy a statut szkoły

Najpierw zajmiemy się zatem formalną częścią uczniowskich obowiązków. Jak już ustaliliśmy, każdy z nich jest limitacją praw i wolności człowieka. Dlatego właśnie ma do nich zastosowanie zasada wyłączności ustawy. I oczywiście, pewne sprawy mogą być przekazane do aktów niższego rzędu (wyrok TK z 8.07.2003, sygn. akt: P 10/02), ale nie zmienia to faktu, że „ostateczny kształt owych ograniczeń” wraz z ich zakresem muszą już być regulowane wyłącznie przez ustawę (wyrok TK z 12.01.2000, sygn. akt: P 11/98) w sposób „kompletny, precyzyjny i jednoznaczny” (postanowienie TK z 13.06.1994, sygn. akt: S 1/94).

 

Czy z taką kompletnością mamy do czynienia w przypadku art. 99 Prawa oświatowego? Moim zdaniem zupełnie nie. Obowiązki określone w ustawie są przecież bardzo ogólne i zdecydowanie wymagają skonkretyzowania w statucie. Wystarczy zresztą przeczytać niektóre punkty z zawartego w tym przepisie wyliczenia, by to zauważyć. Statut ma bowiem określać obowiązki, w tym te w zakresie m.in. „przestrzegania zasad ubierania się uczniów na terenie szkoły”; „przestrzegania warunków wnoszenia i korzystania z telefonów komórkowych i innych urządzeń elektronicznych”; „usprawiedliwiania, w określonym terminie i formie, nieobecności na zajęciach edukacyjnych”… Gdzie są określone te zasady, warunki czy terminy? Właśnie w statucie i, co oczywiste, ich treść jest kluczowa dla wymiaru czy „dolegliwości” obowiązku. Przecież to dopiero statut szkoły zdecyduje, czy — przykładowo — z telefonu komórkowego można korzystać tylko podczas przerw, czy wcale nie można go do gmachu wnosić. Jasne jest zatem, że ostateczny kształt obowiązku jest kreowany dopiero przez szkołę, a więc w akcie podustawowym, co stoi w oczywistej kontrze do wymogów art. 31 ust. 3 Konstytucji. Zresztą katalog obowiązków jest otwarty i to tym bardziej sprawia, że faktyczna lista obowiązków oraz ich wymiar są ustanawiane dopiero w szkolnym statucie. Tym wątkiem zajmiemy się jednak za moment.

 

W tym miejscu zaś wskazać należy, że czasem przeciwko temu, co wskazałem powyżej, przedstawia się kontrargument „z zakładu administracyjnego”. W dużym skrócie polega on na tym, że skoro ktoś zapisuje się do zakładu administracyjnego, jakim jest szkoła, to musi przestrzegać panujących tam zasad, jakiekolwiek by one nie były. I oczywiście, w przypadku szkół prywatnych będzie to prawda, ponieważ uczęszcza się tam na zasadzie dobrowolności (a art. 99 jest umiejscowiony w rozdziale poświęconym tylko szkołom publicznym i nie ma żadnego odwołania, które włączyłoby odpowiednie stosowanie tej normy w szkołach niepublicznych). Gdy jednak idzie o szkoły publiczne, to twierdzenie to nie jest uzasadnione. Po pierwsze, z uwagi na zasadę legalizmu (art. 7 Konstytucji). Skoro bowiem władza publiczna ma działać „na podstawie i w granicach prawa”, to wiążą ją przecież wszystkie normy, wraz z odpowiednimi regułami kolizyjnymi (tu: hierarchiczną), i tylko one, bez domniemywania czegokolwiek. Po drugie zaś, z faktu tego, że z legalistycznego punktu widzenia nie ma żadnego znaczenia, jakie obowiązki tenże zakład administracyjny wpisze do swojego statutu, w sytuacji gdy normy rzędu konstytucyjnego wyznaczają jasne wymogi, które nie mogą zostać zmodyfikowane przez akt prawa wewnętrznie obowiązującego. Nie ma znaczenia specyfika zakładu administracyjnego — limitacja praw i wolności człowieka zawsze taką limitacją przecież będzie.

 

Katalog otwarty

Wreszcie, co z tym katalogiem otwartym? On także wymogów art. 31 ust. 3 Konstytucji nie spełnia. I choć nie będziemy powtarzać argumentów dot. wyłączności ustawy, to właśnie one są tu kluczowe. Skoro bowiem ograniczenia ludzkich praw i wolności (czyli m.in. ich obowiązki) muszą być kompletnie uregulowane w ustawie, to pozwalanie szkołom, by w drodze aktu wewnętrznego same dodawały osobom uczącym się kolejne obowiązki po prostu tego wymogu nie spełnia.

 

Niektórym słusznie zresztą mogą przypominać się w tym momencie COVID-owe obostrzenia wprowadzane drogą rozporządzeń. Sytuacja, legalistycznie, jest w zasadzie taka sama. I tu, i tu ograniczane są prawa i wolności człowieka, a organ inny niż ustawodawca otrzymuje, niekonstytucyjnie, taką możliwość. Nie ma przy tym znaczenia, że to ustawodawca sam przekazał komuś innemu swoje uprawnienia. Władza publiczna jest bowiem słusznie skrępowana zasadą legalizmu, a wyłączność ustawy ma swoje zakorzenienie m.in. w demokratycznej legitymacji do dokonywania stosownych limitacji. Szkoły zaś takiej legitymacji już nie posiadają.

 

Katalog obowiązków wpisany do ustawy

Starałem się dowieść, że przepis pozwalający szkołom publicznym we własnych statutach ustanawiać uczniowskie obowiązki jest niekonstytucyjny. Oczywiście jednak nie twierdzę, że jakichkolwiek obowiązków być nie powinno. Wręcz przeciwnie, są one wpisane w ludzką naturę i konieczne dla zachowania społecznego ładu. Konstytucja różne wymogi ustanawia jednak nie bez powodu i wszystkie je należy zachowywać. Nie inaczej jest w tym przypadku. Co zatem z tym uczynić? Artykuł 31 ust. 3 Konstytucji daje nam w zasadzie jedno rozwiązanie: wpisać uczniowskie obowiązki do ustawy i określić je tam w sposób tak kompletny, jak jest to tylko możliwe (w drodze katalogu zamkniętego), oczywiście zachowując pewną dozę autonomii dla szkół (tak, by mogły je dostosować do lokalnych zwyczajów i własnej specyfiki). Tylko w taki sposób sprawimy, że osoby uczące się obowiązki nadal będą miały (bo mieć powinny), ale że będą one równocześnie ustanowione w sposób zgodny z konstytucyjnymi wymogami. To jednocześnie sprawi, że będą one bardziej ujednolicone w perspektywie ogólnokrajowej i że Konstytucja będzie postrzegana jako akt o faktycznym działaniu, a nie jedynie jako polityczna deklaracja. To szczególnie istotne w oświacie, jeśli chcemy, by to poszanowaniem dla obowiązującego prawa skorupka nasiąknęła za młodu.

 

Mikołaj Wolanin, urodzony w 2002 roku student na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2019 r. prezes Fundacji na rzecz Praw Ucznia, którą ufundował jeszcze jako niepełnoletni dzięki zezwoleniu sądu rodzinnego. Autor kilkunastu publikacji naukowych (ORCID: 0000-0003-3574-6999), w tym dwóch monografii napisanych jeszcze w liceum: Prawa ucznia (Kraków 2020) i Obowiązki ucznia (Kraków 2021).