Gazeta Wyborcza zamieszcza przegląd najważniejszych wydarzeń w edukacji w minionym dziesięcioleciu. Przypomina kolejnych ministrów oraz największe porażki i sukcesy wprowadzanych przez nich zmian.
Za największa porażkę autorka tekstu, Ewa Tomaszewicz, uznaje wprowadzenie liceów profilowanych, które w założeniu miały umożliwić zdobycie zarówno zawodu, jak i średniego wykształcenia a nie spełniają ani jednej, ani drugiej roli.
Roman Giertych był ministrem, którego mianowanie, a później działalność, wywołały najwięcej protestów. Jego główne pomysły to wprowadzenie mundurków szkolnych, zmiana listy lektur szkolnych, utworzenie szkół specjalnych dla niepokornych uczniów, amnestia maturalna oraz zwolnienie Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli Mirosława Sielatyckiego za wydanie książki "propagującej homoseksualizm".
Równie wyrazisty jak jego poprzednik, choć pełniący stanowisko ministra tylko przez trzy miesiące, był Ryszard Legutko. Zapowiadał kontynuację najlepszych pomysłów Giertycha. Wydał wojnę maturze z języka polskiego. Postulował powrót do wypracowań na egzaminie pisemnym i zastąpienie prezentacji ustnym testem ze znajomości lektur. Chciał połączyć gimnazja z liceami.
Najważniejszym wydarzeniem edukacyjnym roku szkolnego 2009/2010, już za rządów minister Katarzyny Hall, był długo przygotowywany powrót matematyki jako przedmiotu obowiązkowego na maturze.
Sztandarowym pomysłem minister Hall było obniżenie wieku szkolnego i wysłanie sześciolatków do szkół. Początkowo podstawówki miały się zapełnić sześciolatkami już w 2009 roku. W efekcie protestu rodziców, "obowiązek szkolny" został zamieniony na "prawo" - czyli do roku 2012 rodzice mogą posłać sześciolatka do szkoły, ale nie muszą.
Od 2008 roku ocena z religii jest wliczana do średniej. Alternatywą dla nieuczęszczających na religię uczniów jest etyka, ale głównie na papierze. „Ostatnio partia rządząca błysnęła pomysłem, by lekcje etyki organizować... on-line. Jak w praktyce miałyby wyglądać zajęcia z etyki przez internet? Według wstępnej propozycji do jej przeprowadzania posłużyłaby stworzona do tego celu specjalna platforma interetowa, na której tworzone byłyby wirtualne klasy. Uczeń łączyłby się ze swoją klasą za pomocą komputera wyposażonego w odpowiednie oprogramowanie, kamerę internetową oraz mikrofon. Zawsze w określonej z góry porze, kiedy mają odbywać się zajęcia.” – napisała Tomaszewicz.

Źródło: GazetaEdukacja.pl, 30.12.2010 r.