„Gazeta Wyborcza” zamieszcza rozmowę z księdzem Andrzejem Augustyńskim, szefem stowarzyszenia U Siemachy, organizacji działającej na rzecz dzieci i młodzieży, na temat kar fizycznych stosowanych przez rodziców. Pyta rozmówcę o to, czy zapowiedziane przez premiera Donalda Tuska wpisanie zakazu bicia dzieci do ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie zmieni sytuację na korzyść. Zdaniem ks. Andrzeja Augustyńskiego, ustawy powinny następować po działaniach edukacyjnych, a nie je wyprzedzać, bo ustawami nie zmienia się rzeczywistości: - Bez zmiany mentalności i obyczaju nie uda się wyjść z kryzysu. Wraz z rozwojem umiejętności wychowawczych zanika chęć stosowania przemocy fizycznej wobec dziecka. A w odpowiedzi na kolejne pytania ksiądz Augustyński stwierdza: - Obowiązuje prosta zależność: przemoc rodzi przemoc i bici biją. Jestem przekonany, że bici, którzy wyszli na ludzi i osiągnęli sukces, dokonali tego pomimo kar fizycznych, a nie dzięki nim. Można jedynie domyślać się, o ile więcej zdołaliby osiągnąć, gdyby nie fizyczna opresja.
Ksiądz Augustyński mówi o rewolucji moralnej, która w Polsce zmierza w dobrym kierunku – dzięki śladom pozostawionym w świadomości zbiorowej przez bezkrwawą rewolucję „Solidarności”, księdza Popiełuszko, który mówił: „zło dobrem zwyciężaj” i „wyobraźni miłosierdzia” Jana Pawła II.
źródło: Gazeta Wyborcza, 10.06.2008r.