Opinię na ten temat publikuje "Dziennik Gazeta Prawna".
– Używanie w szkołach laptopów czy innych nowoczesnych technologii do rozwiązywania zadań czy czytania tekstów to oczywisty przejaw wielozadaniowości. Szokujące dla entuzjastów technologii w szkole, a naturalne dla każdego, kto wie, o co chodzi w edukacji, są spostrzeżenia uczniów. Bo oni mówią, że laptop w klasie nie ułatwia im w znaczący sposób nauki, oprócz tego, że poprawiają swoje umiejętności bezwzrokowego pisania na klawiaturze – komentuje prof. Douglas Duncan z Uniwersytetu Kolorado w Boulder. - Ludzki mózg uczy się najlepiej poprzez interakcję z innymi ludźmi, utrwala zaś wiedzę, gdy pozwolimy mu się skoncentrować i gdy nie trwonimy uwagi na nic innego niż to, co chcemy, by przyswoił - tłumaczy.
Z tych powodów coraz większą popularnościa w USA zaczynają cieszyć się szkoły, w których nie można korzystać z komputerów i smartfonów, czyli zupełnie odwrotnie niż u nas, gdzie szkoły dążą do cyfryzacji.
- Bezkrytyczny entuzjazm sprawia, że niekiedy wręcz jednakowo traktujemy edukację i technologię, a nie ma nic bardziej mylnego. Technologia nie jest edukacją i nigdy jej nie zastąpi. Bo nauka to proces, który zachodzi w głowie. Maszyna niczego za nas nie zrozumie, jeżeli sami nie wykonamy wysiłku umysłowego.- przekonuje Duncan.
Laptop w szkole bardziej szkodzi, niż pomaga
Amerykańscy uczniowie, którzy na wszystkich lekcjach korzystają z komputerów, osiągają niższe wyniki w testach niż osoby, które uczą się w bardziej tradycyjny sposób. Wielozadaniowość nie sprzyja przyswajaniu wiedzy - uważają naukowcy.