W październiku br. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zaproponowało nowelizację ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, której celem jest zniesienie limitu opłacania składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe po przekroczeniu kwoty odpowiadającej 30-krotności prognozowanego przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w gospodarce na dany rok. Projekt przyjęty w listopadzie przez Sejm zakładał wdrożenie zmian już od 1 stycznia 2018 r. Przedsiębiorstwa dowiedziały się o tym w momencie, w którym miały już zaplanowane budżety płacowe na kolejny rok. W dniu 7 grudnia Senat wprowadził więc poprawkę do projektu, przesuwającą termin wejścia w życie nowelizacji na 1 stycznia 2019 r., która następnie została przyjęta przez Sejm w dniu 15 grudnia 2017 r. Obecnie ustawa czeka na podpis Prezydenta.
Propozycja zmian negatywnie wpłynie na budżety firm i wynagrodzenia netto lepiej zarabiających pracowników. Nic więc dziwnego, że coraz więcej przedstawicieli pracodawców i związkowców apeluje do Prezydenta o zawetowanie ustawy w całości. Taki apel wystosowały już m.in. Konfederacja Lewiatan i NSZZ „Solidarność”. Mimo że projekt nowelizacji jest już na zaawansowanym etapie procesu legislacyjnego, nadal prawdopodobne jest, że ulegnie zmianom.
Limit przeciw dużym rozbieżnościom w wysokości emerytur
Limit 30-krotności funkcjonuje w systemie emerytalnym od 1999 r., ograniczając pobór składek od osób lepiej zarabiających, a tym samym przeciwdziałając powstawaniu dużych rozbieżności w wysokości świadczeń emerytalnych w przyszłości. W 2017 r. górny limit podstawy wymiaru składek emerytalnych i rentowych wynosi 127 890 zł. Osiągnięcie tzw. 30-krotności zawsze wiąże się z wejściem w drugi próg podatkowy. Gdy pracownik przekracza kwotę 85 528 zł rocznego dochodu, nadwyżka jego dochodów zostaje opodatkowana stawką 32 proc. Pracownik płaci więc wyższy podatek, ale dzięki limitowi tzw. 30-krotności nie opłaca składki emerytalnej (9,76 proc.) i rentowej (1,5 proc.). Również pracodawca / płatnik składek jest zwolniony z obowiązku płacenia składek na ubezpieczenia emerytalno-rentowe (odpowiednio 9,76 proc. i 6,5 proc.). Obecnie więc, po przekroczeniu drugiego progu podatkowego wynagrodzenie netto, nie ulega drastycznej obniżce. Po nowelizacji przepisów ta sytuacja diametralnie się zmieni.
Po nowelizacji nawet ponad 50 proc. pensji na daniny publiczne
Zniesienie limitu 30-krotności spowoduje zwiększenie świadczeń dla ZUS z tytułu wynagrodzenia o ok. 27,5 proc. łącznie dla pracownika i pracodawcy. Po nowelizacji przepisów, osoba zarabiająca 15 tys. zł miesięcznie, po przekroczeniu drugiego progu, będzie odprowadzała podatek dochodowy w wysokości 32 proc. oraz wszystkie składki na ubezpieczenia emerytalno-rentowe. W konsekwencji, wpadając w drugi próg podatkowy, pracownik w ramach danin publicznych będzie zmuszony odprowadzać nawet ponad połowę swojego wynagrodzenia. Według szacunków rządu, w wyniku zmian do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS) ma wpływać rocznie ponad 5 mld zł więcej. O tę kwotę zmniejszą się wynagrodzenia netto pracowników i wzrosną koszty zatrudniających ich przedsiębiorstw.
Należy pamiętać, że od 2019 r. planowane jest wprowadzenie Pracowniczych Programów Kapitałowych (PPK), które dodatkowo zwiększą obciążenia składkowe zarówno po stronie pracowników, jak i pracodawców. Zgodnie z założeniami, wszyscy pracownicy będą automatycznie zgłaszani do PPK, a część ich wynagrodzenia (od 2 do 4 proc.) będzie odkładana na przyszłą emeryturę. Złożą się na nią także ich pracodawcy, odprowadzając minimum 1,5 proc. pensji. Obecnie obciążenie składkowe po stronie pracodawcy już wynosi ok. 20 proc. wynagrodzenia pracownika. Po zniesieniu limitu 30-krotności i wprowadzeniu PPK będzie ono jeszcze wyższe – komentuje Robert Adamczyk, project manager w Dziale Ubezpieczeń Społecznych i Środowiska Pracy w Ayming Polska.
Z etatu na samozatrudnienie
Jeśli od 2019 r. będzie obowiązywać zniesienie tzw. 30-krotności, a dodatkowo zaczną funkcjonować Pracownicze Programy Kapitałowe, łączna kwota podatków i składek na ubezpieczenia społeczne, tylko po stronie pracownika może przekroczyć 50 proc. wynagrodzenia. Dla porównania, kara wymierzana przestępcom podatkowym za nieujawnianie dochodów to 75 proc. Można spodziewać się, że tak duże obciążenie osób pracujących np. na umowach o pracę spowoduje, że zaczną one poszukiwać innych form zatrudnienia, co z kolei przełoży się na niższe wpływy z PIT. Szacuje się, że zmiany dotkną ok. 350 tys. osób najlepiej zarabiających, przede wszystkim wysoko wykwalifikowanych specjalistów i ekspertów, m.in. z branży nowych technologii.
Alternatywą dla osób dotkniętych zmianą może być samozatrudnienie. Należy jednak pamiętać, że nie w każdym wypadku będzie można je zastosować. Może się zdarzyć, że takie przejście zostanie zakwestionowane przez uprawnione do tego organy administracji państwowej. Decyzja o zmianie formy zatrudnienia powinna być starannie przemyślana, a jej wdrożenie odpowiednio przeprowadzone. W przypadku zakwestionowania zmiany formy zatrudnienia przez ZUS, odpowiedzialność leży po stronie pracodawcy/ płatnika składek – dodaje Robert Adamczyk.
Odroczenie obowiązywania przepisów o rok
Jeśli nowe przepisy wejdą w życie od 2019 r., to w 2018 r. będzie miało zastosowanie przedmiotowe ograniczenie, wyznaczające górny limit podstawy wymiaru składek emerytalnych i rentowych do kwoty 133 290 zł. W praktyce oznacza to, że osoba, która przekroczy w 2018 r. wskazany poziom rocznego wynagrodzenia, nie odprowadzi składek emerytalno-rentowych od nadwyżki ponad wskazaną kwotę. Ograniczenie to będzie dotyczyło również podstawy wymiaru składek na Fundusz Emerytur Pomostowych. Składek tych nie będzie odprowadzał także pracodawca lub zleceniodawca.
Zgodnie z poprawką wniesioną przez Senat, nowelizacja zacznie obowiązywać rok później niż pierwotnie przewidywano. Biorąc jednak pod uwagę jej negatywny wpływ zarówno na pracowników, jak i na biznes, nie jest to zadowalający kompromis. Ponad 5 mld dodatkowego wpływu do FUS pokryją ze swojej pensji netto pracownicy oraz przedsiębiorstwa.