Coaching od lat „atakuje” polski rynek i organizacje na nim działające. Mam na myśli oczywiście „atak” w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Dzisiaj coaching to bez dwóch zdań trwały element biznesu i rozwoju. Zjawisko, które większość osób miała okazję obserwować od momentu pojawienia się aż do pełnego rozkwitu. Coaching musiał przez te lata przyjąć wiele ciosów dotyczących efektywności i skuteczności. Opłacało się. Teraz z dumą może przyglądać się rozwojowi swoich potomków.
Leadership coaching, executive coaching, coaching zespołów, photocoaching, clean coaching oraz coaching management style. To tylko niektóre z popularnych odmian tej metody. Ważne, że nikt ich już nie kwestionuje. Nikt nie mówi, że ta metoda się nie sprawdzi lub będzie nieskuteczna. Pozycja, którą wypracował sobie coaching na polskim rynku, jest na tyle silna, że daje swojego rodzaju legitymację wszystkim jego pochodnym formom. Nikt już nie pyta: „Po co nam kolejne formy coachingu?”. Ludzie zastanawiają się: „Dlaczego?”, „Jak?” i „Dla kogo?”. To najlepszy dowód sukcesu coachingu.
Polecamy: Trener: coaching on the job pozwala systematycznie podnosić umiejętności zawodowe zespołu
Jednak by w firmie wprowadzić coachingowy styl zarządzania, potrzeba czegoś więcej. Po pierwsze, w proces muszą być zaangażowane dwie osoby – coach i osoba coachowana. Po drugie, aby przyniósł on oczekiwany efekt, obydwie osoby muszą wierzyć w to, co robią. Coachingowy styl zarządzania wymaga zaangażowania wielu innych stron: przede wszystkim zarządu, a w drugiej kolejności menedżerów wyższego i niższego szczebla oraz pracowników. Wszyscy uczestnicy procesu muszą wierzyć w rozwój, który niesie ze sobą coaching, dając mu pierwszeństwo. To walka ze starymi nawykami... ale na szczęście nie z wiatrakami.
Sabina Siwy - redaktor naczelna magazynu "Personel Plus".