Zakład Ubezpieczeń Społecznych opublikował informację o wybranych świadczeniach pieniężnych za grudzień 2021 r. i podał dane za cały ubiegły rok rok, w okresach narastających, przeciętnie miesięcznie.

Czytaj również: Tylko raz w roku ZUS przeliczy świadczenie pracującemu emerytowi>>

Emerytów przybywa i będzie przybywać

Z danych tych wynika, że w okresie od stycznia do grudnia 2021 r. ZUS wypłacał emerytury 5 993,1 tys. osób. W okresie od stycznia do kwietnia liczba osób pobierających świadczenia nieznacznie przekraczała 5,98 mln osób. Natomiast od maja do sierpnia nieznacznie spadła (do poziomu 5,97 mln świadczeniobiorców w maju i czerwcu, a nawet 5,96 mln w lipcu i sierpniu), by wzrosnąć w ostatnich miesiącach roku do 5.999,5 tys. osób we wrześniu i powyżej 6 mln świadczeniobiorców w ostatnim kwartale roku (w październiku - 6 022,7 tys. osób, w listopadzie - 6 036,2 tys. osób i w grudniu - 6 041,1 tys. osób). Można więc zaryzykować stwierdzenie, że w kolejnych latach owa liczba 6 mln emerytów, którym ZUS wypłaca świadczenia, będzie w poszczególnych miesiącach coraz częściej przekraczana.

PROCEDURA: Zawieszenie lub zmniejszenie emerytury lub renty >

Co ciekawe, w roku 2020 był tylko jeden taki miesiąc, kiedy liczba osób pobierających emeryturę przekroczyła 6 mln. Stało się to w listopadzie, gdy było 6 007,0 tys. emerytów.

Warto zauważyć, że w żadnym miesiącu 2019 r. liczba pobierających świadczenie nawet nie zbliżyła się do magicznej granicy 6 milionów (przeciętnie miesięcznie oscylowała między 5,7 a 5,8 mln osób). Podobnie było w roku 2018 (5,5-5,7 mln emerytów), w 2017 r. (między 5,1 a 5,4 mln emerytów), w 2016 r. (5,08 – 5,1 mln osób), w 2015 r. (średnio od 4,9 mln do 5,06 mln). Liczba emerytów stabilna była w 2014 r., kiedy przeciętnie w miesiącu wyniosła około 4,9 mln świadczeniobiorców.

- Długoterminowo liczba świadczeniobiorców będzie rosła. Owszem, w okresie pandemii osiągnęliśmy pod tym względem pewną stabilizację, ale to wiązało się z dużą liczbą zgonów. Wskaźnik zgonów był przecież najwyższy w tej w grupie wiekowej. To spowodowało, że wzrost liczby emerytów zatrzymał się, ale w kolejnych latach będzie on występował ponownie. Pandemia nie zmieniła bowiem struktury demograficznej Polski - mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Dodatki do emerytury - KOMENTARZ PRAKTYCZNY >

Jak twierdzi, tej tendencji się nie zatrzyma, bo ma to związek ze starzeniem się naszego społeczeństwa, dlatego trzeba myśleć nad tym, co zrobić, żeby osoby, które osiągną wiek emerytalny: w przypadku kobiet – 60 lat, a w przypadku mężczyzn – 65 lat, później korzystały z uprawnień emerytalnych. – Niestety, działania rządu w tym zakresie są niespójne. Bo z jednej strony mamy Polski Ład i ulgę podatkową dla osób, które zdecydują się dalej pracować po osiągnięciu wieku emerytalnego, nie przechodząc na emeryturę, a z drugiej - jest tzw. trzynasta i czternasta emerytura, do której nabywa się prawa mając status właśnie emeryta – zauważa Łukasz Kozłowski. Według niego, wzrost liczby osób, które zdecydują się zakończyć aktywność zawodową zwiększyć może też pandemia i tablice tzw. dalszego średniego trwania życia. Na skutek liczby zgonów skraca się długość średniego trwania życia, więc przyszłe świadczenie będzie wyższe, bo będzie liczone od mniejszej liczby miesięcy oczekiwanej długości życia na emeryturze. – Osoby, które do tej pory wstrzymywały się z przejściem na emeryturę, teraz mogą zakończyć pracę zawodową, by skorzystać z korzystniejszych warunków obliczania wysokości świadczenia – podkreśla Kozłowski.

Czytaj: Obliczanie wysokości emerytury lub renty >

Dr Antoni Kolek, prezes spółki Instytut Emerytalny zwraca uwagę, że liczba emerytów otrzymujących świadczenia z ZUS przekroczyła 6 mln osób. - W najbliższych miesiącach wiek emerytalny osiągać będą osoby, które urodziły się w latach 1957-1962. Odnotować należy, że w latach tych rodziło się średnio około 550 tys. osób, co oznacza, że liczba świadczeniobiorców może w 2022 roku wzrosnąć. Nie oznacza to, że wszyscy zasilą szeregi świadczeniobiorców w ZUS, choć niektóre z tych osób już zapewne otrzymują świadczenie wypłacane przez organ rentowy – mówi dr Kolek.

 


Konieczne zachęty i spójna polityka

Dlatego, jak mówi główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, konieczne jest wprowadzenie silnych zachęt do pozostawania dłużej na rynku pracy i spójna polityka państwa w tym zakresie.Trzeba wspierać aktywność zawodową osób, które obecnie są bierne zawodowo. To jest nawet 2 mln osób, które mogłyby pojawić się na rynku pracy. Ważne jest, aby zachęcić do wejścia na rynek pracy osoby z mniejszym doświadczeniem lub kwalifikacjami, zmniejszając pozapłacowe obciążenia wynagrodzeń, a w konsekwencji podnosząc opłacalność podejmowania pracy. Trzeba też wspierać instytucjonalne formy opieki nad dziećmi oraz osobami starszymi, aby w rynku pracy mogły również partycypować osoby obarczone obowiązkami opiekuńczymi, w polskich warunkach głównie kobiety, bo to jest kolejna grupa, która pozostaje poza rynkiem pracy – wylicza Łukasz Kozłowski. I dodaje: - Ostatnia rzecz to zwiększenie bazy do ubezpieczeń społecznych, czyli pełne oskładkowanie każdej umowy, która jest zbliżona do stosunku pracy, czyli w szczególności umów zlecenia. Liczba świadczeniobiorców będzie rosła i trzeba już dziś zadbać o wydolność systemu emerytalnego.  

Zdanie dr Antoniego Kolka, konsekwencją wzrostu liczby świadczeniobiorców będzie także wzrost wydatków z FUS i innych funduszy celowych. - Musimy się liczyć, że na zabezpieczenie potrzeb finansowania świadczeń w 2022 roku niezbędne będzie przeznaczenie nawet ponad 300 mld zł - ocenia.