Chodzi o sytuację, gdy pracodawcą jest podmiot, który nie ma bezpośredniej umowy z kopalnią. To np. firmy, które mają umowy podwykonawstwa z kopalnią bądź z firmami z konsorcjum wykonującym określone prace na rzecz kopalni lub nie mają z kopalniami umów na roboty, ale udostępniają swoich pracowników firmom mającym umowy z kopalniami.

Gdy zatem firma będąca pracodawcą pracownika nie ma żadnej umowy z kopalnią, z której wynikałby zakres prac wykonywanych na rzecz tej kopalni, mamy do czynienia z sytuacją, w której - zgodnie z wykładnią organu rentowego - pracodawca nie jest uprawniony do potwierdzenia pracy górniczej i pracy górniczej zaliczanej w wymiarze półtorakrotnym. W takim przypadku przy ustalaniu uprawnień emerytalnych ZUS uwzględni jedynie zwykły okres zatrudnienia. W ocenie bowiem organu rentowego sam fakt wykonywania przez pracownika pracy pod ziemią nie jest w takim przypadku wystarczający dla celów uwzględnienia pracy górniczej lub pracy górniczej zaliczanej w wymiarze półtorakrotnym.

Czytaj również: Kopalnie zlikwiduje przedsiębiorstwo górnicze, a nie specjalna spółka>>

Naruszenie zasady równości

Natomiast w opinii rzecznika praw obywatelskich zróżnicowane traktowanie okresów pracy górniczej pod ziemią w zależności do posiadania przez pracodawcę umowy z kopalnią stanowi naruszenie zasady równości (art 32 ust. 1 Konstytucji). O zaliczeniu okresów pracy górniczej powinien decydować charakter danej pracy i jej szczególne warunki, a nie wymóg posiadania umowy pracodawcy z kopalnią. W przeciwnym razie jednemu górnikowi wykonującemu pracę pod ziemią w przedsiębiorstwie, które ma umowę z kopalnią, praca ta będzie zaliczona przez organ rentowy jako praca górnicza, a górnikowi wykonującemu taką samą pracę górniczą pod ziemią w tej samej kopalni (nawet na tym samym stanowisku), lecz w przedsiębiorstwie, które jest jedynie podwykonawcą niemającym bezpośredniej umowy z kopalnią, okres ten zostanie zaliczony jako zwykły okres zatrudnienia (okres składkowy), bez wpływu na nabycie prawa do emerytury górniczej.

ZRPO Stanisław Trociuk poprosił Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk, ministra rodziny, pracy i polityki społecznej, o stanowisko w sprawie.