– Będziemy redukowali najbardziej bulwersujące formy umów śmieciowych – zapowiedział w kwietniu premier Donald Tusk. Podległe mu ministerstwa chętnie zawierają umowy cywilnoprawne, czyli o dzieło i zlecenia. Okazuje się, że w niektórych przypadkach – choć sporadycznie – spełniają one kryteria tzw. umów śmieciowych, oferowanych tam, gdzie bardziej wskazana byłaby umowa o pracę. Takie wnioski płyną z najnowszej analizy NIK, która co roku bada wykonanie budżetów urzędów centralnych.
Instytucje centralne chętnie zawierają umowy cywilnoprawne
Zdarza się, że urzędnicy administracji centralnej sięgają po umowy cywilnoprawne, gdy jest to bezprawne.
Uzasadnione umowy
– Przy kompleksowej analizie za 2012 rok szczególnie interesowało nas zbadanie, czy umowy cywilnoprawne są zawierane zgodnie z prawem i czy nie zalecano prac, które w ramach swoich obowiązków mogą wykonywać zatrudnieni urzędnicy – informuje Zbigniew Matwiej z wydziału prasowego NIK. Dodaje, że w przyszłości niewykluczone są osobne kontrole dotyczące umów cywilnoprawnych w administracji.
Powód? Z kontroli wynika, że w instytucjach centralnych są one codziennością. W MSW zawarto 85 umów cywilnoprawnych, a w resorcie skarbu – 21. W większości nie wzbudziły one zastrzeżeń kontrolerów, bo ich zawarcie często jest uzasadnione. Przykładowo w Ministerstwie Edukacji umów cywilnoprawnych jest aż 2,4 tys., bo resort opłaca w ten sposób m.in. osoby opiniujące podręczniki.
Jednak przepisy zabraniają oferować umowę cywilnoprawną osobie, która w praktyce pełni stosunek pracy. Zgodnie z prawem powinna podpisać umowę o pracę. I tu nieprawidłowości, choć nieliczne, NIK stwierdził w urzędach.