Pełny skład Izby Cywilnej Sądu Najwyższego zajmował się we wtorek sześcioma pytaniami Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego w sprawie zagadnień prawnych dotyczących kredytów denominowanych i indeksowanych w walutach obcych (sygn. III CZP 11/21). Miał rozstrzygnąć dwie ważne kwestie dla spraw frankowych. Po pierwsze wskazać, co się dzieje z umową po usunięciu z niej nieuczciwej klauzuli przeliczeniowej, czy upada, czy może wiązać dalej. Gdyby opowiedział się za nieważnością, miał wskazać zasady rozliczania się stron, choć w tej sprawie wypowiedział się skład siódemkowy 7 maja br.
Uchwała jednak nie zapadła, i to nie ze względu na alarm bombowy, który przesunął posiedzenie.. - Izba Cywilna w pełnym składzie postanowiła odroczyć bezterminowo posiedzenie. Pod postanowieniem podpisali się wszyscy sędziowie - poinformował Aleksander Stępkowski, rzecznik prasowy Sądu Najwyższego. Jednocześnie SN zwrócił się do pięciu instytucji: Rzecznika Praw Obywatelskich, Narodowy Bank Polski, Komisję Nadzoru Finansowego, Rzecznika Finansowego, ale także Rzecznika Praw Dziecka o zajęcie stanowiska. Jak czytamy w komunikacie rzecznika, SN podjął tę decyzję biorąc pod uwagę społeczną i gospodarczą doniosłość zagadnień przedstawionych mu do rozstrzygnięcia. Na pytanie dlaczego swój pogląd ma wyrazić RPD, sędzia Stępkowski powiedział, że kredyty zaciągały rodziny z dziećmi, które chciały mieszkać na swoim, wiec RPD może mieć merytoryczne stanowisko do zajęcia. Obecnie funkcję RPD pełni Mikołaj Pawlak, który w latach 2016–2018 był dyrektorem Departamentu Spraw Rodzinnych i Nieletnich Ministerstwa Sprawiedliwości. Wymienione instytucje mają 30 dni na zajęcie stanowiska.
Kredytobiorcy i broniący ich prawnicy są rozczarowani decyzją Sądu Najwyższego, choć niektórzy liczą, że uchwała zapadnie pod koniec roku. Czekają na nią od lat, a dziś prawie po dziewięciu godzinach oczekiwania dowiedzieli się, że uchwały nie będzie. Sektor bankowy uważa, że SN wydał rozsądne postanowienie.
Strona bankowa rozsądnie ocenia postanowienie SN
- Myślę, że wszyscy czekaliśmy na to rozstrzygnięcie, choć każda ze stron oczekiwała odmiennych ustaleń - mówi Tadeusz Białek, wiceprezes Związku Banków Polskich. - Jednak nie oceniam źle decyzji o sięgnięciu po stanowiska innych organów. Pozwolą one SN wzbogacić wiedzę na temat szerokich uwarunkowań dotyczących umów kredytowych. To jest istotne, bo rozstrzygnięcie dotyczy bardzo ważnych kwestii - podkreśla wiceprezes Białek.
Dr Piotr Bodył-Szymala, radca prawny, członek zespołu Monitor Prawa Bankowego, dzisiejsze rozstrzygnięcia proceduralne też ocenia jako bardzo rozsądne. - Dopatrywałbym się w nich ciągu dalszego tego, co powiedział TSUE w wyroku z 29 kwietnie br. Sędziowie z Luksemburga stwierdzili, że z jednej strony celem Dyrektywy 93/13 jest przywracanie równowagi kontraktowej, ale z drugiej zwrócili uwagę na wartość jaką jest pewności prawa przy prowadzeniu działalności gospodarczej. Zasięgnięcie opinii NBP i KNF w tym kontekście ma sens, to się składa w jedną całość - mówi dr Bodył-Szymala. Całkiem inaczej na decyzję SN patrzą frankowicze.
Decyzję o odroczeniu można było podjąć już zimą, postanowienie zostanie zaskarżone
- Pierwsza prezes swoje pytania skierowała w styczniu, na zwrócenie się o stanowiska były aż cztery miesiące, dziwne że zrobiono to dopiero teraz, a do tego nie zapytano o zdanie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a to przecież UOKiK wie najwięcej o niedozwolonych klauzulach w umowach. Dlatego zaskarżymy postanowienie SN - komentuje Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu, który nie liczy już, że uchwała zostanie podjęta. - To jest ważna kwestia nie tylko społecznie, ale także dla wymiaru sprawiedliwości. Obciążenie sądów kolejnymi 60 tysiącami pozwów o wynagrodzenie składanymi przez banki i kredytobiorców nie poprawi sytuacji. Jednak jak widać nie ma woli politycznej, by rozwiązać problemy frankowiczów. Dlatego składam od dawna już zapowiedziany pozew przeciwko bankowi o wynagrodzenia za korzystanie z mojego kapitału - mówi prezes Szcześniak. I zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię, ogromną różnicę w funkcjonowaniu SN i TSUE.
- Nie wyobrażam sobie, by TSUE funkcjonował jak nasz SN. W TSUE w dniu rozprawy, wszyscy są witani z szacunkiem, zaraz po ogłoszeniu, strony otrzymują wyrok w ojczystym języku wraz z uzasadnieniem, wszystko jest jasne i transparentne. Dziś czekaliśmy od godziny 10 do godziny 18.40 na decyzję, którą można było podjąć już w styczniu - podkreśla. Prawnicy broniący frankowiczów zwracają uwagę, że sądy powszechne wciąż nie dostały jasnego drogowskazu, co utrudnia prowadzenie postępowań. Choć są i tacy, którzy uważają, że obecnie wystarczy już orzecznictwo TSUE.
Męczące oczekiwanie na uchwałę
W sądach w Polsce toczy się obecnie ponad 30 tys. spraw frankowych. Wiele z nich zostało zawieszonych właśnie w oczekiwaniu na uchwałę SN. - Sądy zawieszają większość spraw, najpierw czekały na 25 marca, potem na 13 kwietnia, 11 maja, a teraz nie znamy nawet terminu jej podjęcia - mówi adwokat Jacek Czabański. - Niektórzy czekają już ponad rok. Dlatego jestem rozczarowany, że nic się nie wyjaśniło. Jestem zdumiony, że SN nie jest w stanie rozstrzygnąć samodzielnie kwestii prawnych, i ucieka się do fortelu. Jak bowiem decyzja RPD może wpłynąć na decyzję SN? Dlatego nie rozumiem dlaczego Sąd Najwyższy radzi się innych. Nam pozostaje czekać - mówi Jacek Czabański.
Damian Nartowski, radca prawny, partner w kancelarii WNLegal Wątrobiński Nartowski, też uważa, że postanowienie o bezterminowym odroczeniu posiedzenia to zła wiadomość. - Dziś miałem w sądzie mieć ogłoszenie wyroku o godz. 14.30, zostało przełożone w oczekiwaniu na głos Sądu Najwyższego, a ten się oddala - mówi mec. Nartowski. Podobnie jeszcze w marcu mówił Tomasz Konieczny, ale zmienił zdanie.
Sądy powszechne już mają duże wskazówek od TSUE
- Rzeczywiście na uchwałę SN czekają sądy w całej Polsce, od Świnoujścia po Przemyśl. Niektóre z nich są w jeszcze trudniejszej sytuacji, bo termin publikacji wyroku uzależniły właśnie od marcowej uchwały. Jest wiele spraw, w których sąd zamknął już rozprawę, ale odroczył termin publikacji wyroku na koniec marca, potem na koniec kwietnia, maj, po to, aby właśnie zapoznać się z uchwałą przed wydaniem orzeczenia. Dziś jednak uważam, że brak uchwały to dobra wiadomość dla kredytobiorców, a nie banków - mówi mec. Konieczny.
Dlaczego? - Od października 2019 r., tj. od słynnego wyroku TSUE w sprawie Dziubak orzecznictwo sądów powszechnych, ale też samego Sądu Najwyższego jest jednoznacznie korzystne dla konsumentów. To orzecznictwo TSUE przyniosło realne zmiany i przy nim można byłoby pozostać. Uchwała SN była tak samo oczekiwana, jak i groźna – istniała obawa, że SN będzie limitować ochronę konsumencką lub wprowadzi pewne elementy ratujące sektor bankowy tak, jak to się stało w uchwale siódemkowej - tu zastosowano kreacyjne podejście do terminu przedawnienia roszczeń banku, bo na pewno nie wynika ono z przepisów Kodeksu cywilnego. Teraz zaś w sprawach o umowy kredytowe pozostała właściwie już tylko jedna wątpliwość: czy są nieważne w całości, czy nadal wiążą po usunięciu z niej nieuczciwej klauzuli obejmującej pseudowaloryzację kursem obcej waluty. Z tym, że aktualne orzecznictwo w zdecydowanej większości opowiada się za tą pierwszą sankcją - niewaważnością. Dla kredytobiorców wybór między nieważnością a odfrankowieniem opiera się na zasadzie „win-win” – każda z tych opcji przynosi wymierne korzyści, gdyż albo mówimy o darmowym w istocie kredycie (nieważna umowa), albo kredycie złotowym z niewielkim oprocentowaniem opartym o formułę LIBOR + marża - ocenia mec. Konieczny.
Mec. Bodył-Szymala uważa jednak, że przez najbliższe dwa miesiące będziemy żyć w stanie niepewności. - Patrząc na kalendarz, kolejnego posiedzenia można się spodziewać w okolicach września. To jest też czas na szukanie rozsądnego, polubownego rozwiązania sporów, bo wszystkich i tak nie da się „przeprocesować” przez sądy, których zasoby są ograniczone przecież. Należy dążyć do ugodowego rozstrzygania konfliktów. To będzie test dojrzałości dla każdej ze stron i postąpienie zgodnie z rekomendacjami TSUE - mówi mec. Bodył-Szymala.
Mariusz Korpalski, radca prawny, partner w kancelarii Law24.pl, reprezentujący frankowiczów, tez uważa, że uchwała zostanie podjęta, tylko zapewne jesienią. - To i tak dobrze, bo były obawy, że jej nie będzie - ocenia. Przyznaje jednak, że to oznacza kolejne miesiące oczekiwania na głos SN. - W tej sytuacji pozostaje TSUE - dodaje.
Sześć pytań prezes SN w sprawach frankowych
Małgorzata Manowska, pierwsza prezes SN, 29 stycznia skierowała pytania do pełnego składu Izby Cywilnej, w związku z ujawnionymi rozbieżnościami w wykładni przepisów prawa w orzecznictwie Sądu Najwyższego i sądów powszechnych, w celu zapewnienia jednolitości orzecznictwa. Mimo bowiem wielu wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, w tym w polskiej sprawie państwa Dziubaków, na salach sądowych wciąż zapadają rozbieżne rozstrzygnięcia. W związku z tym pierwsza prezes SN zadała sześć pytań:
- Czy w razie uznania, że postanowienie umowy kredytu indeksowanego lub denominowanego odnoszące się do sposobu określania kursu waluty obcej stanowi niedozwolone postanowienie umowne i nie wiąże konsumenta, możliwe jest przyjęcie, że miejsce tego postanowienia zajmuje inny sposób określenia kursu waluty obcej wynikający z przepisów prawa lub zwyczajów?
- Czy w razie niemożliwości ustalenia wiążącego strony kursu waluty obcej w umowie kredytu indeksowanego do takiej waluty umowa może wiązać strony w pozostałym zakresie?
- Czy w razie niemożliwości ustalenia wiążącego strony kursu waluty obcej w umowie kredytu denominowanego w walucie obcej umowa ta może wiązać strony w pozostałym zakresie?
- Czy w przypadku nieważności lub bezskuteczności umowy kredytowej, w wykonaniu której bank wypłacił kredytobiorcy całość lub część kwoty kredytu, a kredytobiorca dokonywał spłat kredytu, powstają odrębne roszczenia z tytułu nienależnego świadczenia na rzecz każdej ze stron, czy też powstaje jedynie jedno roszczenie, równe różnicy spełnionych świadczeń, na rzecz tej strony, której łączne świadczenie miało wyższą wysokość?
- Czy w przypadku nieważności lub bezskuteczności umowy kredytowej z powodu niedozwolonego charakteru niektórych jej postanowień, bieg przedawnienia roszczenia banku o zwrot kwot wypłaconych z tytułu kredytu rozpoczyna się od chwili ich wypłaty?
- Czy, jeżeli w przypadku nieważności lub bezskuteczności umowy kredytowej którejkolwiek ze stron przysługuje roszczenie o zwrot świadczenia spełnionego w wykonaniu takiej umowy, strona ta może również żądać wynagrodzenia z tytułu korzystania z jej środków pieniężnych przez drugą stronę?
Obecnie nawet w SN nie ma zgodności co do spraw frankowych. - Przypomnijmy, że od 2016 roku Sąd Najwyższy zajmował tyle sprzecznych ze sobą stanowisk w tej kwestii, że trudno byłoby ująć historię zmian poglądów w jednym artykule. Od całkowitego zaprzeczenia ich roszczeń, do w zasadzie potwierdzenia nieważności tych umów. Ale to były wyroki w zwykłych, trzyosobowych składach - zwraca uwagę Karolina Pilawska, adwokat i wspólnik w kancelarii Pilawska Zorski Adwokaci. - A skoro SN ma podjąć uchwałę w pełnym składzie, co zdarza się bardzo rzadko, to pokazuje z jak dużym problemem musi się zmierzyć - dodaje.
Czytaj również: Sądy zostaną zalane pozwami frankowymi, ale ich rozstrzyganie będzie prostsze >>
Cena promocyjna: 14.7 zł
|Cena regularna: 49 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł
Alarm bombowy przedłużył posiedzenie w sprawie długo oczekiwanej uchwały
Pierwszy termin posiedzenia był wyznaczony na 25 marca. 17 marca przesunieto go na 13 kwietnia. Wówczas SN poinformował, że w związku z pobytem prezes Manowskiej w szpitalu spowodowanym Covid-19. Potem przesunięto go na wtorek 11 maja z powodu pandemii i wyroku TSUE w drugiej polskiej sprawie frankowej - ten zapadł 29 kwietnia.
Posiedzenie miało rozpocząć się o godz. 10., jednak do tego nie doszło z powodu informacji o podłożonej w gmachu bombie. Wszystkie osoby przebywające w budynku Sądu Najwyższego zostały ewakuowane, służby sprawdzały gmach, a SN przekazał, że zapewne wczesnym popołudniem okaże się, czy posiedzenie rozpocznie się jeszcze we wtorek. Rozpoczęło się o godz. 13. Około godz. 17.40 SN poinformował, że o godzinie 18.15 odbędzie się briefing Aleksandra Stępkowskiego, rzecznika prasowego Sądu Najwyższego, mimo że posiedzenie wciąż trwa.
Gdyby uchwała zapadła, zostałaby publicznie ogłoszona i transmitowana w TVP, a także na profilu SN na Facebooku. Izba Cywilna jednak odroczyła jej podjęcie. Można się było tego spodziewać już wczoraj. W poniedziałek ok. południa na profilu Sądu Najwyższego pojawił się bowiem taki komunikat:
- W dniu jutrzejszym, tj.: 11 maja 2021 r. na godz. 10:00, zaplanowane jest posiedzenie niejawne składu pełnej Izby Cywilnej dla rozpoznania wniosku PPSN z dnia 29 stycznia 2021 r. - rozstrzygnięcie zagadnień prawnych dotyczących tematyki kredytów denominowanych i indeksowanych w walutach obcych (sygn. akt: III CZP 11/21).
- W przypadku gdy orzeczenie w sprawie zapadnie jutro - zostanie przeprowadzona transmisja online.
Zatem zapowiedziano w nim, że dyskusja będzie na posiedzeniu niejawnym, a dopiero w przypadku, gdy orzeczenie zapadnie, SN udostępni transmisję online. - Z naszych informacji wynika, że uchwały może nie być - mówią Prawo.pl prawnicy. Sędziowie zbiorą się, przedyskutują problemy, ale nie wydadzą uchwały, i tak się stało. Dlaczego?
Trzy powody dla których SN może nie wydać uchwały
Z oficjalnego wyjaśnienia sędziego Stępkowskiego wynika, że chodzi o zebranie innych stanowisk. Nieoficjalnie podaje się inne przyczyny. Po pierwsze część sędziów chce podważyć wybór Małgorzaty Manowskiej na sędziego SN i I prezesa. W efekcie nie miałaby prawa zadać pytań.
Czytaj również: NSA uchylił uchwały KRS, ale nominacje do Sądu Najwyższego ważne >>
Po drugie niektórzy chcą poczekać na pisemne uzasadnienie uchwały w składzie siódemkowym Izby Cywilnej SN z 7 maja, w której precyzyjniej zostaną wyjaśnione zasady rozliczania się strony po unieważnieniu umowy. A dokładnie 3 z 6 pytań I prezes dotyczą rozliczeń między bankiem a frankowiczem.
Po trzecie część sędziów SN uważa, że prezes Manowska pospieszyła się z zadaniem pytań do pełnego składu Izby Cywilnej. - Po uchwałę Izby w pełnym składzie nie powinno się sięgać, gdy nie ma rozbieżnych uchwał siódemkowych. To powinno być ostateczne narzędzie, bo czy racjonalne jest wyznaczenie pełnego składu w momencie, gdy nie ma odpowiedniej liczby uchwał siódemkowych, a nawet w trzyosobowym składzie? Najpierw powinno się poczekać, jak zostanie w sądach uchwała z 7 maja - mówi Prawo.pl jeden z sędziów SN. Choć inni przyznają, że uchwała powinna zapaść, bo to są trudne zagadnienia, które wymagają rozstrzygnięcia, aby ujednolicić orzecznictwo i uspokoić stan rozdrgania.