Już dzisiaj zamawiający i wykonawcy wykorzystują możliwości informatyczne przy przetargach, na przykład w aukcjach elektronicznych albo prowadzeniu elektronicznego obiegu dokumentów. Ale do pełnego wykorzystania możliwości sztucznej inteligencji jeszcze u nas nie dochodzi. I, jak mówią eksperci, branża zamówień publicznych niekoniecznie będzie pierwszą, w której takie możliwości będą szeroko stosowane.

Czytaj też: Unijne rozporządzenie o sztucznej inteligencji nie wyeliminuje ryzyka nadużyć​ >>

 

AI w zamówieniach publicznych - gdzie może pomóc? 

- Wykorzystanie sztucznej inteligencji można wyobrazić sobie tam, gdzie sprzyja temu duża moc obliczeniowa komputerów i jednoczesny dostęp do szeregu baz danych internetowych - mówi Konrad Różowicz, partner w kancelarii dr Krystian Ziemski & Partners.

Potwierdza to również dr Robert Siwik, radca prawny i adiunkt Instytutu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk. Sądzi, że Al może być bardzo pomocna np. dla zamawiających przy wykorzystaniu wiarygodnych, państwowych rejestrów, baz danych odnoszących się zwłaszcza do uprawnień wykonawców, raportów z realizacji wcześniejszych zamówień, itp. Oczywiście, jeżeli takie rejestry powstaną i będą na bieżąco aktualizowane, a sztuczna inteligencja zostanie wyposażona w odpowiednie algorytmy.

Czytaj w LEX: Akt o sztucznej inteligencji [projekt UE] >

Zdaniem obu specjalistów Al mogłaby też wspierać zamawiających przy badaniu rażąco niskiej ceny, w obszarze kluczowych czynników cenotwórczych (dostęp do baz danych o cenach materiałów, roboczogodzin itd.) czy też przez porównanie zaoferowanych warunków kontraktowych z zaproponowanymi w innych postępowaniach.  Wsparcie sztuczną inteligencją mogłoby nastąpić również przez wykorzystywanie informacji zamieszczanych obligatoryjnie przez zamawiających w  już istniejących publikatorach zamieszczających m.in. ogłoszenia o wykonaniu zamówienia, obejmujące np. informacje o nieprawidłowościach w realizacji kontraktów.

 

Wyeliminować ludzkie niedoskonałości, ale tylko w najprostszych zamówieniach

- W niektórych sytuacjach można by zastanowić się, czy nie dałoby się jeszcze mocniej ograniczyć, czy wręcz całkiem wyeliminować czynnika ludzkiego w procedurach przetargowych - mówi dr Siwik. 

Ekspert przypomina, że urzędnicy nie zawsze bywają obiektywni i różny jest poziom ich profesjonalizmu. Może więc sztuczna inteligencja mogłaby wyeliminować część nieprawidłowości i braki w efektywności, gdy decyduje człowiek. Jak jednak zastrzega prawnik, mogłoby to dotyczyć tylko najprostszych, powtarzalnych zamówień o charakterze powszechnie dostępnym, czy ustalonych standardach jakościowych, takich jak zakup papieru do drukarek czy środków czystości do biura, a także najprostszych usług, np. sprzątających.

- Jeżeli zadamy właściwy algorytm, to Al zrobi to w chwilę i zapewne lepiej niż urzędnik – uważa dr Siwik.

Zobacz nagranie szkolenia w LEX: Prawne aspekty sztucznej inteligencji >

Takim optymistą nie jest dr hab. Włodzimierz Dzierżanowski z Grupy Doradczej Sienna, były wiceprezes Urzędu Zamówień Publicznych.
- Jeśli chodzi o wprowadzanie sztucznej inteligencji do zamówień publicznych, to nie uważam, że przetargi będą pierwszym miejscem, gdzie będzie ona stosowana i wykluczy pracę ludzi. Obecnie Al na każde tak samo zadane pytanie udziela trochę innej odpowiedzi. Tam więc, gdzie potrzebna jest duża dokładność, wręcz co do przecinka, nie można będzie jej bezpośrednio wykorzystać, a przynajmniej trzeba będzie ją starannie sprawdzać – mówi.

Jego zdaniem, przynajmniej w bliższej przyszłości, będzie to narzędzie pracy, a nie coś, co zastąpi człowieka przygotowującego ofertę.

 

Jak nie wie, to kłamie - ludzi całkiem nie zastąpi 

Jak pokazuje jednak dotychczasowe doświadczenie, sztucznej inteligencji nie zawsze można wierzyć. I nie chodzi tylko o błędy, ale również o to, że AI czasem kłamie, zwłaszcza w momencie, gdy czegoś nie wie. Niepokoi to Konrada Różowicza. Dlatego ekspert zaznacza, że pełne stosowanie Al będzie możliwe dopiero w dalszej przyszłości. Jako przykład ekspert przypomina głośną sprawę prawnika z Nowego Jorku.

- Chcąc ułatwić sobie pracę w  pisaniu pisma procesowego skorzystał on z pomocy Chata GPT, który wymyślił wyroki sądów, zamiast odnaleźć je w dostępnych bazach – przypomina Różowicz.

I dodaje, że dziś nie wydaje się, żeby weryfikacja dzieł przetargowych sztucznej inteligencji mogła odbyć się bez inteligencji człowieka, który linijka po linijce musiałby analizować wygenerowane dokumenty.

Czytaj też w LEX: Człowiek i sztuczna inteligencja >>

Podobne wątpliwości ma Włodzimierz Dzierżanowski. Na pytanie, czy sztuczna inteligencja ograniczy liczbę pracowników kancelarii lub urzędów zajmujących się zamówieniami odpowiada, że to na razie niepewna kwestia. Bo z jednej strony ułatwia wykonanie researchu do sprawy i młodzi prawnicy mogliby obawiać się utraty pracy. Ale z drugiej - na szczęście dla nich - Al potrafi podawać nieprawdziwe dane.

- Tak więc, póki co, młodzi prawnicy zbierają niezbędne dane lepiej niż sztuczna inteligencja – zauważa ekspert.

Zastrzega jednak, że za pół roku czy za dwa lata może być już inaczej. Pewne natomiast wydaje się, że w przyszłości wspieranie się podobnymi narzędziami przy sporządzaniu dokumentów zamówienia czy sporządzania oferty zastąpi powszechnie dzisiaj stosowaną metodę "kopiuj -wklej", wykorzystującą popularne wyszukiwarki internetowe.

Czytaj też w LEX: Pułapki sztucznej inteligencji >>

 

Inni już korzystają

Przykłady wykorzystania sztucznej inteligencji można spotkać już jednak w innych krajach. 

 - Przywołać można m.in. aplikację udostępnianą od 2017 r. przez brytyjski urząd antymonopolowy - "Screening for Cartels", która ułatwia publicznym zamawiającym zweryfikowanie otrzymanych w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego ofert pod kątem wykazywania przez nie symptomów charakterystycznych dla ofert złożonych w warunkach porozumienia antykonkurencyjnego – wskazuje Konrad Różowicz.

Jak tłumaczy, aplikacja w wyniku analizy algorytmicznej generuje raporty, w których pokazane są oznaki uznane za potencjalne symptomy zmów przetargowych. Raport zawiera wyniki 12 testów, w ramach których oferta jest badana z wykorzystaniem algorytmów. Przyjętymi w ramach aplikacji kryteriami są przykładowo stopień podobieństwa warstwy tekstowej ofert, stopień realności ceny (z wykorzystaniem prawa Benfroda - rzeczywiste ceny mają odmienny rozkład liczbowy niż zmyślone) czy zaangażowanie czasu w sporządzenie oferty.

- Pomimo że przywołana powyżej aplikacja daleka jest od rozwiązania modelowego i wzorcowego, to zmierza w kierunku wykorzystania sztucznej inteligencji w procesie badania ofert – mówi Różowicz.

Czytaj w LEX: Agencja Unii Europejskiej ds. Cyberbezpieczeństwa, Dobre praktyki cyberbezpieczeństwa dla sztucznej inteligencji >

 

Nowość
Meritum. Zamówienia publiczne
-70%
Nowość

Irena Skubiszak-Kalinowska

Sprawdź  

Cena promocyjna: 104.7 zł

|

Cena regularna: 349 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 349 zł


 

Poważne obawy o prawa autorskie 

Zanim jednak dojdzie do powszechnego posługiwania się sztuczną inteligencją, należy zastanowić się nad kilkoma kwestiami. Przede wszystkim chodzi o prawa autorskie. 

- Prawo na razie za tym zupełnie nie nadąża – mówi dr Dzierżanowski.

Jak zauważa, to, co pisze sztuczna inteligencja, bez wątpienia jest jakimś utworem, opartym na kompilacji innych utworów albo przynajmniej na czerpaniu wiedzy z nich z nich. Ponadto jest utworem odrębnym i osobistych praw autorskich nikt do niego nie ma. Powstaje pytanie, czy sztuczna inteligencja ma prawo czerpać z utworów napisanych przez konkretne osoby.

- Przecież my przekazujemy prawa autorskie redakcji lub komuś innemu, ale na istniejących polach eksploatacji – wyjaśnia Włodzimierz Dzierżanowski. 

Czytaj w LEX: Problematyka sztucznej inteligencji w świetle prawa autorskiego >

Zastrzeżenia ma też dr Siwik. Jak mówi, na chwilę obecną nie ma możliwości, by sztuczna inteligencja uznana została za twórcę. Implikuje to ryzyko nieuprawnionego wykorzystywania przez AI określonych stanowisk, poglądów.

- Co jeśli np. Al stworzy artykuł, czy opinię na podstawie moich tez znajdujących się na ogólnodostępnym blogu. Czy i do kogo mogę mieć roszczenia? I skąd osoba wykorzystująca sztuczną inteligencję ma się dowiedzieć, że Al wykorzystała cudzy utwór - i czyj - skoro nie podaje ona zasadniczo cytatu i źródła - zastanawia się prawnik. 

Czytaj w LEX: Księżak Paweł, Wojtczak Sylwia, Prawo autorskie wobec sztucznej inteligencji (próba alternatywnego spojrzenia) >

Dr Dzierżanowski zwraca uwagę na jeszcze jeden problem. Wszędzie tam, gdzie zamawia się utwór – ekspertyzę, projekt architektoniczny czy opracowanie prawne trzeba by przesądzić, czy w ogóle dopuszczalne jest posługiwanie się sztuczną inteligencją. Bo jeśli buduje się most, to projektant, który przez 10 lat się uczył, z pewnością wie, jak to w danych warunkach zrobić. A jeżeli zostanie to zlecone sztucznej inteligencji, to może ona nie dostrzec ważnych zależności. Ekspert zaznacza, że prawdopodobnie trzeba będzie takie kwestie zastrzegać w umowach, a przynajmniej dokładnie weryfikować twórczość Al, by uchronić się przed niepewnym rezultatem. 

Czytaj w LEX: Wojtczak Małgorzata, Wpływ sztucznej inteligencji na postępowanie w przedmiocie udzielenia patentu na wynalazek >