„Dopowiedzenia” to planowany cykl krótkich wypowiedzi, nawiązuje, podobnie jak znaczna część moich książek, do tytułu pracy mojego ojca Henryka Markiewicza, historyka i teoretyka literatury. 

Czytaj także: Prof. Markiewicz: Prawo autorskie i szaleństwa bananowe

Wydaje się, że celowe jest tu wydzielenie dwóch podstawowych sfer zainteresowania: granice dozwolonej eksploracji cudzych utworów w tworzeniu i korzystaniu z sztucznej inteligencji (dalej AI - od artificial intelligence) oraz możliwość traktowania wytworów „współtworzonych” przez AI i człowieka jako utworów.

 

Trenowanie AI 

Dla tworzenia AI, a ściślej ujmując tzw. modeli AI ogólnego przeznaczenia (generative artificial intelligence), konieczne jest wykorzystanie ogromnej ilości informacji. W zasadniczej części jest to realizowane przez dostarczenie utworów lub innych przedmiotów praw wyłącznych (m.in. artystycznych wykonań, fonogramów i wideogramów, baz danych chronionych prawem sui generis - w dalszej części, gdy piszę o utworach mam na myśli także te inne przedmioty praw wyłącznych). W przypadku gdy ochrona względem nich nie wygasła – powstaje problem, legalności tego typu eksploatacji. Wątpliwości powstają z tego względu, że z utworem „zapoznaje się” (korzysta) wówczas nie człowiek, ale AI w ramach tzw. jej trenowania, a potem już eksploatowane są tylko elementy nie chronione prawem autorskim (np. dane, pomysły, styl).

Regulacja prawna tej problematyki różni się w poszczególnych krajach, i (co szczególnie istotne) nie została dotąd rozstrzygnięta w USA – oczekiwany jest tu wyrok Sądu Najwyższego, który będzie oparty na ocenie w świetle tzw. fair use. W części państw przyjęto regulacje liberalne – w istocie zezwalające na bardzo szerokie wykorzystanie utworów dla szkolenia (trenowania) AI. Wymienić tu należy przede wszystkim prawo autorskie Japonii – w którym jest to dozwolone, gdyż tego rodzaju eksploatacja nie jest skierowana na zapoznawanie się z utworem przez człowieka („intencją nie jest czerpanie z myśli lub emocji wyrażonych w utworze dla przyjemności innej osoby”). Zasadniczo inne, restrykcyjne podejście przyjęto w krajach UE. Wprawdzie z art. 3 i 4 dyrektywy 2019/790 (transponowanej do prawa polskiego) wynika, że przy trenowaniu AI (tzw. eksploracji tekstów i danych – dalej: TDM) z utworów mogą dowolnie korzystać jednostki naukowe działające w celach badawczych, ale w pozostałym zakresie ustanowiono tylko dorozumianą licencję (choć nazwaną także dozwolonym użytkiem) - skoro zawsze podmiot praw autorskich może skutecznie sprzeciwić się temu zgłaszając zastrzeżenie opt-out („nie pozwalam”). 

Zasygnalizować tu należy, że niekiedy podnosi się nadto, że eksploracja tekstów i danych w ramach tej dyrektywy nie legalizuje w pełni korzystania z utworów dla potrzeb trenowania (tworzenia) AI. Pojawiają się tu dwa zarzuty. Po pierwsze, chodzi bowiem o to, że wówczas eksploatacja nie ogranicza się do przetwarzania treści utworu, lecz obejmuje także informacje składniowe (syntaktyczne), które nie są objęte tym dozwolonym użytkiem. Zarzut ten nie jest jednak moim zdaniem uzasadniony. Definicja TDM z dyrektywy 2019/790 zawiera jedynie przykładowe wyliczenie informacji, które na jej podstawie mogą być uzyskiwane, a więc nie wyłącza to danych składniowych (syntaktycznych). W ramach drugiego zarzutu zauważono, że utwory po „wytrenowaniu” AI są nadal „na stałe” przechowywane w pamięci AI i następnie wykorzystywane dla generowania wyników (tak T. W. Dornis, Generative AI, reproductions inside the model, and the making available to the public).

Oznacza to, że także w fazie eksploatacji („używania”) AI dochodzi do wkraczania w prawa autorskie podmiotów praw autorskich utworów wykorzystanych dla trenowania AI. Jest to dokonywane poprzez zwielokrotnianie utworów i ich udostępnianie publiczności (przy czym wystarczy tu samo stworzenie takiej możliwości). Ma to istotne znaczenie dla stwierdzania ewentualnej bezprawności wykorzystywania utworów (także na gruncie prawa autorskiego, i to zgodnie z zasadą terytorialności ochrony) przy korzystaniu z AI, wprawdzie trenowanej w kraju, w którym takie działanie jest dozwolone, ale potem eksploatowanej w kraju przewidującym ochronę w tym zakresie (np. w UE). Także ten zarzut jest dyskusyjny. TDM z dyrektywy 2019/790 nie jest ograniczony do fazy trenowania AI (TDM oznacza technikę analityczną służącą do analizowania tekstów i danych w postaci cyfrowej w celu wygenerowania informacji, obejmujących między innymi wzorce, tendencje i korelacje). Toteż także w fazie eksploatacji AI, TDM może być realizowany - jeżeli prowadzi do generowaniu informacji dla użytkownika, a co najmniej wówczas, gdy równocześnie służy zarówno rozwijaniu AI. jak i wykorzystywaniu rezultatów analizy dla potrzeb użytkownika.

By choć w części ograniczyć negatywne konsekwencje dla gospodarki krajów UE takiego surowego określenia granic korzystania z utworów dla trenowania AI (utrudnienie prowadzenia konkurencji z podmiotami działającymi w krajach, w których brak tak surowych restrykcji) – unijne Rozporządzenie o sztucznej inteligencji z 2024 roku (AI Act) przewiduje m.in. także względem podmiotów tworzących AI w krajach spoza UE, które nie przewidują tego rodzaju restrykcji, szczególny, nietypowy wymóg. Chodzi o to, że jeżeli tylko dochodzi potem do korzystania z AI na terenie EU - to względem takiego AI zostaje wprowadzony nakaz by uprzednio były przestrzegane rygory prawa UE przewidziane dla trenowania AI. Jest to swoiste (faktyczne) eksterytorialne działanie prawa UE. Zakazem tym objęte są bowiem zachowania, które były realizowane zgodnie z prawem kraju, w którym były dokonywane. 

Moim zdaniem, w przyszłości należy zrezygnować z jakichkolwiek ograniczeń w korzystaniu z utworów dla potrzeb AI, o ile tylko w końcowych wynikach AI nie pojawiają się elementy objęte wyłącznością prawną. Sprzyjać to będzie doskonaleniu AI, a równocześnie wyeliminuje trudności w wykazywaniu, że określone utwory były wykorzystane dla trenowania konkretnego AI. Równocześnie nie można nie dostrzegać w tego rodzaju eksploatacji naruszenia słusznych interesów podmiotów praw wyłącznych do utworów. Z tego względu uważam za zasadne wprowadzenie systemu wynagrodzeń dla nich, realizowanego poprzez pobieranie od dysponentów AI odpowiedniego procentu od ich przychodów z tytułu korzystania z AI, dystrybuowanych następnie wśród twórców przez organizacje zbiorowego zarządzania. Zrezygnować przy tym należy z obowiązku wykazywania przez uprawnionych, czy w jakim zakresie przedmioty praw wyłącznych były wykorzystywane przy trenowaniu AI. By rozwiązanie takie mogło skutecznie działać konieczne jest powszechne przyjęcie takiego systemu – w odpowiedniej międzynarodowej konwencji. W sprawie ustanowienia tego rodzaju prawa do wynagrodzenia por. przede wszystkim ważne publikacje prof. Martina Senftlebena (np. How to Remove Copyright Obstacles to AI Training While Ensuring Author Remuneration (and Why the European AI Act Fails to Do the Magic), dostępne na SSRN)

Zobacz w LEX: Akt w sprawie sztucznej inteligencji > >

 

Cudze utwory w rezultatach AI

Zdecydowanie mniej problemów wywołuje „zamieszczenie” przez AI w generowanych rezultatach cudzych utworów lub ich elementów twórczych. Dochodzi tu do oczywistego wkraczania w cudze prawa autorskie, chyba że kontekst eksploatacji powoduje, że pojawia się tu dozwolony użytek (np. cytat, parodia, pastisz, incydentalne wykorzystanie cudzego utworu). Ale oczywiście jest uzasadniony, w każdym razie na gruncie prawa polskiego, zarzut naruszenia prawa autorskiego w poniższych przykładach: wykorzystania fragmentu artykułu z NY Times czy też postaci Mario z gry komputerowej uzyskanej z promptu “draw an italian plumber from a video game”.

Mario z gry komputerowej

 

Wytwory „współtworzone” przez AI i człowieka

Obecnie nie budzi wątpliwości, że z tego względu, że wytwory AI nie są tworzone przez człowieka, to nie podlegają ochronie autorskiej. Zrezygnowano także (słusznie) z pomysłów ustanowienia dla takich wytworów nowej szczególnej ochrony w ramach praw pokrewnych.

Współcześnie dyskutowany jest natomiast problem, kiedy współudział człowieka i AI uzasadnia stwierdzenie istnienia utworu w rozumieniu prawa autorskiego. Możliwe tu są bardzo różne sytuacje. Od wykorzystywania AI tylko do korekty tekstu, jego tłumaczenia lub poprawy stylu (co nie eliminuje ochrony autorskiej) aż do wytworzenia przez AI obrazu lub dzieła muzycznego na „zadany temat” (które nie podlegają ochronie autorskiej). Wątpliwości powstają przy współdziałaniu użytkownika AI i AI, które polega ma modyfikowaniu, uzupełnianiu i swoistym współkształtowaniu rezultatów AI – faktycznie pojawiają się one najczęściej w przypadku utworów plastycznych, ale te same wątpliwości dotyczą innych rodzajów utworów. 

Dotychczas dominowało podejście kwestionujące istnienie utworu w tego rodzaju sytuacjach. Po pierwsze, argumentuje się, że twórca dostarczając materiały wyjściowe (np. dzieła plastyczne) i formułując polecania (tzw. prompty) nie ma wystarczającej kontroli nad (nieprzewidywalnym z jego perspektywy) efektem końcowym i z tego względu końcowy wytwór nie podlega ochronie prawnoautorskiej. Chodzi tu o „kreatywną odległość” między promptami a wygenerowanym obrazem. Dobrym przykładem jest rozstrzygnięcie US Copyright Office z 11 grudnia 2023 odmawiające ochrony poniższemu rezultatowi (obrazek z prawej strony) wynikającego z połączenia przez AI fotografii i utworu Van Gogha.

Van Gogh

Drugim powodem odmawiania ochrony tego rodzaju rezultatom współdziałania człowieka i maszyny jest niedostateczny twórczy udział człowieka. Takie stanowisko – moim zdaniem: nieprzekonujące - przyjął US Copyright Office w rozstrzygnięciu z 5 września 2023 sprawie Théâtre D’opéra Spatial, uznając, że wprowadzone modyfikacje do wyjściowego wyniku AI (obraz z prawej strony) na podstawie 624 promptów i wykorzystania Photoshopu nie przejawiają dostatecznego poziomu twórczości.

Spatial

Twórcze ingerencje twórcy widać wyrazistym powiększonym fragmencie jego „obrazu”.

Spatial w powiększeniu

Wreszcie, po trzecie, niekiedy US Copyright Office uznaje, że domagający się ochrony nie udowodnił swojego twórczego udziału w tworzeniu utworu. Tak przyjęto np. w sprawie Zarya of the Dawn, rozstrzygniętej 21 grudnia 2023. W decyzji stwierdzono: urząd nie może określić, co w generowanym obrazie starej kobiety pochodzi od autora a co zostało wygenerowane przez AI - Midjourney.

Old woman

Opisane tu restryktywne podejście jest ostatnio kwestionowane. Impulsem stało się chińskie orzeczenie z 27 listopada 2023 r. (sprawa Li v Liu). Przyznano w nim ochronę autorską wytworowi AI ( zdjęcie pierwsze z prawej strony) , w którym jego twórca wykorzystał fotografię z domeny publicznej (pierwsze z lewej strony), edytując ją wielokrotnie z pomocą różnych promptów. 

sprawa Li v Liu

  

Nowość
Prawo autorskie i prawa pokrewne. Wprowadzenie
-10%
Nowość

Janusz Barta, Ryszard Markiewicz

Sprawdź  

Cena promocyjna: 89.1 zł

|

Cena regularna: 99 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 74.26 zł


Na tle tego orzeczenia zwrócono uwagę, że AI umożliwia inny niż dotychczasowy proces twórczy. W miejsce w zasadzie liniowego (koncepcja ? wykonanie ? redakcja ? rezultat końcowy) pojawia się standardowo tzw. proces iteracyjny, w którym poszczególne etapy wstępne inspirują do korekt, wyrażających się w nowych promptach i wielokrotnym powrotem do faz wcześniejszych. Także samo końcowe edytowanie może prowadzić do nowych wyborów na poziomie koncepcyjnym (Pisze o tym P. B. Hugenholtz, P. Copyright and the Expression Engine: Idea and Expression in AI-Assisted Creations). Takie podejście (moim zdaniem - trafne) nie przesądza, że wówczas badanie istnienia cech utworu jest dokonywane ze względu na proces twórczy, ale jedynie służy udowodnieniu autorstwa człowieka, a nie AI.

 

Dotychczasowe w istocie rygorystyczne podejście amerykańskiego Copyright Office zostało w znacznej części podtrzymane jego raporcie z stycznia 2025 roku. Wskazano w nim, że “luki” pomiędzy promptami i wytworami AI wynikami pokazują, że użytkownik nie ma kontroli nad konwersją swoich pomysłów na ustalone przez AI ich wyrażenie i to AI, a nie korzystający z niej, tworzy elementy ekspresyjne. Uwidoczniono to na przykładzie obrazu kota generowanego przez AI na podstawie promptu: profesjonalne zdjęcie, kot w okularach w szlafroku czytający niedzielne wydanie gazety, palący fajkę, obraz mglisty, mokry, burzowy, 70mm, kinowy, bardzo szczegółowe drewno, oświetlenie kinowe, skomplikowany, duża ostrość, średnie ujęcie, (wyśrodkowana kompozycja obrazu), (profesjonalna gradacja kolorów), ((jasne miękkie rozproszone światło)), wolumetryczna mgła, HDR 4K, 8K, realistyczny. Odmawiając ochrony tego rodzaju wytworom podkreślono, że fakt, że identyczne podpowiedzi mogą generować wiele różnych danych wyjściowych, dodatkowo wskazuje na brak kontroli nad wytworem AI ze strony człowieka. Ze względu na opisany wyżej proces iteracyjny zwrócono uwagę w Raporcie, że wielokrotnie poprawiając i przesyłając prompty, użytkownik tylko "ponownie rzuca" kostką, powodując, że system generuje więcej danych wyjściowych, z których może wybierać, ale nie zmienia stopnia kontroli nad procesem tworzenia wytworu. Uznano, że bez względu na to, ile razy prompt zostanie poprawiony i ponownie przesłany, końcowe dane wyjściowe odzwierciedlają tylko akceptację użytkownika dla sposobu jego realizacji przez AI, a nie jego autorstwo danego wytworu. Mam jednak pewną wątpliwość co do tego rozumowania. Otóż akceptacja, odrzucanie lub modyfikowanie przez użytkownika kolejnych (nawet przez niego nieprzewidywanych) wersji utworu (lub jego elementów) produkowanych przez AI na podstawie promptów - może przecież spełniać cechę twórczości ze względu na dobór elementów utworu.

Kot w okularach pali fajkę

W cytowanym Raporcie w wąskim zakresie dopuszczono autorską ochronę utworów współtworzonych przez AI. Dotyczy to, moim zdaniem, zupełnie oczywistego przypadku - poniższej kolorowej grafiki (z prawej strony)wytworzonej na podstawie rysunku (z lewej strony) i promptu: "Młoda kobieta- cyborg, (((róże))) kwiaty wychodzące z jej głowy, fotorealizm, kinowe oświetlenie, hiperrealizm, 8K, bardzo szczegółowy." Przecież wyjściowa grafika samodzielnie spełnia cechy utworu i jest przejęta w wytworze AI. Gdyby nie była to aktywność AI, ale transformacja utworu dokonana przez człowieka, można by tu się dopatrywać opracowania (dzieła zależnego) 

Kobieta z kwiatami w głowie

Raport zawiera jednak „furtkę” dla szerszej ochrony wytworów „współtworzonych z AI – być może pod wpływem referowanego wyżej chińskiego orzeczenia. Zaakceptowano bowiem stwierdzanie istnienia utworu w przypadku twórczego modyfikowania lub porządkowania treści generowanych przez AI. Jak przykład wskazano narzędzie Midjourney, które umożliwia użytkownikom wybierać i zmieniać fragmenty obrazu na podstawie zmodyfikowanych promptów. Chodzi tu o ich kontrolę nad wyborem, rozmieszczeniem i zawartością końcowego wyniku. O tym, czy rezultat spełnia cechę utworu przesądza odrębna ocena w każdym przypadku.

Zobacz także w LEX: AI w praktyce prawniczej – krok w nowoczesność czy skok w przepaść? > >

 

Problemy graniczne

Poza prawem autorskim, ale ważna ze względu na publikacje (także naukowe), jest kwestia prawidłowego oznaczania wytworów tworzonych z udziałem AI. Fałszywie wskazywanie autorstwa człowieka (np. ze względu na pomnażanie dorobku naukowego), poza oczywistą nieuczciwością, narusza uzasadnione interesy odbiorców, zarówno w przypadku, gdy fałszywie jako twórca jest podawany korzystający z AI, jak i osoba trzecia. Wydaje się, że z taką praktyką można walczyć zarówno wykorzystując przepisy o nieuczciwych praktykach handlowych, jak poprzez wypracowanie systemu certyfikacji utworów przez właściwe organizacje zbiorowego zarządzania, związki twórców oraz wydawców.

Odrębnym problemem są zasady publikacji naukowych utworów tworzonych z udziałem AI. Nigdy jako autor lub współautor nie powinna być wskazywana AI. Konieczne jest podanie osoby „odpowiadającej” za wyniki AI, przedstawione w danej publikacji (weryfikujący). W przypadku „współudziału” AI zawsze należy (w miarę szczegółowo) określić na czym taki udział polegał. 

W następnym tekście zamierzam zastanowić się nad różnymi nowymi zagrożeniami dla dotychczasowego funkcjonowania prawa autorskiego stwarzanymi przez AI. Stąd początek jego tytułu: Ciemność, widzę ciemność...

Sprawdź również w LEX: Sztuczna inteligencja: zrozumieć, opanować, zastosować. Prawne aspekty funkcjonowania > >