W środę, 13 lutego  w sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka rozpoczęło się pierwsze czytanie  projektu ustawy o świadczeniu usług w zakresie dochodzenia roszczeń odszkodowawczych. Przygotowała go senacka Komisja Budżetu i Finansów Publicznych, z inicjatywy jej przewodniczącego Grzegorz Biereckiego, senatora PiS. Jego zdaniem ucywilizuje on rynek kancelarii odszkodowawczych, które żerują na ludzkim nieszczęściu, pobierają wysokie prowizje, podkładają do podpisania umowy na SOR, czy w domach pogrzebowych.

Projekt przewiduje, że kwota wynagrodzenia za usługi doradcy nie może być wyższa niż 20 proc. uzyskanej rekompensaty. Zakazuje też bezpośredniej akwizycji lub reklamy usług doradztwa odszkodowawczego, a także prowadzenia ich w miejscu udzielania świadczeń zdrowotnych, w karetkach, domach pogrzebowych, na cmentarzach, budynkach użyteczności publicznej, w szczególności w urzędów, sądów, prokuratury. Nie będzie można też jej prowadzić w miejscu zamieszkania poszkodowanego lub jego najbliższej rodziny. Przewiduje też, że nie będzie można przenieść wierzytelności z tytułu czynów niedozwolonych na doradcę lub osobę trzecią.

Te dwa ostatnie przepisy wzbudziły największe kontrowersje wśród obecnych na posiedzeniu posłów, a także fakt, że inicjatorem projektu jest senator, który był szefem SKOK-Ubezpieczenia, i przewodniczy radzie nadzorczej firmy ubezpieczeniowej Saltus TUW. Pierwsze czytanie zostało jednak przerwane na wniosek Stanisława Piotrowicza, posła PiS i przewodniczącego komisji, do czasu przedstawienia opinii przez rząd. W praktyce przygotuje je Ministerstwo Sprawiedliwości. Obecna na posiedzeniu Agnieszka Gołaszewska z Departamentu Legislacyjnego Prawa Cywilnego MS powiedziała, że resort jest w trakcie przygotowywania ostatecznego stanowiska. Zaznaczyła jednak, że projekt wymaga poważnych korekt. Taka wypowiedź zdziwiła Grzegorza Biereckiego. Wskazał on, że podczas prac w Senacie wiceminister sprawiedliwości – Marcin Warchoł - popierał projekt.

 

 

Kontrowersyjna cesja

Zgodnie z art. 9. Projektu nie można przenieść wierzytelności z tytułu czynów niedozwolonych na doradcę lub osobę trzecią. Agnieszka Gołaszewska wskazała, że tak ogólny zakaz cesji budzi poważne wątpliwości.

Czytaj: Nowa ustawa zablokuje bezgotówkowe naprawy samochodów>>

– Roszczenia z tytułu czynów niedozwolonych nie dotyczą tylko szkód komunikacyjnych. To też inne sprawy, np. szkody wyrządzenie przez osoby znajdujące się pod nadzorem, działaniem funkcjonariusze publicznego. Nie wszystkie one są dochodzone przed zakładami ubezpieczeniowymi – podkreślała Agnieszka Gołaszewska.
Aleksander Daszewski, radca prawny w biurze Rzecznika Finansowego, wskazał wprost, że wprowadzenie zakazu cesji w demokratycznym państwie prawa to rozwiązanie absurdalne. – Dlaczego obywatel nie ma prawa zbyć swojego długu? Powinien mieć taką możliwość, gdy nie ma sam czasu na zajmowanie się sprawą – tłumaczył Daszewski.


Posłowie pytali wprost, czy taki zapis nie zablokuje bezgotówkowej naprawy samochodów.  Senator Bierecki zapewniał, że ta regulacja nie zniszczy dotychczasowego sposobu napraw powypadkowych, nie zmieni nic w działalności branży warsztatowej. – Z danych Polskiego Biura Ubezpieczycieli Komunikacyjnych wynika, że obecnie większość powypadkowych napraw – ponad 95 proc. - odbywa się w warsztatach, które mają podpisane umowy z ubezpieczycielami. W takiej sytuacji nie ma konieczności cesji. Jedynie od 3 do 5 proc. zdarzeń jest realizowanych przez cesje, reszta to na podstawie upoważnienia – tłumaczył Grzegorz Bierecki. Problem w tym, że to poszkodowany będzie mógł odebrać wprost pieniądze, a nie warsztat. O problemie pisał w Prawo.pl Paweł Tuzinek, radca prawny Związku Dealerów Samochodów, prezes Stowarzyszenia Prawników Rynku Motoryzacyjnego. - Jeżeli wejdzie "zakaz cesji" to cofniemy się do początku lat 90, ponieważ żaden warsztat nie będzie klientowi prowadził naprawy z tym ryzykiem, że klient weźmie pieniądze do ręki. Klienci więc będą musieli przedpłacać z góry na naprawę – uważa radca prawny Paweł Tuzinek.

Obecnie klient, którego auto zostało uszkodzone w wypadku przyjeżdża do warsztatu, zleca mu naprawę i jednocześnie zbywa przysługujące mu do ubezpieczyciela roszczenie na warsztat. Jako że ubezpieczyciele mają w zwyczaju nie dopłacać do naprawy jakieś niskie kwoty, po które nie opłaca się klientowi iść do sądu, taka cesja jest konieczna. Warsztat dokonuje naprawy według tego co się należy klientowi zgodnie z przepisami / umową ubezpieczenia, a jak jest jakaś niedopłata, to sam idzie do sądu przeciwko ubezpieczycielowi jako uprawniony.

 

Cena promocyjna: 109 zł

|

Cena regularna: 109 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


 

Zakaz reklamy i akwizycji

Zgodnie z projektem zakazana będzie bezpośrednia akwizycja lub reklama usług doradztwa odszkodowawczego, a także prowadzona w miejscu udzielania świadczeń zdrowotnych, w karetkach, domach pogrzebowych, na cmentarzach,  budynkach użyteczności publicznej, w szczególności w urzędów, sądów, prokuratury. Nie będzie można też jej prowadzić w miejscu zamieszkania poszkodowanego lub jego najbliższej rodziny.  Kamila Gasiuk-Pihowicz, posłanka PO, zapytała wprost, gdzie poszkodowany będzie mógł podpisać umowę. Grzegorz Bierecki odpowiedział, że w biurze kancelarii odszkodowawczej. – Jeżeli  ktoś nie może przyjść, może to uczynić przez jej pełnomocnika – odpowiedział Grzegorz Bierecki. I dodał, że regulacja dotycząca reklamy w rozumieniu senatorów powinna być zbliżona do tych dotyczących innych zawodów prawniczych. - Patrzymy na kancelarie odszkodowawcze jak na podmioty, które w rzeczywistości świadczą usługę prawną. Skoro adwokaci nie mogą się reklamować, to te same reguły gry wprowadzamy dla kancelarii. One działają na tym samym rynku. Dlatego to ograniczenie uważamy za sprawiedliwe i właściwe - podkreślał Bierecki.

Aleksander Daszewski uważa jednak, że takie ograniczenie w prowadzeniu działalności gospodarczej jest zbyt daleko idące. - To jest tak, jakbyśmy zakazali ubezpieczycielom akwizycji, bo wciskały polisolokaty – tłumaczył obrazowo Daszewski. Ireneusz Zyska, poseł PiS, radca prawny tłumaczył, że jeśli akwizycja zostanie zakazana, to praktycznie wyeliminuje kancelarie odszkodowawcze z rynku, co zaszkodzi poszkodowanym, a pomoże ubezpieczycielom.

Pomoc dla ubezpieczycieli

Posłowie, którzy zabrali głos podczas posiedzenia komisji, nie mieli wątpliwości, że projekt w takim kształcie wzmocni jedynie zakłady ubezpieczeń. Dlaczego? - Miałem zaszczyt reprezentować w sądach osoby poszkodowane. Stąd wiem, że założenia projektu są fałszywe. Nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. Powszechną praktyką jest to, że firmy ubezpieczeniowe zaniżają odszkodowania dla osób poszkodowanych, średnio trzy, czterokrotnie, ale zdarza się, że nawet dziesięciokrotnie. Osoby poszkodowane zwykle są biedne, nie stać ich na wniesienie opłat sądowych. Pomoc im zapewniają właśnie między innymi kancelarie odszkodowawcze. Te dominujące na rynku są zrzeszone w izbach, które powstały by wyeliminować negatywne zjawiska. By do nich przystąpić trzeba przestrzegać kodeksu etyki. Jeśli ten projekt zostanie przyjęty w takiej formie, śmiem twierdzić, że zniszczy branże profesjonalnej pomocy, na czym zyskają tylko firmy ubezpieczeniowe – przekonywał Ireneusz Zyska. Dodał, że zależy mu na tym, aby rynek był profesjonalny, by świadczący takie usługi wykazywali się etyką, taktem. - To nie jest zwykła działalność, na pewno trzeba ją uregulować, ale ta ustawa idzie w złym kierunku. Zabije branże, ale najbardziej zaszkodzi osobom poszkodowanym - mówił Ireneusz Zyska.
Aleksander Daszewski jego wystąpienie poparł liczbami. Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w ostatnich latach do sądów skierowano ok. 180 tys. spraw przeciwko ubezpieczycielom dotyczących OC,  z tego 90 proc. jest wygrywanych przez cesjonariuszy. Do RF rocznie na ubezpieczyli wpływa do 14 tys. do 16 tys. spraw rocznie, a na kancelarie odszkodowawcze od 5 do 10.

Grzegorz Bierecki podkreślał, że rzecznik nie może rozpatrywać skarg na kancelarie, wiec to tylko błędnie skierowane skargi. - To same zakłady wyhodowały swoich adwersarzy, bo zaniżają wysokość odszkodowania – podkreślał Daszewski.

Kamila Gasiuk-Pihowicz pytała też dlaczego inicjatorem projektu jest osoba, która była szefem SKOK-Ubezpieczenia. Z kolei jej kolega klubowy Arkadiusz Myrcha zauważył, że senator Bierecki przewodniczy radzie nadzorczej firmy ubezpieczeniowej Saltus TUW, która będzie beneficjentem ustawy. Grzegorz Bierecki odpowiedział, że fakt, że jest związany z branżą finansową jest powszechnie znany, a zajmuje się tym projektem, bo  się na tym zna, wie o czym mówi i nie ulega emocjonalnym wystąpieniom, które nie są prawdziwe.