W czasie hossy deweloperzy nie projektowali w swoich inwestycjach zbyt wiele kawalerek. Dziś to się zmieniło. Mieszkania jednopokojowe nie są już na rynku towarem deficytowym. Choć to mniej opłacalne, we wprowadzanych teraz projektach deweloperzy mają do zaoferowania znacznie więcej takich lokali niż kilka lat temu.
Według danych serwisu TabelaOfert.pl w Warszawie jest teraz do kupienia niespełna 770 mieszkań jednopokojowych w 88 inwestycjach. Prawie wszystkie dopiero powstają, gotowe kawalerki stanowią zaledwie 5 proc. stołecznej oferty rynkowej. Największy wybór mają poszukujący mieszkań jednopokojowych na Woli (193 oferty). Ta dzielnica oferuje najwięcej nowych lokali w mieście. Powodów do narzekań nie mogą mieć też kupujący we Włochach, w których oferowanych jest ponad 130 kawalerek. Na Białołęce jest już tylko ponad 80 mieszkań jednopokojowych. Będą mieli jeszcze w czym wybierać chętni na kawalerki na Ochocie, w Śródmieściu, Bemowie, Mokotowie i Bielanach.
W pozostałych dzielnicach oferta jest już znacznie bardziej ograniczona. Na Ursynowie, czy Żoliborzu można znaleźć tylko pojedyncze oferty. Podobna sytuacja była do niedawna na Pradze Północ, ale w maju br. firma Budrem rozpoczęła przy Alei Solidarności, na wysokości Dworca Warszawa Wileńska, realizację inwestycji Nowa Wileńska, w której do kupienia jest około 20 kawalerek o powierzchni 25-30 mkw. Spośród 142 mieszkań, które deweloper oferuje do sprzedaży lokale jednopokojowe stanowią 14 procent. Najtańszy lokal w tej inwestycji kosztuje 198 500 zł brutto. Przedstawiciel dewelopera, Michał Wilczewski twierdzi, że kawalerki kupują tu głównie młode osoby, które za kilka lat planują przeprowadzkę do większego mieszkania. Poza tym najtańsze mieszkania kupowane są tu również w celach inwestycyjnych. Deweloper oferuje podobną ilość atrakcyjnych do wynajmu niewielkich dwupokojowych lokali o metrażu 31-36 mkw.
Większy popyt, wyższe ceny
Nabywcy małych mieszkań muszą się jednak liczyć z tym, że takie lokale są wyżej wyceniane przez inwestorów, niż lokale o większym metrażu. Wynika to z większych kosztów budowy lokali o niedużej powierzchni, bo wilczą ich część pochłania kuchnia i łazienka. Dodatkowo nakłady zwiększa też konieczność wybudowania odpowiedniej ilości kosztownych miejsc parkingowych, których wymagana liczba zależy od ilości mieszkań w danej inwestycji. Nowe inwestycje mieszkaniowe projektowane są tak, żeby nawet w lokalach o najmniejszej powierzchni można było wyodrębnić dodatkowy pokój. Dla kupujących jest bowiem niezwykle istotne, żeby można było wyodrębnić oddzielną sypialnię.
Popyt na małe mieszkania będzie utrzymywał się na wysokim poziomie do momentu, kiedy banki nie zaczną łagodniej podchodzić do oceny zdolności kredytowej pożyczkobiorców. Popularność mniejszych lokali zainicjował w 2008 roku kryzys, a teraz podsyca ją Komisja Nadzoru Finansowego wprowadzając nowe przepisy przyznawania pożyczek hipotecznych w formie rekomendacji T i S.
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w Polsce jest blisko 14,5 mln gospodarstw domowych, a milion z nich nie ma szans na własne lokum. Dlatego najmniejsze dostępne na rynku mieszkania będą nadal rozchwytywane zaraz po rozpoczęciu sprzedaży przez deweloperów w nowych inwestycjach. Przy dużym popycie i rosnącej, ale wciąż ograniczonej ilości takich lokali na rynku, ich cena może nieco wzrosnąć.
Osoby, które chcą zminimalizować obciążenia finansowe związane z zakupem lokum decydują się zwykle na zaciągnięcie pożyczki w ramach programu Rodzina na Swoim, w którym rząd przez 8 lat dopłaca do odsetek od kredytu. Niestety nowelizacja przepisów dotyczących przyznawania tej pożyczki spowoduje niebawem, że pula mieszkań, na które można będzie zaciągnąć tę pożyczkę drastycznie zmaleje. Za kilka miesięcy cena metra kwadratowego mieszkania kwalifikującego się do zaciągnięcia tej pożyczki spadnie w Warszawie z 9,8 tys. zł do 7,1 tys. zł. Wtedy na stołecznym rynku pierwotnym ze świecą będzie można szukać mieszkań, do których kredytowania dopłaci państwo.
Według danych serwisu TabelaOfert.pl w Warszawie jest teraz do kupienia niespełna 770 mieszkań jednopokojowych w 88 inwestycjach. Prawie wszystkie dopiero powstają, gotowe kawalerki stanowią zaledwie 5 proc. stołecznej oferty rynkowej. Największy wybór mają poszukujący mieszkań jednopokojowych na Woli (193 oferty). Ta dzielnica oferuje najwięcej nowych lokali w mieście. Powodów do narzekań nie mogą mieć też kupujący we Włochach, w których oferowanych jest ponad 130 kawalerek. Na Białołęce jest już tylko ponad 80 mieszkań jednopokojowych. Będą mieli jeszcze w czym wybierać chętni na kawalerki na Ochocie, w Śródmieściu, Bemowie, Mokotowie i Bielanach.
W pozostałych dzielnicach oferta jest już znacznie bardziej ograniczona. Na Ursynowie, czy Żoliborzu można znaleźć tylko pojedyncze oferty. Podobna sytuacja była do niedawna na Pradze Północ, ale w maju br. firma Budrem rozpoczęła przy Alei Solidarności, na wysokości Dworca Warszawa Wileńska, realizację inwestycji Nowa Wileńska, w której do kupienia jest około 20 kawalerek o powierzchni 25-30 mkw. Spośród 142 mieszkań, które deweloper oferuje do sprzedaży lokale jednopokojowe stanowią 14 procent. Najtańszy lokal w tej inwestycji kosztuje 198 500 zł brutto. Przedstawiciel dewelopera, Michał Wilczewski twierdzi, że kawalerki kupują tu głównie młode osoby, które za kilka lat planują przeprowadzkę do większego mieszkania. Poza tym najtańsze mieszkania kupowane są tu również w celach inwestycyjnych. Deweloper oferuje podobną ilość atrakcyjnych do wynajmu niewielkich dwupokojowych lokali o metrażu 31-36 mkw.
Większy popyt, wyższe ceny
Nabywcy małych mieszkań muszą się jednak liczyć z tym, że takie lokale są wyżej wyceniane przez inwestorów, niż lokale o większym metrażu. Wynika to z większych kosztów budowy lokali o niedużej powierzchni, bo wilczą ich część pochłania kuchnia i łazienka. Dodatkowo nakłady zwiększa też konieczność wybudowania odpowiedniej ilości kosztownych miejsc parkingowych, których wymagana liczba zależy od ilości mieszkań w danej inwestycji. Nowe inwestycje mieszkaniowe projektowane są tak, żeby nawet w lokalach o najmniejszej powierzchni można było wyodrębnić dodatkowy pokój. Dla kupujących jest bowiem niezwykle istotne, żeby można było wyodrębnić oddzielną sypialnię.
Popyt na małe mieszkania będzie utrzymywał się na wysokim poziomie do momentu, kiedy banki nie zaczną łagodniej podchodzić do oceny zdolności kredytowej pożyczkobiorców. Popularność mniejszych lokali zainicjował w 2008 roku kryzys, a teraz podsyca ją Komisja Nadzoru Finansowego wprowadzając nowe przepisy przyznawania pożyczek hipotecznych w formie rekomendacji T i S.
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w Polsce jest blisko 14,5 mln gospodarstw domowych, a milion z nich nie ma szans na własne lokum. Dlatego najmniejsze dostępne na rynku mieszkania będą nadal rozchwytywane zaraz po rozpoczęciu sprzedaży przez deweloperów w nowych inwestycjach. Przy dużym popycie i rosnącej, ale wciąż ograniczonej ilości takich lokali na rynku, ich cena może nieco wzrosnąć.
Osoby, które chcą zminimalizować obciążenia finansowe związane z zakupem lokum decydują się zwykle na zaciągnięcie pożyczki w ramach programu Rodzina na Swoim, w którym rząd przez 8 lat dopłaca do odsetek od kredytu. Niestety nowelizacja przepisów dotyczących przyznawania tej pożyczki spowoduje niebawem, że pula mieszkań, na które można będzie zaciągnąć tę pożyczkę drastycznie zmaleje. Za kilka miesięcy cena metra kwadratowego mieszkania kwalifikującego się do zaciągnięcia tej pożyczki spadnie w Warszawie z 9,8 tys. zł do 7,1 tys. zł. Wtedy na stołecznym rynku pierwotnym ze świecą będzie można szukać mieszkań, do których kredytowania dopłaci państwo.