Idea budownictwa pasywnego narodziła się w Niemczech pod koniec lat 70. XX wieku. Pierwszy taki obiekt został wybudowany w 1991 r. w niemieckim Darmstadt. W Polsce pierwszy certyfikowany dom pasywny powstał 15 lat później w Smolcu koło Wrocławia. Choć takich budynków w naszym kraju nadal jest niewiele, to rozwiązania pozwalające oszczędzać energię wykorzystujemy coraz chętniej. Pojawiają się także nowinki technologiczne, które umożliwiają zmniejszenie niepotrzebnych strat prądu i ciepła, przyczyniając się do jeszcze większej energooszczędności.

Energia z „zielonego” źródła

Wielu z nas przez pojęcie „dom pasywny” rozumie budynek energooszczędny. Tymczasem, choć nieruchomości te są do siebie zbliżone, to nie można postawić pomiędzy nimi znaku równości. Energooszczędny (inaczej niskoenergetyczny) dom to oczywiście taki, w którym wykorzystuje się nowoczesne, a zarazem ekologiczne technologie, na przykład te pozwalające na pozyskiwanie energii ze źródeł odnawialnych. W jego przypadku mamy większą dowolność w zakresie projektu czy wyboru stosowanych rozwiązań pozwalających na oszczędzanie prądu i ciepła. Zbudowanie domu pasywnego wiąże się z koniecznością spełnienia bardziej „wyśrubowanych” kryteriów. Podstawowa różnica związana jest z zapotrzebowaniem na ciepło – w budynku pasywnym nie może ono przekraczać 15 kWh na 1 mkw powierzchni w ciągu roku (w energooszczędnym – 70 kWh).


To jednak nie jedyne wymaganie, jakiemu musi sprostać tego typu nieruchomość. Ważne jest też to, by budynek pasywny był ogrzewany przede wszystkim za pomocą tak zwanych pasywnych źródeł energii, na przykład promieni słonecznych – stąd stosowanie ogniw fotowoltaicznych, turbin wiatrowych, pomp ciepła czy mat i paneli grzewczych. W takim obiekcie wykorzystuje się też energię, która powstaje w gospodarstwie domowym na co dzień, przykładowo tę wytwarzaną przez pracujący piekarnik czy telewizor.


W budownictwie pasywnym bardzo istotne jest też zastosowanie takich technik budowlanych, które pozwalają na oszczędzanie jak największej ilości energii. Dlatego niezbędna jest bardzo dobra izolacja. Istotna jest także bryła budynku, która powinna mieć prosty i zwarty kształt. Ważne jest również rozmieszczenie okien, które powinny znajdować się przede wszystkim na najbardziej nasłonecznionej stronie południowej, co pozwala najlepiej wykorzystać ciepło słoneczne. Szacuje się, że takie rozwiązania pozwalają na zredukowanie kosztów ogrzewania nawet o 75-90 proc.

Oszczędny dom z wyższym IQ

Może się nam wydawać, że zapanowanie nad wszystkimi rozwiązaniami zastosowanymi w domu pasywnym bądź energooszczędnym jest trudne i czasochłonne. By ułatwić sobie zarządzanie nimi, można wykorzystać system inteligencji budynkowej. Pozwala on zarówno na zintegrowanie, jak i kontrolę pracy poszczególnych elementów oszczędnej nieruchomości. – Do inteligentnego systemu możemy podłączyć nie tylko domową elektronikę, ale też na przykład pompy ciepła, kolektory słoneczne czy centrale rekuperacyjne – mówi Maciej Fiedler, dyrektor ds. rozwoju Fibar Group, producenta bezprzewodowego systemu inteligencji budynkowej Fibaro. To właśnie między innymi energooszczędność stała u podstaw systemów inteligencji budynkowej. Pozwalają one bowiem na uzyskanie większej kontroli nad zużyciem energii i rachunkami. Ta technologia umożliwia zdalne sterowanie elektronicznymi urządzeniami, także wtedy, gdy jesteśmy poza domem, ponieważ z inteligentnym systemem możemy połączyć się bezpośrednio za pomocą komputera, smartfona czy tabletu. W ten sposób włączamy i wyłączamy ogrzewanie, oświetlenie czy sprzęty RTV i AGD.


Inteligentny budynek sam reaguje też na określone sytuacje, na przykład gasi światło w pokoju, w którym nikogo nie ma czy wyłącza klimatyzację po otwarciu okien. Możemy tak zaoszczędzić nawet 30 proc. energii elektrycznej i do 23 proc. energii cieplnej. – Przez cały czas mamy możliwość wglądu w stan aktywności urządzeń odpowiedzialnych na przykład za oświetlenie czy ogrzewanie. Możemy też sprawdzać poziom poboru energii w domu lub w poszczególnych pomieszczeniach, zarówno na bieżąco, jak i przeglądając historię jej zużycia na czytelnych wykresach w służącym do zarządzania interfejsie. W ten sposób możemy też wyśledzić, które urządzenia zużywają najwięcej prądu – wyjaśnia Maciej Fiedler z Fibaro.