Badania potwierdzają, że kobiety częściej chorują na depresję niż mężczyźni. Cierpi z tego powodu co dziesiąta Amerykanka, podczas gdy wśród mężczyzn choroba ta występuje prawie dwukrotnie rzadziej. Kobiety częściej chorują we wszystkich grupach wiekowych. Co ósma z nich jest w wieku między 40. a 59. rokiem życia.
Raport podkreśla, że depresja nie polega jedynie na zaburzeniach nastroju i obniżeniu napędu życiowego. Upośledza również sprawność umysłową, koncentrację uwagi i umiejętność podejmowania decyzji. Obniża także sprawność fizyczną.
Czytaj: Koszty społeczne depresji to nawet 2,6 mld zł rocznie >>>
Niepokojące jest, że nie wszyscy chorzy są leczeni, choć dobre efekty daje skojarzenie leków z psychoterapią - podkreśla się w opracowaniu. Zaledwie 35 procent osób, u których stwierdzono ciężką depresję, w ostatnim roku odbyło konsultację ze specjalistą. A powinni być oni po stałą opieką terapeutyczną.
Według raportu, aż 90 procent osób z ciężką depresją nie radzi sobie zarówno w pracy, jak i w codziennych obowiązkach domowych, wycofuje się również z relacji społecznych. Podobne trudności przeżywa co drugi chory z umiarkowaną depresją.
Wykazano również, że skłonność do depresji zależy od statusu społecznego. Osoby żyjące w USA poniżej progu ubóstwa cierpią na nią ponaddwukrotnie częściej.
Zachorowalność na depresję rośnie wraz z wiekiem. W wieku 40-59 lat choruje dwukrotnie więcej Amerykanów aniżeli wśród ich młodszych rodaków. Po 60. roku życia ryzyko depresji jednak spada. Emeryci cierpią na nią dwukrotnie rzadziej niż osoby w średnim wieku.
Autorzy raportu podejrzewają, że zachorowalność na depresję jest jeszcze większa. Część osób ukrywa swą chorobę i nie chce się do niej przyznać w sondażach i badaniach. Poza tym w opracowaniu nie uwzględniono pacjentów, którzy dzięki terapii są w dobrej kondycji psychicznej.
Profesor Bartosz Łoza z kliniki psychiatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego przyznaje, że również Polki chorują na depresję dwukrotnie częściej niż mężczyźni i szybciej niż oni tracą siły witalne i energię. Wiele z nich pierwszy kryzys przechodzi po 3-4 miesiącach od urodzenia dziecka, gdy są przeciążone obowiązkami domowymi. Inne kobiety nie wytrzymują obciążenia pracą zawodową i zwykle szybciej się wypalają niż panowie.
Według specjalisty mężczyzna może pracować nawet 55 godzin w tygodniu i nie wykazuje jeszcze żadnych objawów wskazujących na zagrożenie depresją. U kobiet ryzyko depresji rośnie już po przekroczeniu 40-godzinnego tygodnia pracy. Zaczynają być wtedy bardziej podatne na zaburzenia poznawcze. Gdy pracują 55 godzin w tygodniu, są dwukrotnie bardziej narażone na tę chorobę.
Z opublikowanego pod koniec października 2014 roku raportu Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego w Warszawie wynika, że w naszym kraju ponad 80 procent chorych na depresję to ludzie młodzi, w wieku produkcyjnym, od 30. do 59. roku życia. Większość z nich to kobiety.
- Wydajność u chorych na depresję jest zwykle o 5,6 godzin tygodniowo mniejsza w porównaniu do osób zdrowych. To tak jakby pracowali oni o prawie jeden dzień krócej tygodniowo – powiedziała dr Małgorzata Gałązka-Sobotka.
Wiceprezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego profesor Janusz Heitzman zwraca uwagę, że leczenie depresji powinno polegać na tym, żeby chory odzyskał zarówno energię i napęd życiowy, jak również zdolność odczuwania przyjemności i radość życia.
Leczenie ostrej fazy depresji trwa zwykle 6-12 tygodni, później konieczna jest terapia podtrzymująca, która trwa co najmniej 6 miesięcy. Potem konieczne jest jeszcze leczenie profilaktyczne, zapobiegające nawrotom depresji, ale też pomagające wrócić do pełnej aktywności. Powinno ono trwać co najmniej rok. (pap)