"Aby krwawienie miejsca operowanego było jak najmniejsze, zastosowaliśmy autotransfuzję oraz wstrzyknięcia kwasem traneksamowym, co jest nowością w Polsce" - powiedział w czwartek ordynator Oddziału Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej Szpitala Wojewódzkiego dr Dariusz Kozerawski.
Lekarz zaznaczył, że operacje tego typu są bardzo rzadko wykonywane, gdyż wiążą się z dużym ryzykiem i utratą przez pacjenta krwi powyżej 1 litra. "Nasza pacjentka ma 92 lata i od lat borykała się z zaawansowanymi zmianami zwyrodnieniowymi stawu biodrowego prawego. Nikt nie chciał się podjąć tego zabiegu ze względu na wyznanie chorej, które zakazuje transfuzji krwi. My podjęliśmy decyzję o operacji, bo kobieta była bardzo cierpiąca i zdeterminowana" - podkreślił.
Chora zgłosiła się do szczecińskiego szpitala w ubiegłym roku. Termin wszczepienia endoprotezy został wyznaczony na 2023 r., ale lekarze postanowili w tym wypadku skrócić czas oczekiwania na operację.
Dr Kozerawski wyjaśnił, że chora była przygotowywana na długo przed zabiegiem, podawano jej erytropoetynę, aby poprawić wyniki morfologii. "Udało się nam uzyskać zaledwie 11,5 mg na 100 ml hemoglobiny, co jest wartością niską. Wykonywana morfologia po zabiegu wykazała, że zeszliśmy do 10 mg. Normalnie ta utrata jest rzędu trzech, czterech jednostek hemoglobiny" - zaznaczył.
"Staw biodrowy uległ takiej destrukcji, że pacjentka miała skróconą kończynę o 5 cm. Miała bardzo silne dolegliwości bólowe, przez co zażywała olbrzymie ilości środków przeciwbólowych. Mają one działanie uboczne: drażnią przewód pokarmowy, są przyczyną jego owrzodzeń i krwawień. Po operacji kobieta wstała z łóżka i chodzi" - powiedział.
"Nie chciałabym być operowana, ale rodzina mnie przekonała" - wyznała dziennikarzom pacjentka Halina Góralczyk. "Operacja się udała, codziennie chodzę na rehabilitację. Ważne jest, że ból minął" - dodała 92-latka.
"Jako lekarze mamy doświadczenie w operowaniu bezkrwawym. Większość pacjentów staramy się operować tak, żeby przetoczenie krwi było jak najrzadsze. Krew to bardzo dobry lek, ale stacje krwiodawstwa skarżą się na jej deficyty. Pamiętajmy też, że transfuzja może wiązać się z powikłaniami w postaci zakażeń. Jeżeli my, chirurdzy, oszczędzamy utratę krwi podczas zabiegu, to jest jej więcej dla bardziej potrzebujących" - wyjaśnił dr Kozerawski.
Ordynator powiedział, że zgodnie z polskim i europejskim prawodawstwem pacjent ma prawo wyrażać swoje przekonania religijne oraz zdanie co do akceptowanego przez niego sposobu leczenia. "Jedynie w momencie, gdy pacjent jest nieprzytomny, lekarze decydują o podjęciu działań mających na celu przede wszystkim ratowanie życia. To trudne etycznie zagadnienie medyczne" - przyznał dr Kozerawski.
Marta Zabłocka (PAP)
mzb/ karo/