Wywołany przez rotawirusy nieżyt żołądkowo-jelitowy w przypadku dzieci można nazwać chorobą brudnych rączek.
– Zakażenie odbywa się przede wszystkim tak zwaną drogą fekalno-oralną, a więc poprzez przenoszenie odchodów do ust – tłumaczy dr Monika Lech, pediatra ze Szpitala Medicover. – Okres wylęgania wynosi od 36 do 48 godzin, a rozsiewanie wirusa utrzymuje się od dwóch do pięciu dni (czasami nawet dłużej) po ustąpieniu biegunki. Do zachorowania nie jest jednak nawet konieczny bezpośredni kontakt z osobą chorą. Może do niego dojść również w wyniku styczności z zanieczyszczonymi przedmiotami czy powierzchniami – rotawirusy mogą pozostawać na nich nawet przez kilka tygodni – dodaje.
Dlatego w ramach profilaktyki tak ważna jest przede wszystkim odpowiednia higiena i uczenie jej pociechy już od najmłodszych lat, zwracając szczególną uwagę na dokładne mycie rąk nie tylko przed posiłkiem, ale po każdym skorzystaniu z toalety, powrocie z podwórka czy zabawie z pupilem. Jeśli wiemy, że ktoś z naszego otoczenia jest zakażony rotawirusem, starajmy się też do minimum ograniczyć kontakt z tą osobą. Stosowanie się do tych zaleceń pozwoli zmniejszyć ryzyko zarażenia, ale trzeba mieć świadomość, że niestety nie daje 100 procentowej gwarancji jego uniknięcia.
[-DOKUMENT_HTML-]
Najczęściej na infekcje rotawirusowe cierpią dzieci między szóstym miesiącem a drugim rokiem życia i to u nich ich przebieg jest najcięższy. Objawów nie da się zignorować, bo choć choroba wylęga się około dwóch dni i zaczyna się niepozornie, to w stosunkowo krótkim czasie nieprzyjemne dolegliwości przybierają na sile.
– Rotawirusy umiejscawiają się i namnażają w komórkach nabłonka jelita cienkiego doprowadzając do ich uszkodzenia. Z tego powodu dochodzi do zmniejszenia wchłaniania soli i wody, co skutkuje ich nadmiernym wydalaniem z organizmu i biegunką. Stolec może być wówczas oddawany od kilku do nawet kilkunastu razy w ciągu doby, charakterystyczne jest to, że jest wodnisty, obfity i tryskający – tłumaczy dr Monika Lech. To nie jedyne, z czym mierzy się chorujący malec – poza rozwolnieniem dokuczają mu także wymioty i gorączka.
Na infekcję rotawirusową nie ma leków przyczynowych. Zalecane są probiotyki, które nieznacznie skracają czas jej trwania, w razie dolegliwości bólowych i gorączki należy również podawać leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe. Najważniejsze jest jednak, by w trakcie choroby robić wszystko, by nie dopuścić do odwodnienia dziecka.
Jeśli choroba dotyczy małego dziecka, a biegunka i wymioty są bardzo intensywne i uniemożliwiają skuteczne doustne nawadnianie, lepiej nie czekać z wizytą u lekarza.
– Małego pacjenta z podejrzeniem infekcji rotawirusowej trzeba zbadać, ocenić stopień odwodnienia, czasami wykonać badania laboratoryjne, które pozwalają nam potwierdzić wstępną diagnozę oraz ocenić niedobory płynów i elektrolitów. Następnie podejmujemy odpowiednie kroki, których celem jest zapobieganie dalszej ich utracie i uzupełnienie ich niedoboru, a także przyśpieszenie powrotu do zdrowia. Jeśli to konieczne, nawadniamy dziecko dożylnie poprzez podanie płynu o odpowiednim składzie w formie kroplówki – podsumowuje dr Monika Lech.
Źródło: Newsrm.tv.