„Poprawia się skuteczność leczenia nadciśnienia w Polsce. Z tego możemy być zadowoleni. Z najnowszych danych wynika, że prawidłowo leczonych jest 26 proc. cierpiących z tego powodu osób” – powiedziała na spotkaniu z dziennikarzami prof. Krystyna Widecka, prezes Polskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego.
Prof. Krzysztof Narkiewicz z kliniki nadciśnienia tętniczego i diabetologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego pokreślił, że nasz kraj przoduje w Europie pod względem skuteczności leczenia nadciśnienia, któremu poddawanych jest coraz więcej osób. W 2003 r. u 12 proc. pacjentów ciśnienie było właściwie kontrolowane, a w 1993 r. – zaledwie u 4 proc.
Nadal jednak 36 proc. chorych na nadciśnienie jest źle leczonych, a 9 proc. osób mimo rozpoznania choroby w ogóle się nie leczy – wynika z przedstawionych na konferencji badań NATPOL.
„Niepokojące jest też, że wielu Polaków nie zdaje sobie nawet sprawy, że choruje na groźne i podstępne schorzenie, jakim jest nadciśnienie tętnicze” – powiedział prof. Narkiewicz. Coraz częściej są to osoby w młode, dwudziesto- i trzydziestolatkowie. Zdarza się nawet, że na nadciśnienie cierpią 10-letnie dzieci, zwykle te, które są otyłe.
Dodał, że optymalne ciśnienie to 120/80 mmHg, ale nie powinno ono przekraczać 140/90 mm Hg. Jeśli jest wyższe, znacznie zwiększa ryzyko udaru mózgu, choroby wieńcowej, demencji oraz przewlekłej niewydolności nerek. Ryzyko tych schorzeń jest tym wyższe, im wyższe jest nadciśnienie – dodał.
Prof. Widecka zwróciła uwagę, że ciśnienie trzeba regularnie kontrolować, bo rzadko powoduje one dolegliwości, takie jak bóle głowy w okolicy potylicznej i zawroty głowy, uderzania gorąca, pulsowanie skroni, a także zaczerwienie twarzy i klatki piersiowej. „Trzeba pamiętać, że szybko się przyzwyczajamy do wyższego ciśnienia, nawet wydaje się nam, że czujemy się lepiej. Dopiero po jakimś czasie dowiadujemy się, że chorujemy, np. mamy kłopoty z sercem” – podkreśliła.
Prezes PTNT dodała w rozmowie z dziennikarzem PAP, że najbardziej niebezpieczne jest zbyt wysokie ciśnienie skurczowe. Jeśli mieści ono w granicach 140-160 mmHg, to jest ono tylko umiarkowanie podwyższone. Ale powyżej 160 mmHg staje się niebezpieczne. Może doprowadzić wylewu krwi do mózgu i aż dziesięciokrotnie zwiększa ryzyko demencji.
Prof. Narkiewicz powiedział, że zmiany chorobowe w organizmie mogą powstać bardzo szybko, nawet po kilku latach. Miał pacjentów, którzy odstawili leki i już po 2-3 latach, gdy znowu pojawiło się nadciśnienie, doszło do uszkodzenia naczyń krwionośnych, serca i nerek.
„Potrafimy skutecznie leczyć” – podkreśliła prof. Widecka. Jej zdaniem, tylko nieliczni chorzy są oporni na leczenie. Większość pacjentów, którzy nie reagują na leki, są jedynie źle leczeni. Występuje u nich tzw. pseudooporność, powodowana niewłaściwym doborem leków.
Specjaliści przyznali, że nie można polegać wyłącznie na lekach. Należy też zmienić dietę i uprawiać więcej ćwiczeń fizycznych. Trzeba się odchudzić, spożywać mniej soli kuchennej (nie więcej niż 100 mmol/dzień) i zmniejszyć konsumpcję alkoholu (najlepiej w ogóle z niego zrezygnować).
Według prof. Andrzeja Tykarskiego z kliniki hipertensjologii, angiologii i chorób wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, do mierzenia ciśnienia najlepsze są manometry rtęciowe, ale trzeba mieć wprawę w ich stosowaniu. Do samodzielnego stosowania wystarczające są ciśnieniomierze elektroniczne zakładane na ramię.
Ciśnienie należy mierzyć o różnych porach dnia, gdyż nawet u osoby zdrowej może się ono zmieniać o 20 mmHg na dobę, a u osoby chorej – w jeszcze większym stopniu. Osoby leczące się z powodu nadciśnienia powinni kontrolować ciśnienie rano jeszcze przez zażyciem leków, a potem w południe, gdy ich działanie jest najsilniejsze.
Kampania edukacyjna „Cała Polska leczy nadciśnienie” potrwa do końca grudnia 2012 r.
Zbigniew Wojtasiński (PAP)