Osteoporoza kojarzona jest przede wszystkim z kobietami i to głównie z tymi, które są po menopauzie. Tymczasem prawdą jest jedynie to, że kobiety częściej chorują z powodu tej choroby. „Gdy jednak osteoporoza już rozwinie się u mężczyzn, to są oni bardziej narażeni na zgon z powodu powikłań po złamaniach kości do jakich często doprowadza to schorzenie” - powiedział dr Misiorowski, endokrynolog z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie.
Specjalista podkreśla, że mężczyźni nie są w ogóle świadomi tego zagrożenia. Polacy w ogóle mało wiedzą o osteoporozie, nawet kobiety. W przypadku mężczyzn jest jeszcze gorzej, bo przeważa wśród nich przekonanie, że oni nie chorują na osteoporozę. A to błąd.
Przewaga męskiej populacji polega jedynie na tym, że z reguły mają większą masę kostną. Dzięki temu zwykle o 7 lat później dochodzi u nich do złamań związanych z osteoporozą, która objawia się niską masą kostną i upośledzoną mikroarchitekturą tkanki kostnej. U mężczyzn złamania kości występują dwa razy rzadziej niż u kobiet. Gdy jednak choroba ta rozwinie się, ryzyko zgonu jest u nich dwa razy większe.
Według dr Misiorowskiego, mężczyźni sześciokrotnie rzadziej chodzą do lekarza aniżeli kobiety. Niechętnie się badają i leczą, na dodatek krócej żyją. Gdy zatem dopadnie ich osteoporoza są zwykle bardziej schorowani niż kobiety i bardziej narażeni na powikłania po złamaniach, takie jak zapalenie płuc i choroba zakrzepowo-zatorowa.
Mężczyźni coraz częściej nie dbają o zdrowie i kondycję fizyczną, a to sprawia, że coraz bardziej narażeni są na złamania kości związane z osteoporozą. Chłopcy mniej się ruszają, bo częściej teraz grają w gry komputerowe, a nie w piłkę na boisku. Tymczasem tylko wysiłek fizyczny przed 30. rokiem życia, który jest obciążeniem dla naszego szkieletu, ma zasadnicze znaczenie dla mocnej budowy kości, którą tracimy wraz z wiekiem.
„W średnim i starszym wieku wysiłek fizyczny nie wzmacnia już naszych kości, co nie znaczy, że nie ma żadnego znaczenie jeśli chodzi o osteoporozę i ryzyko złamań” - podkreśla dr Misiorowski. Gdy jesteśmy bardziej sprawni, rzadziej upadamy, a gdy się już przewrócimy, to upadamy bardziej umiejętnie, bo mamy lepszą koordynację ruchową. Jeśli nawet dojdzie do złamania kości, to jest ono mniej groźne. Dlatego zawsze warto dbać o sprawność fizyczną.
Jako przykład specjalista podaje kobiety, które uprawiają aerobik. Im również – podkreśla – tak samo często przytrafiają się złamania jak tym paniom, które nie ćwiczą. Główna różnica polega na tym, że im częściej przytrafiają się mniej groźne złamania np. kości promieniowej (przedramienia), a nie szyjki kości udowej, które często kończą się zgonem lub trwałą niepełnosprawnością.
Przed poważnymi złamania kości dobrze chroni taniec, obojętnie w jakiej postaci. Podczas kongresu mówił o tym prof. Steven Boonen, gerontolog i geriatra uniwersytetu w Leuven w Belgii. Przekonywał, że osoby, które częściej tańczą i mają większe poczucie rytmiki nawet kiedy chorują na osteoporozę rzadziej łamią sobie kości, a gdy już do nich dojdzie rzadziej cierpią z powodu powikłań.