Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu będzie zamknięty dla przyszłych matek do 19 sierpnia br. Dyrekcja placówki podjęła decyzję o wysłaniu wszystkich pracowników na wolne w tym samym czasie i zamknięciu oddziału na 2 tygodnie. Natomiast w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu od 30 sierpnia do 9 września nieczynna będzie izba przyjęć. Powodem są braki kadry, szpitale w okresie urlopowym nie są w stanie zapewnić pełnej obsady lekarskiej bez nadmiernego obciążania pracowników i stąd decyzja o ograniczeniu ich pracy.

-  Lekarzy w Polsce generalnie jest za mało, co dotyczy większości specjalizacji. Poza tym ginekolodzy – położnicy niechętnie wybierają pracę w szpitalu, ponieważ są wyjątkowo narażeni na procesy sądowe o błędy medyczne. Nawet jeśli lekarz zostanie oczyszczony z zarzutów, to straty wizerunkowe są trudne to naprawienia. Do tego dochodzą czynniki ekonomiczne, ponieważ ginekolodzy poza szpitalem mogą liczyć na większe zarobki. Średnia wieku lekarzy położników wynosi 60 lat  – mówi prof. Krzysztof Czajkowski, konsultant krajowy ds. ginekologii i położnictwa, kierownik II Katedry i Kliniki Położnictwa i Ginekologii WUM.

 

Położne także karane za błędy medyczne - czytaj tutaj>>

 

Za mało porodów

Od lipca br. w woj. lubuskim zostały zamknięte dwa oddziały położnicze - w Kostrzynie nad Odrą i Skwierzynie. Ich działalność jest zawieszona teoretycznie do końca roku, ale nie wiadomo czy w 2020 r. znowu zaczną działać. W przypadku obydwu szpitali powody zamknięcia są takie same: po pierwsze problemy ze znalezieniem lekarzy do obsady oddziału, a po drugie to zbyt mała ilość porodów. Według wytycznych NFZ na oddziale powinno być 400 porodów rocznie, aby jego prowadzenie miało sens ekonomiczny. W 2018 roku na porodówce w Kostrzynie nad Odrą urodziło się zaledwie 180 dzieci, natomiast w Skwierzynie było 318 porodów.

Czytaj w LEX: Kształcenie podyplomowe pielęgniarek w świetle nowej ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej >

- Niemal w całej Europie rodzi się mniej dzieci, chociaż spadki porodów od kilku lat pozostają na zbliżonym poziomie. Pacjentka może sobie wybrać szpital, z którego usług chce skorzystać. W związku z tym są mniej lub bardziej oblegane placówki. Bez względu na przyczynę, nie ma sensu utrzymywać oddziału, na których jest niewielu pacjentów. W przypadku większości likwidowanych porodówek nie ma niebezpieczeństwa, że pacjentki będą pozbawione opieki, bowiem w promieniu 20 kilometrów prawie zawsze jest inny szpital   – mówi prof. Krzysztof Czajkowski.

Małe porodówki nierentowne i niebezpieczne, ale nie ma odważnych do ich zamykania - czytaj tutaj>>

 

Cena promocyjna: 99 zł

|

Cena regularna: 99 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Lekarze pracują non stop

Co dziesiąty szpital poszukuje ginekologów, wynika z raportu przygotowanego przez Manpower Group "Niedobór talentów w służbie zdrowia" z maja br. Natomiast Najwyższa Izba Kontroli, która prawie 3 lata kontrolowała polskie porodówki, w 2016 opublikowała raport na temat opieki okołoporodowej. Już wtedy zastrzeżenia dotyczyły także obsady oddziałów położniczych. Aż w 17 szpitalach (z 24 skontrolowanych) nieprzerwany czas pracy poszczególnych lekarzy, zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych, wynosił od 31,5 do 151 godzin. Oznacza to, że niektórzy lekarze pracowali non stop przez kilka dni.

Sprawdź w LEX: Do wykonywania jakich czynności uprawnia kurs kwalifikacyjny pielęgniarstwa anestezjologicznego i intensywnej opieki w położnictwie i ginekologii dla położnych? >

- Zmęczenie lekarza może mieć wpływ na podejmowane decyzje i szybkość reakcji w sytuacjach wymagających interwencji. Praca dłuższa jest niezgodna z przepisami, ale jeśli lekarz pracuje w jednym szpitalu na etacie, a w innych na kontrakcie i jest to trudne do sprawdzenia. Najczęściej  pracują w ten sposób anestezjolodzy, bo w tej grupie są największe niedobory kadrowe - mówi prof. Czajkowski.  

Lekarze wypowiedzą umowy? W październiku możliwy paraliż służby zdrowia - czytaj tutaj>>
 

Groźne, gdy jest za mało anestezjologów

Zastosowany harmonogram dyżurów w konkretnym szpitalu musi być zgodny z prawem, bowiem ograniczenia godzin pracy lekarzy, zgodnie z ustawą o działalności leczniczej, dotyczą wyłącznie personelu medycznego zatrudnionego na podstawie stosunku pracy, a nie na podstawie umów cywilnoprawnych. NIK wskazywał jednocześnie na wątpliwości, że taka organizacja czasu pracy może zapewnić odpowiednią jakość świadczonych usług i w konsekwencji bezpieczeństwo pacjentek.

Sprawdź w LEX: Czy pacjentka posiadająca obywatelstwo polskie, mieszkająca na stałe w Wielkiej Brytanii powinna zostać obciążona przez polski szpital kosztami za poród oraz pobyt noworodka w oddziale neonatologicznym? >

Braki kadrowe na porodówkach dotyczą zarówno ginekologów, jak i anestezjologów. W większości z kontrolowanych szpitali podczas dyżuru był np. tylko jeden anestezjolog przypisany do udzielania świadczeń na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii lub bloku operacyjnym oraz oddziale ginekologiczno-położniczym. Jest to zgodne z przepisami, jednak w ocenie NIK wymóg stałej obecności tylko jednego lekarza anestezjologa „w lokalizacji szpitala” jest niewystarczający, w przypadku łączenia kilku rodzajów świadczeń, np. położniczych i chirurgicznych, i może stanowić zagrożenie dla życia i zdrowia pacjentek oraz noworodków.