Uczestnicy konferencji podkreślali, że zwiększenie świadomości na temat tych schorzeń wśród lekarzy i w społeczeństwie może pomóc wcześniej je wykrywać, a w konsekwencji poprawić jakość życia i rokowania pacjentów. Temu celowi ma między innymi służyć zainaugurowana na wtorkowym spotkaniu kampania o nowotworach neuroendokrynnych (NET) pt. „NET to wyzwanie”.

Profesor Beata Kos-Kudła ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, przewodnicząca Polskiej Sieci Guzów Neuroendokrynnych, która współorganizuje kampanię, wyjaśniła, że NET wywodzą się z komórek neuroendokrynnych, czyli takich, które mogą produkować hormony i inne związki aktywne biologicznie. Aż 70 procent z nich rozwija się w obrębie układu pokarmowego – w żołądku, trzustce, jelitach.

Według profesora Jarosława Ćwikły z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, prezesa Stowarzyszenia Pacjentów i Osób Wspierających Chorych na Guzy Neuroendokrynne (Rakowiak.pl), guzy neuroendokrynne stanowią wyzwanie przede wszystkim dlatego, że trudno je diagnozować.

Jest to spowodowane kilkoma czynnikami.
- Rozwój tych nowotworów jest tak powolny, że pacjent przez długi czas nie odczuwa żadnych dolegliwości. Bardzo często pacjenci z NET nie mają objawów wyniszczenia nowotworowego mimo bardzo dużej liczby przerzutów – tłumaczył specjalista.
 

Ponadto guzy neuroendokrynne stanowią bardzo różnorodną grupę schorzeń - zaznaczyła profesor Kos-Kudła. Ich komórki mogą wydzielać hormony i dawać objawy, ale też bardzo często są bezobjawowe, mogą być – choć rzadko - zlokalizowane w jednym miejscu, ale bardzo często dają przerzuty, najczęściej mają powolny przebieg, ale zdarzają się i takie, które rozwijają się szybko - wymieniała specjalistka.

Objawy NET, gdy już występują, imitują różne schorzenia. W przypadku najczęstszego guza neuroendokrynnego, tzw. rakowiaka (który jest aktywny hormonalnie), mogą to być biegunki, bóle brzucha, uderzenia gorąca i nagłe zaczerwienienia twarzy, zmiany skórne. Dlatego nieraz NET są mylnie rozpoznawane jako zespół jelita drażliwego, objawy związane z menopauzą, a nawet nerwica.

- Bardzo często pacjent dowiaduje się o chorobie dlatego, że poszedł sobie zrobić USG jamy brzusznej i dowiaduje się, że w wątrobie ma kilkanaście ognisk przerzutowych - powiedział profesor Ćwikła.

Chemioterapii nie stosuje się w leczeniu większości pacjentów z guzami neuroendokrynnymi. Jest ona zarezerwowana wyłącznie dla szybko rosnących, najbardziej agresywnych NET.

- Najskuteczniejszą metodą leczenia jest leczenie chirurgiczne. (...) Gdy nie da się całkiem usunąć guza, to dążymy do zmniejszenia jego masy, by poprawić jakość życia chorych – powiedziała profesor Kos-Kudła.

W tym celu stosuje się przede wszystkim terapię hormonalną w postaci analogów somatostatyny.
- Do niedawna wiedzieliśmy, że dzięki tej terapii opanowujemy objawy kliniczne choroby – podkreślił profesor Ćwikła. Przypomniał, że w 2014 roku na łamach prestiżowego pisma „New England Journal of Medicine” opublikowano wyniki badania CLARINET, które wykazało, że analog somatostatyny o 53 procent zmniejsza także ryzyko postępu choroby lub zgonu z jej powodu u pacjentów z guzem neuroendokrynnym trzustki lub jelita. Pacjenci stosujący te terapię żyją wiele lat bez objawów choroby i mogą prowadzić aktywne życie.
 
 

Profesor Kos-Kudła zaznaczyła, że warto zwiększać świadomość na temat NET wśród lekarzy i w społeczeństwie, gdyż chorym z tymi nowotworami można skutecznie pomóc, nawet mimo bardzo zaawansowanej choroby. Dodała, że Polska jest jednym z nielicznych krajów w Europie i na świecie, gdzie dostępne są właściwie wszystkie metody terapii.

Więcej na temat guzów neuroendokrynnych można przeczytać na stronie kampanii (www.guzynet.pl). (PAP)