Przewlekła choroba nerek (PChN) dołączyła do chorób cywilizacyjnych XXI wieku, obok chorób sercowo-naczyniowych, nadciśnienia tętniczego, otyłości i cukrzycy. PChN jest olbrzymim problemem epidemiologicznym, dotyczy kilkunastu procent populacji, co w Polsce stanowi około 4,5 miliona osób, z czego zdiagnozowanych jest zaledwie jakieś 5 procent. Często rozpoznanie PChN chorzy otrzymują już w zaawansowanym stanie choroby. Co drugi pacjent, który trafia na dializy, nie miał wcześniej zdiagnozowanej choroby nerek. I ta liczba rośnie. Według Narodowego Funduszu Zdrowia z powodu PChN leczy się 210 tys. osób. Obecnie w Polsce dializowanych jest ponad 20 tys. osób. Zabieg hemodializy najczęściej wykonywany jest trzy razy w tygodniu i trwa około czterech godzin. 

Czytaj także: Choroby nerek w Polsce są nadal diagnozowane za późno >

 

Wakacje w domu 

Osoby dializowane mogą wyjechać na urlop pod warunkiem, że w miejscu wypoczynku znajdą stację dializ, która świadczy tzw. gościnne dializy (dializy poza miejscem zamieszkania). W Polsce jest dostępnych ponad 260 stacji dializ, które obsługują głównie swoich stałych pacjentów. Może się zdarzyć, że zwolni się miejsce w sezonie, ale to loteria. Zdesperowani pacjenci starają się je obdzwaniać w poszukiwaniu wolnego miejsca.

– W stacjach dializ brakuje personelu, pielęgniarki ledwo są w stanie obsłużyć stałych pacjentów. Kiedy dzwoni do nich osoba z pytaniem, czy możliwa będzie dializa gościnna, najczęściej słyszy, że „nie" – mówi Dorota Ligęza, wiceprezeska Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Moje Nerki.

Najlepszym rozwiązaniem są dializy gościnne, czyli stanowiska dedykowane turystom, ale czym bardziej atrakcyjne miejsce, tym mniejsza szansa na wypoczynek, a te miejsca  znikają szybko. Wyjątkiem jest Zakopane, gdzie jest nieco większa oferta dializ gościnnych, ale już nie nad morzem. Liczba miejsc, gdzie mogą pojechać pacjenci z chorobami nerek, spada proporcjonalnie do pogłębiania się kryzysu w nefrologii. Początek tego niepokojącego trendu wiceprezeska stowarzyszenia Moje Nerki dostrzega jakieś 2-3 lata temu. Wcześniej osoby dializowane miały znacznie większą szansę na urlop w Polsce. 

Czytaj także: Eksperci: Aktualizacja stawki refundacyjnej za dializy, to konieczność >

Zniknęła jedyna stacja dializ w całości dedykowana wypoczynkowi osób z PChN. Nie udało się obronić przed likwidacją tej w sanatorium w Wysowej. Mieściła się w budynku uzdrowiskowym, co było szczególnie korzystnym rozwiązaniem dla osób niepełnosprawnych i starszych. Ale chętnie też korzystały z niej osoby młode, ponieważ miejsce jest atrakcyjne, z dużą ilością zieleni. Udało się uratować przed likwidacją „gościnne” miejsca w stacji dializ w Świnoujściu, dzięki zaangażowaniu samorządu miejskiego. Letnie terminy pacjenci rezerwują w styczniu na lipiec czy sierpień. Później udaje się już nielicznym. – Pacjentka, która chciała spędzić czas w Świnoujściu, znalazła stację dializ, która zgodziła się ją przyjąć, 170 km od miejsca wypoczynku. Podobna sytuacja jest ze stacją dializ w Gdańsku i  Kołobrzegu, gdzie miejsca szybko się kończą. Większa szansa na gościnne leczenie jest poza sezonem: w maju, czerwcu, wrześniu lub październiku – mówi Dorota Ligęza.

Nieco lepsze możliwości wyjazdu na urlop mają osoby z dializą otrzewnową. Taką dializę pacjent wykonuje samodzielnie poprzez cewnik założony do jamy otrzewnej. W miejsce wypoczynku musi zamówić płyny do dializy, które dowożą wyspecjalizowane firmy. W Polsce jednak większość pacjentów jest leczonych metodą hemodializy. 

 

 

Łatwiej wysłać za granicę

Taka sytuacja zamyka drogę do Polski turystom zza granicy. – Słyszałam, że w tym roku udało się znaleźć miejsce dwóm osobom z Irlandii i Niemiec, które chciały odwiedzić Bydgoszcz, co jest sporym sukcesem – potwierdza Dorota Ligęza. 

To co w Polsce graniczy z cudem, bez problemów można zrealizować za granicą. Niemal wszystkie kraje Unii Europejskiej zachęcają turystów dializowanych do przyjazdu, ponieważ mają do dyspozycji gościnne stacje dializ. Stowarzyszenie Moje Nerki organizuje pacjentom wycieczki - na przykład na Sycylię. Niektóre biura podróży wyspecjalizowały się w organizacji wyjazdów zagranicznych dla pacjentów dializowanych. Nie wszystkim jednak stan zdrowia pozwala na długie podróże, wiążą się też one z większym wydatkiem finansowym. Część pacjentów wolałaby odpoczywać w Polsce, gdyby była tylko taka możliwość. 

– Włosi mają gościnne stacje dializ, ściągają turystów i na tym zarabiają. Mają dobrze zorganizowane i wycenione procedury nerkozastępcze – mówi Dorota Ligęza. 

 

Nefrologia - zaniedbana dziedzina medycyny

W Polsce nie ma żadnych regulacji dotyczących gościnnych stacji dializ. – Tylko od liczby wolnych miejsc i dobrej woli personelu ośrodka zależy, czy chory będzie mógł skorzystać z tej procedury. Stacja nie dostaje dodatkowego wynagrodzenia za dializy gościnne – zauważa Dorota Ligęza. 

Wiceprezeska problem widzi szerzej. – Nefrologia nie jest poważnie traktowana przez resort zdrowia. Procedury nefrologiczne są słabo wyceniane. Na liście priorytetów są takie dziedziny jak kardiologia, onkologia czy choroby płuc.  Jeśli nefrologia nie zyska należnego jej miejsca w medycynie, to czeka nas zapaść.  Od wielu lat nagłaśniamy potrzeby pacjentów dializowanych i niezbędne zmiany, jakie powinny zadziać się w organizacji leczenia nerkozastępczego. Mamy ogromną nadzieję, że powołany niedawno z naszej inicjatywy Parlamentarny Zespół ds. Nefrologii z należytą uwagą pochyli się nad kluczowymi kwestiami w leczeniu pacjentów z przewlekłą chorobą nerek i zechce przyjrzeć się rekomendacjom publicznych i prywatnych świadczeniodawców dotyczących opieki nad pacjentami dializowanymi. To lekarze i pielęgniarki w tych ośrodkach na co dzień opiekują się chorymi i wiedzą, jak robić to dobrze – mówi Dorota Ligęza.