Prezentuje on rezultaty badania przeprowadzonego latem 2014 roku na zlecenie Fundacji Społecznej „Ludzie dla Ludzi” oraz firmy Axa Życie wśród 125 osób, które leczyły się z powodu choroby nowotworowej lub niedawno zakończyły terapię.
- Leczenie onkologiczne jest bardzo długim procesem, zwłaszcza w przypadku choroby zaawansowanej. Najczęściej polega na skojarzeniu leczenia chirurgicznego, chemioterapii i ewentualnie radioterapii i może być rozciągnięte w okresie kilkunastu miesięcy – powiedział dr Dariusz Godlewski, onkolog i specjalista zdrowia publicznego. - W związku z tym pracodawcy, mimo że początkowo deklarują chęć wsparcia z czasem tracą entuzjazm do pomagania pracownikowi, który ciągle jest na zwolnieniu lekarskim i którego ciągle ktoś musi zastępować.
W rezultacie osoba lecząca się z powodu nowotworu jest przesuwana na inne stanowisko, degradowana, a nawet zwalniana.
Część chorych z obawy przed utratą pracy decyduje się przełożyć termin czekającej ich operacji albo ukrywa chorobę i zamiast iść na zwolnienie wykorzystuje na terapię urlop wypoczynkowy.
Dr Godlewski podkreślił, że w swojej praktyce spotyka się z sytuacjami, gdy z powodu pogorszenia statusu materialnego lub z obawy przed tym pacjent przerywa leczenie, bo go po prostu na to nie stać.
- Mamy nierzadko takie sytuacje, gdy osoba poddawana chemioterapii musi na nią dojeżdżać 100-150 km co trzy – cztery tygodnie. Nie dość, że jest to dla chorego stres, ponieważ nie wie, jak będzie się czuł w drodze powrotnej to jeszcze każdorazowo jest to konkretny wydatek, który się kumuluje, bo tych podań chemioterapii może być np. 12-18. Dlatego zdarza się, że pacjent, który nie ma stałego dochodu i jest akurat na zasiłku chorobowym rezygnuje z leczenia - tłumaczył onkolog.
Jego zdaniem w Polsce sytuacją dość powszechną jest ubożenie chorych na nowotwory złośliwe. Ma to związek z tym, że choć Narodowy Fundusz Zdrowia refunduje badania stosowane w diagnostyce choroby nowotworowej, to w praktyce pacjenci wolą wykonać je prywatnie, ze względu na krótszy czas oczekiwania. Jest to jednak bardziej kosztowne.
Ciężar utrzymania pacjenta przechodzi często na barki bliskich, którzy nieraz muszą przeorganizować swoją aktywność zawodową, by zaopiekować się chorym.
- To zawsze jest tak, że z osobą chorą na nowotwór złośliwy choruje cała rodzina – podkreślił onkolog.
Według dr. Godlewskiego w najgorszej sytuacji są przedsiębiorcy indywidualni, czyli osoby pracujące na własny rachunek (będące na tzw. samozatrudnieniu).
- W ich przypadku jest to prawdziwy dramat. Taka osoba prowadząc jednoosobowe przedsiębiorstwo jest na dobrą sprawę skazana od razu na upadłość z racji długotrwałej choroby. W Polsce ludzie ci nie mogą liczyć na niczyją pomoc - ocenił onkolog.
Dr Godlewski ocenił, że w Polsce brakuje rozwiązań systemowych polegających na integracji opieki zdrowotnej z systemem opieki społecznej. Zaznaczył, że nieprzejrzyste przepisy rozrzucone w zakresach uprawnień kilku instytucji skutecznie uniemożliwiają skorzystanie z nich. Wśród pacjentów powszechny jest brak wiedzy na temat przysługujących im w trakcie choroby świadczeń finansowych, chorzy i ich bliscy często nie wiedzą, kiedy i do kogo zwrócić się o pomoc.
Czytaj: PZU wprowadziło ubezpieczenie na wypadek nowotworu i chorób serca >>>
Osoby, które wzięły udział w badaniu, wskazywały również, że ZUS często nawet przy stałej niezdolności chorego do pracy kwestionuje to i przyznaje jedynie świadczenia okresowe. Część pacjentów onkologicznych pozostaje przez to w ogóle bez środków do życia.
- Marzy mi się, aby funkcjonowały u nas rozwiązania wprowadzone w wielu krajach, gdzie na oddziałach onkologicznych są pracownicy socjalni, którzy monitorują sytuację ekonomiczną chorego i jego potrzeby finansowe – podsumował dr Godlewski. (pap)