„Polski reaktor badawczy "Maria" ratuje światową medycynę nuklearną. Podczas nieprzewidywanego wyłączenia reaktora badawczego w Petten, uruchamia dodatkowe napromieniania zapewniając dostawy molibdenu 99 w ilości pozwalającej na wykonanie 300 tys. procedur medycznych” – poinformował rzecznik Narodowego Centrum Badań Jądrowych (NCBJ) Marek Sieczkowski.
Jak wyjaśnia, do nieprzewidzianych problemów technologicznych reaktora w Petten doszło w drugiej połowie listopada. Jest to jeden z ośmiu reaktorów na świecie przystosowanych do napromieniania tarcz uranowych na potrzeby produkcji molibdenu 99 - izotopu niezbędnego do wytwarzania radiofarmaceutyków na potrzeby medycyny nuklearnej. "Holenderski dozór jądrowy nakazał wyłączenie obiektu i rozpoczął szczegółowe analizy zaistniałej sytuacji. Nie wiadomo jak długo potrwa przerwa w pracy reaktora" - tłumaczy rzecznik NCBJ.
Na świecie jest zaledwie kilka reaktorów badawczych zapewniających naświetlanie tarcz uranowych służących do produkcji molibdenu 99. "Pozwala to na wykonywanie ponad 25 mln. procedur medycznych w diagnostyce nowotworowej. Wyłączenie chociażby jednego reaktora powoduje duże trudności w zapewnieniu bezpieczeństwa dostaw" - czytamy w przesłanym komunikacie.
„To normalna procedura w przemyśle jądrowym. Gdy pojawiają się niepokojące sygnały reaktor zostaje wyłączony, a eksperci dozoru jądrowego wyjaśniają sytuację. W przypadku reaktorów badawczych, w których produkuje się m.in. izotopy dla medycyny nuklearnej to bardzo niepokojąca wiadomość dla szpitali onkologicznych” – mówi dyrektor NCBJ prof. Grzegorz Wrochna. "Dla pacjentów chorych na raka praktycznie każdy dzień zwłoki w terapii jest na wagę życia. Nie mogliśmy więc podjąć innej decyzji, musieliśmy im pomóc” - dodaje.
Reaktor badawczy „Maria” jest przystosowany do napromieniania tarcz uranowych, niezbędnych do produkcji molibdenu 99, dlatego światowa firma farmaceutyczna Covident zwróciła się o pomoc do naukowców ze Świerku.
Molibden 99 powstaje w wyniku napromieniania tarcz uranowych w badawczych reaktorach jądrowych. W specjalnie skonstruowanych kanałach usytuowanych w rdzeniu reaktora w miejscach, w których w standardowej konfiguracji mieszczą się kanały paliwowe, wkłada się tarcze uranowe.
Po procesie ich napromieniania uzyskuje się wymaganą aktywność molibdenu99. Następnie przetransportowywane są do komór gorących, w których pakowane są w specjalne pojemniki służące do wysyłki. W ten sposób napromienione tarcze dostarczane są do laboratorium produkcyjnego w Holandii, gdzie wyodrębnia się z nich technet 99m, służący jako znacznik w medycynie nuklearnej. Dzięki emitowanemu promieniowaniu i połączeniu z substancją czynną umożliwia on obrazowanie zmian chorobowych w ciele pacjenta bez potrzeby przeprowadzania skomplikowanych operacji.
To nie pierwszy raz kiedy polski badawczy reaktor jądrowy wykorzystywany jest do ratowania światowego rynku medycyny jądrowej. „Do takich zdarzeń dochodziło już w przeszłości: w 2007 roku w Kanadzie i na przełomie 2009 i 2010 w Holandii. Wyłączenie reaktorów powodował duży kryzys na rynku molibdenu 99, co bardzo negatywnie wpływało na medycynę jądrową na całym świecie. W marcu 2010 zdecydowaliśmy o rozpoczęciu napromieniania tarcz uranowych i produkcji molibdenu w naszym reaktorze. W ten sposób pomogliśmy milionom pacjentów na całym świecie. Dziś, po raz kolejny okazuje się jak słuszna była to decyzja” – tłumaczy dyrektor Departamentu Energii Jądrowej NCBJ inż. Grzegorz Krzystoszek. (PAP)