Jak poinformował w czwartek na konferencji prasowej w Białymstoku szef tej kliniki prof. Tomasz Hirnle, ze względu na stan zdrowia kobieta nie mogła być poddana tradycyjnej operacji, bo by jej nie przeżyła. Nowatorską operację przeprowadzono 3 sierpnia, a poinformowano o niej w czwartek.
Kobieta 3 lata temu przeszła w Białymstoku tradycyjną operację wszczepienia zastawki biologicznej w ujściu mitralnym. Już wtedy Hirnle dokonał zapisu w dokumentach, że w przyszłości, ze względu na kruchość tkanek, chora nie może być poddana ponownej operacji. Tak się zdarzyło, że po roku od operacji, na skutek infekcji bakteryjnej, zastawka biologiczna uległa zniszczeniu. Obejrzenie tych zniszczeń w technologii trójwymiarowej na sprzęcie lekarzy z innej kliniki - kardiologii - pozwoliło ocenić, że ich rodzaj pozwala na wszczepienie w uszkodzoną zastawkę drugiej, sztucznej, by uratować pacjentkę.
"Gdy pojawił się problem z tą uszkodzoną zastawką, wiedziałem, że mam dla niej (pacjentki - PAP) zamkniętą drogę do reoperacji. Jedyną szansą było zrobić coś, nie otwierając klatki piersiowej. Zastosowałem technologię, która była znana z zastawki aortalnej, a ja ją zastosowałem do zastawki mitralnej. Tylko dlatego było to możliwe, że tam już tkwiła sztuczna, biologiczna zastawka. Czyli wszczepiłem zastawkę w zastawkę" - tłumaczył dziennikarzom Tomasz Hirnle. Kobietę udało się uratować.
Hirnle podkreślił, że unikalność przeprowadzonej operacji polega na tym, że lekarze znajdują nowe miejsca, gdzie można zastosować metodę przezcewnikowego wszczepiania sztucznej zastawki w zastawkę aortalną. "Czy to będzie przyszłość medycyny? W jakim stopniu na pewno tak, na pewno będziemy tego więcej robić" - mówił Hirnle.
Unikalny zabieg trwał około 6,5 godziny. Zastawkę wszczepiono drogą tzw. przezcewnikową. Pacjentka miała niewielkie nacięcie międzyżebrowe. Ponieważ taki sposób leczenia nie występuje w katalogu standardowych procedur, zgodę na jego przeprowadzenie wydało Ministerstwo Zdrowia. Sama zastawka to koszt ok. 60 tys. zł, drugie tyle to koszt operacji - podkreślił dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego Bogusław Poniatowski.
Hirnle tłumaczył, że do tej pory zazwyczaj wykonywano takie zabiegi w ujściu aortalnym. "Jeszcze nie istnieją żadne metody, żeby wszczepić sztuczną zastawkę w naturalną zastawkę mitralną" - mówił Hirnle. Dzieje się tak ze względu na budowę anatomiczną tej zastawki. "Na świecie znam pojedyncze opisane przypadki tego typu postępowanie w zastawce mitralnej" - powiedział Hirnle. Były wykonywane w Niemczech i Szwecji.
Szef białostockich kardiochirurgów podkreślił, że operacja była rzadka, bo w Białymstoku trafiła się taka pacjentka. Kobieta przed operacją była w bardzo ciężkim stanie. Mówił, że na szczęście nie ma zbyt wielu pacjentów, którzy by takich rzadkich operacjji wymagali.
Operowana w Białymstoku pacjentka czuje się dobrze, w przyszłym tygodniu powinna opuścić szpital. Wróci do domu. Mieszka w okolicy Bielska Podlaskiego. Dziennikarzom mówiła, że przed operacją z powodu duszności nie mogła przejść więcej niż kilka kroków, teraz czuje się lepiej, chodzi.
Rocznie białostoccy kardiochirurdzy przeprowadzają około 250 operacji wszczepienia zastawek.(PAP)
kow/ hes/