Wywiad z dr hab. Grzegorzem Krawcem z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.

 

Aleksandra Partyk: Za kilka dni rozpocznie się nowy rok akademicki. Jakie zmiany czekają kadrę naukową i studentów już w październiku?

Dr. hab. Grzegorz Krawiec: Z dniem 1 października 2019 r. wchodzą w życie najistotniejsze przepisy ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Uczelnie w roku akademickim 2018/2019 zobowiązane były do podjęcia wielu działań przygotowawczych, z których najważniejszym było przyjęcie nowych statutów zgodnych z tą ustawą. Uczelnie miały wiele swobody, a ustawa określała im pewne ramy. Niektóre z nich postanowiły całkowicie zmienić swój ustrój, inne podeszły do zmian bardzo zachowawczo.

 

Ustawa 2.0 - merytorycznie w porządku, legislacyjnie poniżej przeciętnej>>

 

Jak uczelnie zmieniły statuty?

Generalnie można wyróżnić trzy grupy uczelni z uwagi na wprowadzone w nich zmiany statutowe. Pierwsza grupa obejmuje uczelnie, w których statut jest zachowawczy. Wprowadzone zmiany mają na celu jedynie dostosowanie przepisów wewnętrznych do nowych regulacji prawa powszechnego. W tych uczelniach nie dokonano zbyt wielu zmian, pozostały wydziały i katedry – często te same. Druga grupa obejmuje uczelnie, w których wprowadzono szersze zmiany. Tam reforma stała się powodem do pewnych zmian ustrojowych, np. nowego podziału na wydziały, wprowadzenia nowych katedr. Tak jest np. na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie, gdzie powstaną nowe katedry, w tym unikatowe. Jedna zajmować się będzie badaniami nad zrównoważonym rozwojem, a druga, kierowana przeze mnie, prawem antydyskryminacyjnym. Co znamienne, w wielu uczelniach ograniczono liczbę wydziałów. Często odpowiadają one nowym dyscyplinom. Jest też spora liczna uczelni, w których zmniejszono liczbę katedr. W niektórych przypadkach wydziały zastąpiono innymi jednostkami, np. kolegiami.

 

A kolejna grupa uczelni?

Wreszcie trzecia grupa uczelni, najmniej liczna, to te, w których zmiany są wręcz rewolucyjne. Przykładem jest Uniwersytet Śląski, gdzie dokonano likwidacji katedr. Zastąpiono je zespołami badawczymi, tworzonymi ad hoc. Po realizacji zadania zespół rozwiązuje się, i tworzy się nowy: do realizacji kolejnego zadania. Polecam lekturę nowego Statutu Uniwersytetu Śląskiego. Jak się wydaje, jest on tym, co sobie wymarzył minister Gowin. Być może, jeżeli po wyborach zostanie on nadal ministrem, rozwiązania obowiązujące w Statucie katowickiej uczelni, będzie forsował na poziomie ustawowym.

 

Na czym jeszcze polega rewolucyjność statutu Uniwersytety Śląskiego?

Zakłada on stworzenie nowej uczelni – z rektorem jako menadżerem i pracownikami, których zadaniem jest „produkcja” wysoko punktowanych publikacji oraz absolwentów gotowych do pracy w korporacji i biznesie. W Statucie tym pracownik ma wartość o tyle, o ile wykazuje się tak zwanym dorobkiem ewaluacyjnym.

 

Czym różni się dorobek „zwykły” od „ewaluacyjnego”?

Nie wystarczy tam jakikolwiek dorobek, lecz dorobek „ewaluacyjny”. Dorobek „ewaluacyjny” to te artykuły i opracowania, które są publikowane w czasopismach i wydawnictwach wysokopunktowanych, umieszczonych na listach ministerialnych. Oczywiście dorobek „zwykły” też może przedstawiać obiektywnie dużą wartość merytoryczną, jednak jeżeli nie znajdzie się na reglamentowanej liście ministra, to nie będzie miał żadnego znaczenia. Od posiadania dorobku „ewaluacyjnego” a nie „zwykłego” uzależnione są uprawnienia danej osoby (m.in. członkostwo w radzie naukowej instytutu). Posiadanie stopnia naukowego ma więc drugorzędne znaczenie.

 

 

Znaczące modyfikacje w statutach to dobry krok?

Jak się wydaje, stanowisko wyrażone np. w Statucie Uniwersytetu Śląskiego idzie zbyt daleko. Generalnie można się zgodzić z Karlem Jaspersem, który wskazywał, iż zagrożeniem dla uniwersytetu jest m.in. redukcja kształcenia tylko do wymiaru zawodowego i przygotowania na rynek pracy. Celem powinno być kształtowanie człowieczeństwa. Wiem, że to jest radykalne, jak tak dalej pójdzie, to uniwersytet trzeba będzie zakładać od nowa, choć już pewnie nie za naszego życia. Bo nastawiona na produkcję korporacja już nie będzie uniwersytetem.

 

Co uważa Pan za kluczowy cel nauki na uczelni wyższej?

Uniwersytet ma kształtować człowieczeństwo. Chodzi jednak nie tylko o studenta; niezwykle ważny jest też nauczyciel. Jak wskazywał Jan Paweł II w 1997 r. w przemówieniu z okazji sześćsetlecia Wydziału Teologicznego UJ, człowiek przekracza granice poszczególnych dyscyplin wiedzy, tak aby ukierunkować je ku prawdzie, i ku ostatecznemu spełnieniu swego człowieczeństwa. Bycie pracownikiem nauki zobowiązuje zaś do szczególnej troski o rozwój własnego człowieczeństwa. Te słowa Jana Pawła II niestety zostały zapomniane przez osoby wprowadzające zmiany w szkolnictwie wyższym. Jak się wydaje, dotychczasowy system stopni naukowych umożliwiał w najpełniejszej formie realizację tego celu szkolnictwa wyższego. W obecnej ustawie o wartości człowieka decyduje jednak produktywność, oceniana przez redaktorów wysoko punktowanych pism.

 

Czy zmiany w prawie o szkolnictwie wyższym były konsultowane ze środowiskiem naukowców?

Minister Gowin chwalił się, że wprowadzane zmiany następowały w szerokiej konsultacji ze środowiskiem akademickim. Zauważyć jednak należy, że odbywały się one z udziałem tych osób, które podzielały wizję ministra. Z przykrością muszę stwierdzić, że często w sposób brutalny obchodzono się z przeciwnikami zmian. Częste były przypadki ich wyśmiewania (zarówno przez przedstawicieli ministerstwa, jak i pracowników nauki). Traktowanie przeciwników reform pozostawia wiele do życzenia.