Jak poinformowało amerykańskie Biuro Spisowe (US Census Bureau), spadek w rekrutacji na wyższe uczelnie dotyczył zarówno osób rozpoczynających po szkole średniej tzw. studia "undergraduate", po których uzyskuje się tytuł bakałarza (licencjat), jak i chętnych na dwuletnie studia magisterskie "graduate". Ogółem naukę w 2012 roku rozpoczęło o 467 tys. studentów mniej. Po latach znacznego wzrostu liczby studentów to pierwszy spadek od 2006 roku.
Spadek był spowodowany głównie mniejszym zainteresowaniem studiami wśród osób powyżej 25. roku życia, co może oznaczać, że w trudnych gospodarczo czasach zdecydowały się one na pracę zawodową zamiast kosztownej nauki.
Ogółem - według danych Biura Spisowego - w 2012 r. w college'ach studiowało 19,9 mln osób, w tym 3,8 mln na studiach "graduate". O prawie pół miliona wzrosła liczba studentów z latynoskiej mniejszości - stanowią obecnie 17 proc. wszystkich studentów. Zmniejszyła się rekrutacja wśród białych (o ponad 1 mln) i Afroamerykanów (o ponad 100 tys.).
Mniej studentów oznacza, że uniwersytety będą mieć mniej środków na utrzymanie. W ostatnich latach regularnie maleją bowiem fundusze publiczne na wyższe szkolnictwo z budżetów stanowych. Uczelnie w coraz większym stopniu utrzymują się natomiast z opłat pobieranych od studentów. 20 lat temu dochody z czesnego stanowiły 23 proc. budżetów operacyjnych publicznych uniwersytetów, podczas gdy obecnie sięgają 50 proc. - podał dziennik "Wall Street Journal".
Wysokość czesnego nie jest w USA uregulowana prawnie. Zależy od decyzji uczelni, niezależnie od tego, czy osiąga ona dobre, czy kiepskie wyniki, jeśli chodzi o perspektywy znalezienia pracy przez absolwentów. Na najbardziej prestiżowych uniwersytetach, jak Harvard, nauka na studiach undergraduate jest bezpłatna dla osób z rodzin poniżej pewnego poziomu zamożności, ale niezwykle trudno jest zdać egzamin wstępny. Na ogół za naukę trzeba jednak słono płacić. Średnio, jak szacuje ministerstwo edukacji, rok nauki w czteroletnim college'u stanowym kosztował w minionym roku akademickim 7,5 tys. dolarów. To wzrost o 6,7 proc. w porównaniu do roku poprzedniego.
Te koszty są coraz trudniejsze do udźwignięcia dla wielu amerykańskich rodzin. Studenci zmuszeni są brać kredyty na naukę, które spłacają przez długie lata po jej zakończeniu. Poza tym kryzys finansowy sprawił, że banki zaostrzyły warunki udzielania kredytów. Rosną natomiast koszty z budżetu federalnego na wyższą edukację, w tym stypendia studenckie. Na początku sierpnia prezydent USA Barack Obama wygłosił dwa przemówienia, w których apelował o reformę na rzecz zwiększenia dostępności college'ów dla klasy średniej. Zaproponował m.in. wprowadzenie przejrzystego systemu oceny
Inga Czerny