Uzyskanie przez publiczną szkołę wyższą zgody ministra na zwiększenie limitu miejsc na studiach będzie zależało m.in. od tego, jak jej absolwenci radzą sobie na rynku pracy. Uczelnie mówią wprost: – To już na starcie dyskryminuje uczelnie z mniejszych miast, gdzie rynek pracy nie jest tak duży jak np. w Warszawie – uważa Rafał Kin z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej (PWSZ) w Krośnie.
– Dopóki nie wprowadziliśmy limitu, uczelnie w nieograniczony sposób zwiększały przyjęcia osób na studia bezpłatne. Trudno w takiej sytuacji zapewnić jakość nauki. To prowadziło do masowego kształcenia na niektórych kierunkach – przyznaje prof. Barbara Kudrycka, była minister nauki i szkolnictwa wyższego.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna