W 2015 roku stała przeniesienia, czyli wskaźnik udziału w dotacji dla większości uczelni nie zmieni się. Dalej będzie ona zależna od uzyskanego w poprzednim roku wsparcia. Próg przeniesienia w nadchodzącym roku będzie wynosił 0,65 dla wszystkich kierunków za wyjątkiem studiów artystycznych, gdzie próg ten będzie wynosił 0,70. Takie są ustalenia, jakie zostały przedstawione w rozporządzeniu ministra nauki i szkolnictwa wyższego w sprawie sposobu podziału dotacji z budżetu państwa dla uczelni publicznych i niepublicznych. Zmiany mają wejść w życie dzień po ogłoszeniu ich w Dzienniku Ustaw.

Przeczytaj także: Warunki przeniesienia się na inną uczelnię


Obecnie opracowywane rozporządzenie od swojej wcześniejszej wersji będzie odróżniał fakt, że nie będą w nim uwzględniani studenci oraz doktoranci studiów niestacjonarnych, a obecnie funkcjonujący składnik dostępności kadry uczelni publicznej będzie zastąpiony proporcjonalnym rozwojem kształcenia. Ministerialna propozycja zakłada również wyodrębnienie specjalnych funduszy na rzecz uczelni wojskowych w zakresie kształcenia osób cywilnych.


Zaproponowane przez resort nauki zmiany nie odpowiadają na postulaty środowiska. – Kształcenie w szkołach wyższych nie powinno być masowe. Zasady dotowania uczelni powinny iść w tym kierunku, aby jeszcze bardziej stawiać na jakość, a nie ilość – uważa mówi prof. Małgorzata Kowalska z Uniwersytetu w Białymstoku.

Przeczytaj także: Polscy studenci mają problem z przeniesieniem z ukraińskich uczelni
Przeczytaj także: Oszukiwanie na egzaminach to przestępstwo


Dodaje, że bez zmiany finansowania uczelni, które obecnie nadal w dużej mierze zależy od liczby studentów, szkoły wyższe są skazane na rywalizowanie o kandydatów na studia za cenę jakości ich nauczania. To zjawisko potęguje dodatkowo niż demograficzny.

Przeczytaj także: Studenci o kolegach z Ukrainy: zajmują nasze miejsca


– Zatem algorytm wyliczania dotacji powinno się jeszcze bardziej uniezależniać od ich liczby. Ale też nie chodzi o to, aby doprowadzić do sytuacji dotowania uczelni, na których jest liczna akademików, a kształci się zaledwie kilka osób. Premiować powinno się je przede wszystkim za jakość – uzupełnia prof. Małgorzata Kowalska.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna