Podkreśla, że pozycja w rankingu zależy od wielu czynników.
- W tak często przywoływanym rankingu szanghajskim są punkty za zatrudnianie noblistów - tłumaczy profesor - Przecież UAM bardzo chętnie zatrudniłby paru noblistów! Jestem w stanie zapewnić im porównywalne warunki pracy. Byłem przez lata dziekanem wydziału biologii, gościłem amerykańskie delegacje, które z podziwem wypowiadały się o naszych laboratoriach i badaniach. Tylko że ci nobliści nie przyjdą tu nie dlatego, że im się uniwersytet nie podoba, tylko ja nie mogę im zaoferować odpowiedniego wynagrodzenia. - dodaje.
Za jedną z największych wad naszego systemu szkolnictwa wyższego uważa masowość.
– Zbyt wiele uczelni ma uprawnienia do nadawania stopni naukowych. Do tego coraz częściej spotykam osoby podejmujące studia doktoranckie, ale bez zamiaru zdobycia stopnia doktora na koniec. Masowość studiów doktoranckich jest efektem masowości kształcenia jako takiego. Należy od tego odejść. - tłumaczy profesor - Trzeba się też zastanowić, czy szkoły zawodowe powinny prowadzić studia magisterskie. One są bardzo ważne i mają swoje zadania do wypełnienia, nie mogą jednak udawać uniwersytetów. Więcej>>
Źródło: "Gazeta Wyborcza", stan z dnia 8 września 2017 r.
Rząd sprawdzi, jak doktorant radzi sobie na rynku pracy>>