Sprawa tego sporu ma długą historię. Rozpoczęła się w 2007 r., gdy redakcja tygodnika "Wprost" opublikowała artykuł p.t. " Agenci w gronostajach" i dwa inne teksty. Autorka Dorota Kania napisała, że ówczesny rektor Uniwersytetu Gdańskiego prof. Andrzej Ceynowa, anglista - filolog był tajnym współpracownikiem służb bezpieczeństwa PRL.

Pozew o ochronę dóbr osobistych

Po tych publikacjach ukazanych w wersji papierowej i elektronicznej tygodnika profesor zaprzeczył tym insynuacjom i zażądał przeprosin. Naczelny tygodnika odmówił, wobec tego b. rektor wytoczył proces cywilny o ochronę dobrego imienia i czci na podstawie art. 23 i 24 kc przeciwko wydawcy tygodnika naczelnemu i autorce.

Zażądał w pozwie z lutego 2012 r. opublikowania oświadczenia wyrażającego ubolewanie za narażenie utraty zaufania środowiska naukowego do niego, a także - zadośćuczynienia za krzywdę moralną.

Argumentem za uwzględnieniem pozwu były prawomocne wyroki sądu karnego skierowane przeciwko Dorocie Kani, a nawet orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z października 2016 r., gdzie autorka tekstów przegrała. Trybunał nakazał jej zapłacić grzywnę w wysokości 5 tys. zł.

Ponadto były rektor spotkał się z ostrą krytyką studentów i współpracowników na uczelni. Musiał się przez wiele lat tłumaczyć z tego posądzenia o współpracę.

Czytaj: Wyrok uwalniający od zarzutu kłamstwa lustracyjnego zostanie zaskarżony do Strasburga?>>

Sąd Okręgowy w Gdańsku orzekając w 2011 r. w procedurze lustracyjnej przyznał rację profesorowi, iż nigdy nie współpracował z SB.

Wyroki karne i cywilne

W 2012 r. Sąd Rejonowy w Warszawie orzekł, że Dorota Kania i Stanisław Janecki, ówczesny redaktor tygodnia „Wprost” zniesławili prof. Ceynowę. Zdaniem sądu publikacje zawierały wyjątkowo ciężkie zarzuty stawiane bez wystarczającej podstawy faktycznej. Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał wyrok I instancji.

Wyrok skazujący na podstawie art. 212 kk uzasadniony był przez sądy krajowe przede wszystkim niedochowaniem przez Dorotę Kanię standardów rzetelności dziennikarskiej – autorka nie podjęła bowiem kroków, które zapewniłyby wystarczającą podstawę faktyczną dla przedstawionych zarzutów. Sądy ustaliły, że przed opublikowanie pierwszego tekstu dziennikarka w ogóle nie zbadała dokumentów IPN związanych rektorem, natomiast kolejne artykułu powtarzały zarzuty współpracy, pomimo że akta IPN, do których dotarła autorka, wskazywały raczej na coś przeciwnego. Trybunał uznał, że względy te stanowiły wystarczające i adekwatne uzasadnienie ingerencji w swobodę wypowiedzi.

Czytaj: Sąd: Kania i Janecki skazani za zniesławienie prof. Ceynowy>>

Sądy cywilne dwóch instancji, uznały roszczenie niemajątkowe, ale raz nie uwzględniły roszczenia majątkowego, czyli zadośćuczynienia. Sąd II instancji określił zadośćuczynienie na 150 tys. zł, a następnie po ponownym rozpoznaniu sprawy określił zadośćuczynienie na 75 tys. zł wraz z odsetkami.

Brak rzetelności i staranności

Zapadł w tej sprawie 23 czerwca 2017 r. także wyrok Sądu Najwyższego. W tym orzeczeniu SN stwierdził, że ustalenia zawarte w postępowaniu karnym prawomocnym wyroku skazującym za popełnienie przestępstwa wiążą sąd w postępowaniu cywilnym co do faktu popełnienia przestępstwa. Nie są zatem wiążące w postępowaniu cywilnym wszystkie ustalenia faktyczne, których dokonał sąd w wyroku karnym. W postępowaniu cywilnym możliwe jest dokonanie dodatkowych ustaleń, istotnych z punktu widzenia przesłanek odpowiedzialności cywilnej sprawcy szkody.

A zatem sąd cywilny był związany wyrokiem skazującym autorkę za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji dotyczących współpracy profesora ze służbą bezpieczeństwa PRL.

Co więcej, pierwszy raz rozpatrując sprawę prof. Ceynowy, SN orzekł, że zmiana przez Sąd Apelacyjny formuły przeproszenia zdaje się sugerować, że nie zaprzeczono prawdziwości informacji o tajnej i świadomej współpracy profesora ze służbą bezpieczeństwa PRL, zaś jedynie informacja ta została przedstawiona w sposób nierzetelny.

SN uchyla wyrok po raz pierwszy

Według SN przyjęte przez Sąd Apelacyjny sformułowanie nie odpowiada żądaniu zgłoszonemu w tej sprawie przez powoda. W konsekwencji trafne są również kolejne zarzuty naruszenia art. 24 § 1 i 2 k.c. w związku z art. 6 ust. 1 i art. 12 ust. 1 pkt 1 i 2 prawa prasowego. Trafny był także zarzut naruszenia tych przepisów w związku z art. 448 k.c. (zadośćuczynienie za naruszenie dobra osobistego). W szczególności zdecydowanie nie przekonało Sąd Najwyższy twierdzenie, że roszczenie o zadośćuczynienie za krzywdę nie jest uzasadnione z tej przyczyny, iż powód już uzyskał ochronę prawną w związku z częściowym uwzględnieniem jego roszczeń niemajątkowych.

Dlatego SN uchylił wyrok Sądu Apelacyjnego.

Kasację od kolejnego orzeczenia Sądu Apelacyjnego z 5 grudnia 2017 r. złożyli pozwani: agencja wydawnicza i autorka tekstu.

Zakres zaskarżenia do SN

Zarzuty skargi kasacyjnej dotyczyły m. in:

  • treści oświadczenia, które nakazał opublikować sąd odwoławczy ( jest ono zbyt obszerne, zawiera powtórzenia i niepotrzebne szczegóły, a także jest zbyt kosztowne),
  • naruszenia wolności prasy, zagwarantowanej w art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka,
  • charakter represyjny zadośćuczynienia, które powinno kompensować jedynie starty moralne,
  • nieproporcjonalna ochrona dóbr osobistych (nastąpiło już zatarcie skazania karnego Doroty Kani),
  • naruszenie procedury (powód nie wykazał, że utracił zaufanie środowiska naukowego; nadal zapraszany jest na konferencje i pozostaje dziekanem jednego z wydziałów uniwersytetu).


Przeproszenie i wyrażenie ubolewania

Sąd Najwyższy w Izbie Cywilnej 10 października br. wydał orzeczenie reformatoryjne; przeredagował i skrócił treść przeproszenia, które ma się ukazać w wersji internetowej i papierowej tygodnika 'Wprost".

Jak stwierdził sędzia sprawozdawca Władysław Pawlak, należy uchylić też wyrok Sądu Okręgowego z 30 stycznia 2014 r. i dodać do oświadczenia wyrazy ubolewania i przeprosin za nieuprawnione i prawdziwe informacje o współpracy Andrzeja Ceynowy ze służbą bezpieczeństwa PRL, które naruszały jego dobra osobiste i mogły narazić profesora na utratę zaufania w środowisku naukowym.

- Oświadczenie składane przez dziennikarza powinno uwzględniać sposób i rozmiary naruszenia dobra osobistego, tak by nie zawierało nadmiernej represji - powiedział sędzia Pawlak. - Sąd przeredagował treść przeprosin, gdyż zbyt obszerne oświadczenie byłoby mniej czytelne i szkodziłoby powodowi - dodał, stwierdzając, że nie należy powielać aktu oskarżenia dziennikarza.

Ponadto kwota 75 tys. zadośćuczynienia jest zasądzana solidarnie między pozwanych, co nie stanowi nadmiernego, rażącego obciążenia.

 

Sygnatura akt I OSK 507/18, wyrok Izby Cywilnej SN z 10 października 2019 r.