Obecna ustawa o PAN obowiązuje już cztery lata. Mimo pewnych wad obecnemu systemowi należy jednak dać szansę - powiedział prof. Kleiber we wtorek na spotkaniu z mediami, poświęconemu m.in. roli nauki w polityce zagranicznej i niedawnemu otwarciu Stacji Naukowej PAN w Kijowie.
To, że nadszedł czas na dyskusję o przyszłości PAN, oznajmiła na początku grudnia minister nauki Lena Kolarska-Bobińska. Zareagowała w ten sposób na wystąpienie prof. Iwo Białynickiego-Biruli z Centrum Fizyki Teoretycznej PAN, który ocenił, że "istnieje szkodliwy mur, który oddziela instytuty PAN od uczelni". Jego zdaniem rozwiązaniem problemu byłoby ograniczenie możliwości robienia doktoratów czy habilitacji i zapisanie w przepisach, że będzie to możliwe tylko na uczelniach. Teraz stopnie naukowe można uzyskiwać także w instytucjach badawczych.
Minister nauki przyznała Białynickiemu-Biruli rację mówiąc, że takie mury trzeba obalić. "Dlatego ogłaszam dyskusję nad przyszłością Polskiej Akademii Nauk za rozpoczętą pana słowami. Czasy prikazów i ukazów już minęły. Czas jest na dyskusję nad przyszłością PAN" - dodała.
Przeczytaj także: Staroń: trzeba być lubianym, aby wygrać
Nawiązując do jej słów prof. Kleiber podkreślił we wtorek, że koncepcja akademii nauk nie jest przestarzała. "To nie jest sowiecki wymysł. W każdym cywilizowanym kraju istnieje sieć instytutów prowadzących badania, jak np. niemieckie instytuty Maxa Plancka, choć nie zawsze istnieją one w strukturze akademii nauk. Tego typu instytuty istnieją też w Austrii, Holandii, Szwecji czy na Tajwanie" - wyliczał.
We wtorek Kleiber zaznaczył, że na rozwiązanie czeka kwestia nadzoru korporacji PAN (czyli komitetów skupiających środowisko naukowe i wybitnych uczonych) - nad instytutami PAN (jednostkami naukowymi, które są finansowane i oceniane przez ministerstwo nauki).
Przypomniał, że dawniej władza akademii nad instytutami była pełna, ale obecnie korporacja ma bardzo ograniczony wpływ na instytuty. Dodał, że instytuty PAN mają niezależną osobowość prawną, dlatego PAN jako całość (również mające osobowość prawną) ma ograniczoną możliwość ingerencji i kontroli nad instytutami.
"Obecna ustawa rozwiązuje to tak, że w ramach wydziałów akademii działają rady kuratorów, które oceniają działalność instytutów raz na kadencję. Ale to nie wystarcza" - przypomniał prezes PAN. "Instytuty podejmują różne inicjatywy, z reguły dobre, ale zdarzają się odstępstwa. Spektakularnym przypadkiem takiego odstępstwa, które nie było możliwe do skontrolowania, była sprawa Instytutu Nauk Ekonomicznych i studiów doktoranckich, jakie tam uruchomiono. Miały one formalne wady, czego nikt tu nie zauważył" - przyznał.
Przeczytaj także: Student pracuje, bo potrzebuje praktyki i pieniędzy
Prezes PAN liczy na to, że kwestię nadzoru pomogą rozwiązać prawnicy. Powołał też specjalny zespół, który swoje wnioski przekaże ministerstwu nauki.
Zdaniem prof. Kleibera resort nauki powinien również "scedować wiele uciążliwych i niepotrzebnych działań w stosunku do akademii". Obecnie ministerstwo musi akceptować najdrobniejsze zmiany organizacyjne w instytutach PAN, np. likwidację albo powołanie pracowni czy połączenie zakładów. "Chcielibyśmy, żeby ministerstwo jak najwięcej uprawień przekazało akademii, a akademia - by jak najwięcej uprawnień przekazała instytutom PAN" - zapowiedział prof. Kleiber.
Jego zdaniem byłoby to zgodne z zasadą subsydiarności - podejmowania decyzji na możliwie najniższym kompetentnym poziomie.
Przeczytaj także: Resort powinien stawiać na jakość, a nie ilość studentów
Prof. Kleiber chce też podnieść (z 70 - do co najmniej 75 lat) wiek osób mogących zasiadać w radach kuratorów. "Osoby takie są najbardziej predysponowane do roli nadzorczej, do oceny działania instytutów. Są ciągle w pełni kompetentne i chętne do pracy. Ludzie młodsi - jakich jest w akademii wielu - są tak zajęci, że nie są w stanie wykonywać tych ról. Padają jednak argumenty, że nie dopuszczamy młodych, że akademia się starzeje. To delikatna kwestia, ale dyskusja byłaby zasadna" - uważa prezes.
Źródło: PAP