Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego dokonało bezprawnego zawężenia grupy osób uprawnionych do udziału w programie Diamentowy Grant – stwierdził Cezary Pryca, sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA).
NSA ostatecznie potwierdził, że sztandarowy program rządu jest prowadzony niezgodnie z przepisami (wyrok z 9 października 2014 r., sygn. akt II GSK 1360/14). Dzięki niemu studenci mogą dostać nawet 200 tys. zł na prowadzenie badań naukowych. Otrzymują wynagrodzenie w wysokości 2,5 tys. zł miesięcznie. Oprócz tego nie muszą pisać pracy magisterskiej, aby podjąć studia doktoranckie. To miało przyspieszyć karierę młodych naukowców. Rząd przeznaczył na to już 50 mln zł.
Wiele studentów i absolwentów było zainteresowanych taką możliwością. Jednak po pierwszej edycji resort zmienił zasady gry. Wskazał, że mogą z niego skorzystać te osoby, które są na danym etapie studiów, i to tylko w roku ogłoszenia konkursu. A ten drugi warunek z ustawy już nie wynika.
– Takie skonstruowanie reguł udziału w konkursie to naruszenie elementarnych zasad prawa – uzasadniał wyrok Cezary Pryca, sędzia NSA.
Wyjaśnił, że brak jest zarówno w ustawie z 27 lipca 2005 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 572 ze zm.), w ustawie z 30 kwietnia 2010 r. o zasadach finansowania nauki (Dz.U. nr 96, poz. 615 ze zm.), jak i programie wydanym na podstawie tej ustawy, przepisu, który wskazywałby na konieczność ukończenia lub odbywania studiów na konkretnym etapie w roku ogłoszenia konkursu.
– Minister dokonał samowolnego, niemającego oparcia w przepisach prawa ograniczenia kręgu podmiotów, do których jest adresowany – stwierdził skład orzekający.
Jego zdaniem niedopuszczalne jest w ogłoszeniu o konkursie dokonywać zawężenia kręgu adresatów, bowiem gdyby był taki zamysł ustawodawcy, to zrobiłby to w przepisie rangi ustawowej.
– Resort nauki zorientował się, że przepisy mogą doprowadzić do sytuacji, w której o grant mogą się ubiegać również osoby np. po 15 latach od ukończenia studiów, a przecież celem tego programu było przyśpieszenie ścieżki naukowej. Zamiast młodych talentów, pieniądze mogliby wygrywać doświadczeni profesorowie, dlatego zwężono krąg uprawnionych do ubiegania się o te środki. Priorytetem powinno być wyłonienie najlepszych, właśnie tych diamentów, a nie wprowadzenie sztucznych limitów – uważa Adam Szot, rzecznik praw studenta..
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna