Ministerstwo nauki informuje, że aż 23 prywatne uczelnie wyższe są w likwidacji, a ta tendencja będzie jeszcze narastać. Zgodnie z prognozami – do końca dekady wszyscy maturzyści znajdą miejsca na uczelniach publicznych. Eksperci oceniają, że przetrwają tylko najlepsze uczelnie prywatne, które będą w stanie zaoferować lepszą i większa kadrę i wysoką jakość kształcenia. 

Łączenie uczelni niesie także pewne zagrożenia. Krzysztof Rybiński, rektor uczelni Vistula, uważa, że „może się okazać, że wygrają najlepsi i najgorsi”. Jego zdaniem najgorsi to ci, którzy będą „sprzedawać dyplomy” i będą oferowały niskie czesne – będą oni mieli ofertę skierowaną do studentów, którzy będą chcieli tylko otrzymać formalne wykształcenie. 
 
Z drugiej strony, zauważa on, iż jest to także szansa dla najlepszych uczelni niepublicznych. Łącząc się i przejmując upadające szkoły wyższe mogą one pozyskać lepszą kadrę naukową i zaoferować ciekawsze programy studiów.
 
Rybiński zauważa, iż zła sytuacja uczelni niepublicznych to po części także wina publicznych szkół wyższych. „Te uczelnie znacząco obniżyły standardy jakościowe i przyjmuja dużo więcej młodych ludzi niż do tej pory”, uważa Rybiński.
 
Więcej na stronie